7 marca rząd Federacji Rosyjskiej wydał postanowienie o stworzeniu tzw. terytorium wyprzedzającego rozwoju społeczno-gospodarczego (ros. TOR) „Nieftiechimiczeskij” w Kraju Nadmorskim, określając jednocześnie granice, rodzaje dopuszczalnej tam działalności gospodarczej, szczególny porządek prawny tej działalności (to reżim celny oparty na zasadach strefy wolnocłowej w Euroazjatyckiej Unii Gospodarczej), oraz minimalną wielkość inwestycji. W ocenie Ministerstwa Rozwoju Dalekiego Wschodu Rosji powołanie TOR zapewni pozyskanie 540 mld rubli (ok.11 mld dol.) prywatnych inwestycji, powstanie 3,5 tys. miejsc pracy, oraz wpływy budżetowe z podatków, które do 2025 r. Oszacowano na ponad 111,7 mld rubli (ok. 22 mld dol.).

Projekt ma sprzyjać rozbudowie klastra naftowo-chemicznego w Dalekowschodnim Okręgu Federalnym, rozwojowi infrastruktury i produkcji w tej branży oraz eksportowi nowych rodzajów produkcji na rynki Azji i Pacyfiku.

Stworzenie swojego rodzaju specjalnej strefy ekonomicznej ma m.in. zachęcić inwestorów do udziału w jednym z najbardziej priorytetowych obecnie rosyjskich projektów – budowie Wschodniosyberyjskiej Kompanii Nafto-Chemicznej (WKNCh) należącej do grupy Rosnieft.

W Rosji zaplanowano utworzenie kilkunastu takich stref na dalekim wschodzie i we wschodniej Syberii, a także w Obwodzie Kaliningradzkim i niektórych tzw. mono-miastach w pełni zależnych od ulokowanej tam produkcji. Taka droga rozwoju jest wynikiem arbitralnych decyzji władz centralnych. Dotychczasowe doświadczenia działających stref specjalnych nie pozwalają na wysnucie optymistycznych wniosków z tej koncepcji rozwoju. Niewątpliwie jest sprzeczna z zasadami wolnej konkurencji. Z drugiej strony, w warunkach tak wielkiego i słabo zagospodarowanego terytorialnie państwa jak Rosja, może być pożytecznym instrumentem aktywizacji regionów i lepszej alokacji zasobów.

Reklama

Decyzja o utworzeniu strefy TOR zapada w tle rozpalonego do czerwoności konfliktu dwóch największych rosyjskich koncernów energetycznych Gazpromu i Rosnieftu, toczącego się właśnie o syberyjskie zasoby i możliwości. Obie firmy dają wspólnie blisko połowę wszystkich dochodów z eksportu gazu. Od czterech niemal lat obie kompanie są w sporze zarówno o dostęp do złóż, jak i do dopiero będącego w budowie gazociągu eksportującego do Chin. Chodzi zarówno o kontrakty krajowe jak i intratne dostawy za granicę.

Zasoby na Dalekim Wschodzie

W maju 2014 r. Gazprom i chiński koncern CNPC podpisały kontrakt na budowę długiego na 3 tys. km gazociągu „Siła Syberii” z Rosji do Chin. Koszt jego budowy ocenia się na 800 mld rubli (ponad 13 mld dol. w cenach z 2014 r.).

Koszt realizacji całego projektu, obejmującego budowę gazociągu i zagospodarowanie wschodniosyberyjskich pól wydobywczych ówczesny szef administracji prezydenta Siergiej Iwanow stwierdził, wycenił na 60-70 mld dol. Dostawy gazu do Chin rozpoczną się nie wcześniej niż w latach 2019-2021 w ilości 5 mld m3 rocznie, a następnie będą rosnąć do 38 mld mld m3 rocznie.

