Likwidacja gimnazjów wymusiła na ministerstwie opracowanie nowych podstaw programowych, czyli dokumentów określających, czego uczą się dzieci w kolejnych klasach.

"W rezultacie niezgodny z podstawą programową stał się np. rządowy +Nasz Elementarz+ dla klas pierwszych, który opracowano za rządów PO-PSL" – pisze gazeta.

Dotąd wszystko wskazywało na to, że podręcznik ten pójdzie do kosza. W styczniu minister Anna Zaleska oświadczyła jednak, że "Nasz Elementarz" zostaje, ale MEN nie nie będzie zajmować się poprawianiem podręcznika (potrzebne byłoby m.in. dołączenie do elementarza zajęć z podstaw oprogramowania i przygotowanie dłuższych tekstów).

Organizacje pozarządowe i nauczyciele postanowili więc sami zaktualizować książkę. "+Nowy elementarz+, teraz pod tytułem +My i nasz elementarz+ zawiera uwagi nauczycieli zebrane w ciągu ostatnich trzech lat". Autorzy podręcznika muszą teraz przejść przez procedurę dopuszczenia książki do użytku.

Reklama

Niestety, "na razie żadna z książek, które będą potrzebne 1 września 2017 r. nie uzyskała jeszcze stempelka MEN" – zauważa "Gazeta Wyborcza". "Do 17 marca w resorcie złożono 64 takie wnioski. Ich autorzy czekają, aż resort wyznaczy rzeczoznawców, którzy będą mieli miesiąc na zrecenzowanie podręczników.

Pośpiech w pracy nad podstawami programowymi i sposób postępowania z nowymi podręcznikami rozzłościł dużą grupę rodziców. W poniedziałek po raz kolejny zastrajkują przeciw tak wprowadzanej reformie – podsumowuje "GW".

mars/