Znaczący wzrost eksportu do Stanów Zjednoczonych jest możliwy, ale potrzebna jest pomoc państwa w promocji polskich produktów na wymagającym rynku amerykańskim - ocenia w rozmowie z PAP przewodnicząca Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego prof. Elżbieta Mączyńska.

Wicepremier, minister rozwoju i finansów Mateusz Morawiecki mówił w środę po zakończeniu trzydniowej wizyty w Stanach Zjednoczonych, że polski eksport do USA będzie mocno rósł już w tym roku. Według niego możliwy jest wzrost dwucyfrowy, nawet o ponad 10 proc.

Mączyńska powiedziała w czwartek PAP, że mimo protekcjonistycznych deklaracji Donalda Trumpa, jest to możliwe, choć zależy od wielu czynników. "W polskiej gospodarce jest coraz więcej produktów sięgających jakościowo poziomowi światowemu, a w niektórych przypadkach, np. w grach komputerowych, jesteśmy w zdecydowanej światowej czołówce. Jest wiele dziedzin, w których mamy coraz więcej sukcesów eksportowych, polskie produkty zaczynają być znane i rozpoznawalne w świecie" - powiedziała szefowa PTE.

Zastrzegła jednak, że aby produkty te trafiły na jakiś rynek na stałe, zwłaszcza na tak wymagający, jak rynek Stanów Zjednoczonych, musi być prowadzona bardzo skuteczna akcja promocyjna. "W Polsce mamy pod tym względem wiele zaniedbań" - oceniła. Wskazała na niedostatecznie wykorzystaną w tym zakresie wielomilionową diasporę polską w USA. Zwróciła przy tym uwagę, że w tym gronie znajdują się coraz częściej osoby bardzo dobrze wykształcone, piastujące wysokie stanowiska, czy liczący się przedsiębiorcy.

"Promocja polskich produktów jest bardzo rozproszona i nieusystematyzowana, nie przynosi należytych rezultatów. Są przesłanki, które pozwalają mieć nadzieję i sądzić, że polski eksport do Stanów Zjednoczonych może się rozwinąć. Aby tak się stało musi się zmienić system promocji polskich produktów i system wspomagania przez państwo naszych przedsiębiorców. Musi tu następować większa współpraca między biznesem i placówkami dyplomatycznymi. One nie służą do ozdoby, zwłaszcza ich część biznesowa, powinny być bardziej aktywne" - powiedziała.

Reklama

Zaznaczyła, że w przeszłości zamiast rozwijać tego typu placówki, były one zamykane, ponieważ nie przynosiły dostatecznych efektów. "W pewnym sensie następowało wylewanie dziecka z kąpielą. Zamiast poszukiwać rozwiązań, które aktywizowałyby te placówki, aby działały na rzecz wspierania polskiej gospodarki i polskiego eksportu, likwidowano je" - dodała. Zdaniem ekonomistki konieczna jest intensyfikacja polityki gospodarczej państwa w takim kierunku, aby w większym stopniu służyło biznesowi.

Podczas wizyty w USA Morawiecki spotkał się m.in. z ministrem handlu Wilburem Rossem, ministrem energetyki Rickiem Perrym oraz doradcą prezydenta Donalda Trumpa ds. gospodarki i handlu Kennethem I. Justerem.

"Wyraziliśmy wraz z sekretarzem Rossem, sekretarzem Perrym, doradcami prezydenta Trumpa, z którymi rozmawiałem: m.in. Kennethem Justerem, bardzo mocne intencje co do wzrostu obrotów handlowych pomiędzy naszymi krajami, co do otwarcia wzajemnych rynków” – powiedział Morawiecki na briefingu prasowym w Nowym Jorku. Wicepremier podkreślił, że wymiana handlowa między Polską a USA jest zrównoważona, "ale oczywiście chcemy z Polski eksportować jak najwięcej towarów".

"Eksport z Polski do Stanów Zjednoczonych, myślę, będzie mocno rósł w tym roku i już pod koniec roku sprawdzimy to bardzo dokładnie, bo w liczbach. Myślę, że jest możliwy nawet dwucyfrowy wzrost, powyżej 10 proc." – powiedział Morawiecki.

„Z sekretarzem handlu Wilburem Rossem rozmawialiśmy o tym, żeby teraz już na poziomie roboczym zawiązać kilka zespołów dotyczących negocjacji w poszczególnych obszarach, na przykład bardzo konkretnie mówiąc - eksportu drobiu, jabłek albo towarów wyżej przetworzonych" – powiedział Morawiecki. Jak zaznaczył, "tutaj jest bardzo duża szansa dla Polski, żeby bilans handlowy jeszcze poprawić". Dopytywany, jakie "towary wyżej przetworzone" ma na myśli, powiedział, że chodzi o silniki i części do silników samolotowych, a również części samochodowe.

Z dokumentów resortu rozwoju uwzględniających wstępne dane Głównego Urzędu Statystycznego za 2016 r. wynika, że w zeszłym roku obroty handlowe Polski z USA wyniosły 10,4 mld dol. (wzrost o 7,5 proc.), dla porównania w 2015 r. osiągnęły 9,7 mld dol. Dynamika ta była wyższa od średniej krajowej.

"Eksport z Polski do USA wyniósł pod względem wartościowym 4,8 mld dol. i zwiększył się o 7,7 proc. Przywóz z USA do Polski był na poziomie 5,6 mld dol. i wzrósł o 7,2 proc." - napisano w raporcie. Zgodnie z nim pozycja USA w handlu zagranicznym Polski wzrosła w ostatnich latach: w 2016 r. Stany Zjednoczone były dla Polski 12 partnerem w eksporcie z udziałem 2,4 proc. oraz 8 w imporcie z udziałem 2,8 proc.

"Dla porównania w 2008 r. Polska wyeksportowała towary do USA wartości 2,5 mld dol (USA były 19 partnerem w eksporcie), import do Polski z USA wyniósł w 2008 r. 4,6 mld dol. (11 partner w przywozie ogółem)" - zaznaczono.

Z danych MR wynika, że Polska eksportuje do USA, nie tylko bezpośrednio, ale również za pośrednictwem zagranicznych centrów dystrybucji oraz poprzez brokerów w Europie Zachodniej dostarczających surowce do wielkiego amerykańskiego przemysłu. W dokumencie oceniono, że faktyczna wartość eksportu z Polski do USA jest wyższa, niż podają oficjalne dane.

"W handlu Polski z USA w ostatnim roku (2016) dominujące znaczenie miały wyroby przemysłu elektromaszynowego stanowiące prawie 58 proc. polskiego eksportu na rynek USA oraz 61 proc. importu z tego rynku." - napisano. Do głównych pozycji eksportowych należały: silniki turboodrzutowe, turbośmigłowe oraz inne turbiny gazowe (13,9 proc.), artykuły rolno-spożywcze (8,6 proc.) oraz meble i ich części (7,5 proc.).

W imporcie z USA czołowe miejsca zajęły: silniki turboodrzutowe, turbośmigłowe oraz inne turbiny gazowe (13,6 proc.), samoloty (6,9 proc.), art. rolno-spożywcze (5,8 proc.), samochody osobowe (3,7 proc.). "Największa pozycja w eksporcie i imporcie w postaci silników oraz turbin to efekt wspólnych przedsięwzięć m.in. w polskiej Dolinie Lotniczej" - wyjaśnia MR.