W 2016 roku Igor Sieczin, prezes konkurencyjnego Rosnieftu, jeden z najbardziej wpływowych ludzi w Rosji, poinformował wicepremiera Arkadija Dworkowicza, iż Gazprom blokuje mu możliwości eksportowe do Chin. Rosnieft gotów był eksportować 16 mld m3 rocznie. Prowadził rozmowy z chińską Bejjing Gas Group (w razie uzyskania prawa jego eksportu za pośrednictwem „Siły Syberii”).

Pretekstem dla wystąpienia Sieczina stał się protokół prezydenckiej komisji ds. rozwoju sektora paliwowo-energetycznego z października 2015 r., w którym prezydent Putin polecił „opracować sposób monetyzacji gazu naturalnego i powiązanego” produkowanego przez niezależnych producentów, wydobywanego z nowych złóż Syberii Wschodniej i Dalekiego Wschodu i transportowanego poprzez gazociąg „Siła Syberii” jednym, wspólnym kanałem eksportowym.

Sieczin podkreślał, że Rosnieft posiada złoża zawierające ponad 1 bln. m3 na południu Syberii Wschodniej oraz w Jakucji. Łączny potencjał wydobycia i dostaw gazu ze złóż Obwodu Irkuckiego, Jakucji i Kraju Krasnojarskiego stanowi 42,1 proc. maksymalnej wielkości objętej rocznym kontraktem Gazpromu z chińskim CNPC. Co najmniej 1/3 tej wielkości stanowi gaz pozyskiwany przy wydobyciu ropy naftowej, który posiada priorytet nad gazem naturalnym w dostępie do systemu gazociągowego Gazpromu. Monetyzacja syberyjskiego gazu możliwa jest – zdaniem Sieczina – tylko poprzez „Siłę Syberii” z powodu braku w pobliżu znaczących odbiorców, oraz braku dostępu do systemu transportowego Gazpromu. Rosnieft z kolei, gotów jest sprzedawać gaz do Chin zarówno samodzielnie, jak i na zasadzie umowy agencyjnej z Gazpromem.

Sieczin twierdzi, że jego kompania zwracała się do monopolisty, czyli Gazpromu o uwzględnienie potencjału wydobywczego Rosnietu już na etapie projektowania gazociągu oraz przedstawienie warunków technicznych podłączenia się do rury. Gazprom odmówił z uzasadnieniem, iż sam zapewni dostawy gazu do Chin.

Według Sieczina zachowanie Gazpromu może doprowadzić do wypierania rosyjskiego gazu z rynku chińskiego i przynieść konkretne straty dla budżetu. Skarga Sieczina do Dworkowicza była analizowana, ale zastrzegano się, że decyzja w tej kwestii jest prerogatywą prezydenta.

Wicedyrektor Fundacji narodowego bezpieczeństwa energetycznego Aleksiej Griwacz uważał, że dopuszczenie do gazociągu „Siła Syberii” gazu, należącego do niezależnych producentów, grozi powstaniem konkurencji między różnymi rosyjskimi kompaniami operującymi na rynku chińskim. Taki fakt mógłby doprowadzić do spadku ceny gazu. Eksperci sądzą także, iż wpuszczenie gazu Rosnieftu do tej rury oznaczałoby prawo tego ostatniego do prowadzenia monitoringu kosztów związanych z budową gazociągu „Siła Syberii”, to zaś jest niezgodne z zasadami monopolu.

Zdaniem Ministerstwa Energetyki podejście do eksportu gazu powinno zmieniać się stopniowo z uwzględnieniem zasady netbacku eksportowego (są to dochody otrzymane ze sprzedaży ropy lub gazu na rynku kasowym pomniejszone o koszty wydobywania, przetwarzania i transportu) i zachowania jednego kanału w transporcie.

Zmiany te powinny zaś nastąpić dopiero po zakończeniu negocjacji Gazpromu z Chinami w sprawie zachodniej magistrali dostaw gazu do Chin gazociągiem „Siła Syberii-2”. Negocjacje te trwają już od 2006 r. ale nadal nie osiągnięto porozumienia, gdyż wymaga to wybudowania kolejnej, szóstej nitki gazociągu w Chinach o długości kilku tysięcy kilometrów. Inne zajęte już są przez gaz centralnoazjatycki oraz chiński z Xinqiangu.

Eskalacja konfliktu

W czerwcu 2016 r. Rosnieft skierował do rządu kolejne pismo z prośbą o nałożenie na Gazprom obowiązku sprzedania mu gazu dla potrzeb swojej przyszłej rafinerii Wschodniosyberyjskiej Kompanii Nafto-Chemicznej (WKNCh) w Nachodce. To żądanie wzbudziło stanowczy sprzeciw menedżerów Gazpromu, którzy uważali, iż wcześniejsza prośba Rosnieftu dotycząca możliwości eksportowania własnego gazu ze Wschodniej Syberii i Dalekiego Wschodu, jest całkowicie sprzeczna z żądaniem kupna gazu po uprzywilejowanych cenach wewnętrznych od Gazpromu. Rosnieft zwracał się też do władz z prośbą o nałożenie na Gazprom obowiązku zakupu od Rosnieftu gazu na eksport do Europy, co także spotkało się z odmową monopolisty.

Mamy zatem do czynienia z dość niezwykłą sytuacją, w której nawet bezpośrednie polecenie prezydenta Putina z grudnia 2015 r. nie spowodowało zmiany decyzji Gazpromu o niemożności dostarczenia gazu dla przyszłej rafinerii Rosnieftu (WKNCh). Gazprom, w osobie wiceprezesa Gołubiewa, w liście do ministra energetyki Aleksandra Nowaka powołuje sę na fakt, iż Rosnieft posiada swój własny gaz na Sachalinie. Gazprom może dostarczyć gaz dla potrzeb przyszłej firmy gazociągiem Sachalin-Chabarowsk-Władywostok, ale z zasobów własnych Rosnieftu, które w wystarczającej ilości znajdują się na szelfie sachalińskim. Takie stanowisko przekazano pemierowi Miedwiediewowi, który odpowiada za wykonanie poleceń prezydenta.

Ogólne zasoby Rosnieftu i kompanii z jego udziałem na szelfie sachalińskim wynoszą 526 mld m3. Kompanie grupy Rosnieft mają prawo do 20 proc. gazu, który będzie wydobywany w drugim etapie realizacji projektu „Sachalin-1” . W tym etapie Rosnieft otrzyma około 10 mld m3 gazu.

Gołubiew wskazuje na plany Rosnieftu, by wraz z partnerami biorącymi udział w projekcie „Sachalin-1” eksportować cały gaz pochodzący z tego projektu, po rozwiązaniu w 2021 roku kontraktu na dostawy gazu dla odbiorców krajowych. Realizacja takiego planu otwiera problem źródeł gazu dla długoterminowego zaopatrzenia Kraju Chabarowskiego, zwłaszcza, iż Gazprom już rozdzielił zasoby złoża południowo-kirinskiego dla perspektywiznych odbiorców z Dalekiego Wschodu, w tym 3,15 mld m3 w 2021 roku dla prywatnego zakładów nawozów mineralnych w Nachodce. Ponadto, zasoby tego złoża monopolista gazowy ma zamiar wykorzystać w trzecim etapie projektu „Sachalin-2”.

Planowano, iż pierwszy etap działalności tego przedsiębiorstwa w okolicach miasta Nachodka o mocy 12 mln t. przetwórstwa ropy, rozpocznie się w 2020 roku. Według wicepremiera Jurija Trutniewa, inwestycje w ten projekt mogą sięgnąć 500 mld rubli (ok. 10 mld dol.). Partnerem Rosnieftu w budowie WKNCh w czerwcu 2016 r. została chińska ChemChina, której udziały wyniosą 40 proc. Ten kosztowny projekt zostanie wzmocniony poprzez przyznanie terytorium, na którym jest on realizowany, statusu „obszaru wyprzedzającego rozwoju”.

Granice kompromisu

Spór Rosnieftu z Gazpromem o przyszłe dostawy dla WKNCh, znaczącego, ale znajdującego się się wciąż w fazie przygotowawczej projektu, trwa już czwarty rok. Rozpoczęcie budowy dalekowschodniej rafinerii i zakładu nafto-chemicznego odkładane jest zaś od 2009 r.

W 2013 r. oceniano, że potrzeby kompanii w latach 2021-2022 wyniosą 1,7 mld m3 gazu rocznie, a w latach 2022-2028 wzrosną do 2,3 mld m3. Jednakże Gazprom odmawia apelom o zaspokojenie tych potrzeb, powołując się na swoje zobowiązania dotyczące gazyfikacji regionów Dalekiego Wschodu i brak niezbędnej ilości paliw na sprzedaż dla konkurenta.

Wydaje się, że uzyskanie gazu dla WKNCh od Gazpromu nie jest obecnie priorytetowym problemem Rosnieftu w związku z brakiem środków na budowę tego zakładu.

Najważniejszym celem jest uzyskanie zasadniczej zgody monopolu na sprzedaż tej ilości gazu w przyszłości, po ostatecznym podjęciu decyzji o budowie tego przedsiębiorstwa. Eksperci Rosnieftu liczą na to zakładając, iż decyzja prezydenta Putina musi zostać wykonana, choć wiedzą, że Gazprom rzeczywiście dysponuje zbyt małą ilością gazu na Sachalinie uwzględniając perspektywy jego sprzedaży do Chin. Nie ma żadnego motywu by „sponsorować” rosyjskiego konkurenta sprzedając mu swój gaz po cenie wewnętrznej, a zarazem dając mu możliwość eksportu własnego gazu. Kompromis byłby możliwy tylko pod warunkiem zgody Rosnieftu i jego partnerów na sprzedaż Gazpromowi gazu ze złóż „Sachalin-1” dla potrzeb projektu „Sachalin-2”.

Polecenie Putina trudno było także traktować jako ostateczną dyrektywę, gdyż Gazprom dostatecznie uzasadnił dlaczego nie może sprzedać określonej ilości gazu, biorąc pod uwagę potrzeby rynku wewnętrznego i własne projekty eksportowe. Wiceminister energetyki Kirił Mołodcow uważa, że kompanie nie mają innego wyjścia niż osiągnięcie kompromisu w sprawie monetyzacji gazu sachalińskiego. Na polecenie wicepremiera Trutniewa do czerwca 2017 r. powinien zostać dokonany bilans produkcji i konsumpcji gazu sachalińskiego (z uwzględnieniem wskazanych operatorów „Sachalin-1” i „Sachalin-2”), który następnie zostanie włączony do generalnego planu rozwoju gałęzi do 2035 r.

Deklaracje rządu Rosji są niejednoznaczne, tak jakby chciały zadowolić obie strony sporu. Stwierdza się, że chodzi o zachowanie właściwych proporcji i wyważonego podejścia do kwestii zapewnienia gazu dla projektów ekonomicznych na Dalekim Wschodzie. Rząd Rosji za priorytet uważa projekty realizowane na rynku wewnętrznym, do których należy WKNCh, a także gazyfikacja regionów Dalekiego Wschodu, za co odpowiada Gazprom. Następny w kolejności priorytet stanowią projekty, mające określony potencjał eksportowy. Gaz otrzymać powinny zatem projekty najbardziej efektywne ekonomicznie.

Zastępca dyrektora generalnego Instytutu Energetyki i Finansów Aleksiej Biełogorjew przypuszcza, że Gazprom już zarezerwował swój gaz z Sachalinu dla dostaw do Chin, co z komercyjnego punktu widzenia jest znacznie korzystniejsze, aniżeli jego sprzedaż Rosnieftowi na rynku wewnętrznym. Gdyby natomiast nie doszło do realizacji kontraktu z kompanią chińską, to na zasadzie mniejszego zła, monopol znalazłby stabilnego nabywcę w Rosnieft. Warunkiem niezbędnym takiego scenariusza jest jednak realizacja budowy WKNCh, co wobec braku odpowiednich możliwości finansowych Rosnieftu, bynajmniej nie jest pewne. Terminy budowy określane przez resorty są na razie jedynie hipotetyczne, a przewidywane zyski i ogólny postęp społeczno-ekonomiczny regionu, pozostaje deklaracją.

W opisanym przypadku ścierają się interesy największych graczy, w najważniejszym dla Rosji sektorze gospodarki, jakim jest sektor surowcowo-energetyczny. Decydenci tych korporacji, tacy jak Aleksiej Miller i Igor Sieczin, stanowią ścisłą elitę państwa i biznesu, pochodzącą głównie ze służb specjalnych, ustanowioną przez prezydenta Putina. Ich walka o wpływy i finanse stanowi ważny element charakterystyki panującego w Rosji systemu oligarchicznego, w którym prezydent, jako zwornik całego systemu, ma możliwość rozgrywania konfliktów grup elitarnych i balansowania ich wpływów, podejmując często decyzje sformułowane specjalnie w „ezopowym” języku, aby otworzyć pole dla rozmaitych interpretacji, nie rozwiązując konfliktu.

Interesującym elementem tej gry jest sytuacja wokół osoby Igora Sieczina, szefa Rosnieftu, który często wymusza uzyskiwanie specjalnych przywilejów dla Rosnieftu. Sam Putin zalecił mu niedawno większą powściągliwość w demonstrowaniu swego dobrobytu (w związku z jego procesem przeciwko „Nowej Gazecie” opisującej jego stan posiadania).

Skutki zmiany orientacji

Problemy konfliktu interesów rosyjskich gigantów energetycznych na Dalekim Wschodzie, są tylko elementem generalnej strategii Rosji w tej sferze, coraz większe znaczenie nadającej wschodniemu kierunkowi w handlu węglowodorami. Od czasu szczytu APEC we Władywostoku w 2012 r., wkrótce po którym rozpoczął się kryzys w stosunkach politycznych i współpracy gospodarczej Rosji z Zachodem, dokonuje się stopniowe przewartościowanie rosyjskich priorytetów w tej dziedzinie. Nie można wprawdzie jeszcze mówić o reorientacji rosyjskiego handlu i współpracy ekonomicznej – wystarczy ocenić wysiłki, jakie czyni Gazprom dla realizacji projektów na kierunku europejskim, jak „Nord Stream 2” czy „Turecki potok”.

Nie ulega jednak wątpliwości, że projekty inwestycji w budowę połączeń gazowych, rafinerii i zakładów nafto-chemicznych, terminali portowych na Dalekim Wschodzie, mają na celu rozwinięcie na dużą skalę działalności gospodarczo-handlowej w regionie Azji i Pacyfiku, traktowanego jako kierunek strategiczny, konkurencyjny wobec współpracy z Europą Zachodnią.

Polska jako inicjator polityki dywersyfikacji dostawców ropy i gazu do Europy Środkowej i Zachodniej, silnie zaangażowana w poparcie dla Ukrainy, a zarazem nadal szczególnie uzależniona od rosyjskiego kierunku dostaw, bez uzyskania wyraźnych rezultatów w zapewnieniu bezpieczeństwa energetycznego, może stać się pierwszą ofiarą reorientacji Rosji ku Chinom i innym państwom regionu Azji i Pacyfiku. Uważne obserwowanie kolizji interesów w rosyjskim sektorze energetycznym na tym kierunku ma istotne znaczenie analityczne i praktyczne.

Autor: Wiktor Ross, politolog, znawca Rosji, wykładowca – m.in. na Uniwersytecie Warszawskim i SGH.