Kampania prezydencka we Francji jest bezprecedensowa, m.in. ze względu na swoją dramaturgię; murowani kandydaci ustąpili nowym twarzom, pojawiło się dużo rywalizacji personalnej, a podstawowym tematem kampanii stał się spór wokół globalizacji oraz stosunek do obcokrajowców - mówi PAP politolog Madani Cheurfa.

"To kampania, która zaprzeczyła dotychczas wszystkim możliwym prognozom. Mieliśmy murowanych faworytów na prawicy, takich jak Alain Juppe czy Nicolas Sarkozy. Tymczasem pojawił się ktoś trzeci - Francois Fillon" - mówi Cheurfa.

Niespodzianki pojawiły się także na lewicy. Do grona sondażowych faworytów dołączył przedstawiciel skrajnej lewicy Jean-Luc Melenchon.

"Innym elementem nadającym tej kampanii wyjątkowy charakter jest brak prawdziwej debaty wokół głównych punktów w programach kandydatów. Zeszły one zupełnie na drugi plan, przyćmione licznymi aferami wokół kandydatów oraz ich rywalizacją personalną" - zauważa ekspert.

Reklama

Jego zdaniem podstawowym tematem kampanii stała się globalizacja i stosunek do obcokrajowców. "(Jest to) temat od lat aktualny we Francji. Wszyscy pamiętamy historię polskiego hydraulika, który miał zabrać pracę Francuzom. To historia, do której Polska odniosła się zresztą w sposób bardzo zręczny i inteligentny. Jest to w każdym razie symbol, który nieustannie powraca i wywołuje z jednej strony frustracje i niepokoje, a z drugiej daje nadzieje związane z globalizacją" - ocenia politolog.

Spór w kwestii globalizacji - dodaje - toczy się się między "tymi, którzy na niej korzystają, i tymi, którzy stali się jej wielkimi przegranymi". Tym zjawiskiem Cheurfa tłumaczy motywacje wyborców. "Zamiar głosowania na (skrajnie prawicowy) Front Narodowy można wyjaśnić już nie tylko jako akt protestu wobec rządzących, ale przede wszystkim jako autentyczne poparcie dla programu tej partii" - zauważa.

Jak dodaje, szefowa Frontu Marine Le Pen zapowiada wprawdzie, że jeśli zostanie prezydentem, doprowadzi do wyjścia Francji ze strefy euro oraz rozwodu z Unią Europejską, ale w rzeczywistości nie musi do tego dojść. "Sondaż pokazywał, że 50 proc. Francuzów wie i jest pewnych, że nowo wybrany prezydent nie dotrzyma swoich obietnic wyborczych" - podkreśla.

W czołówce sondaży przed pierwszą turą wyborów prezydenckich znajdują się centrysta Emmanuel Macron, Marine Le Pen, Jean-Luc Melenchon oraz przedstawiciel centroprawicy Francois Fillon.

Pierwsza tura wyborów odbędzie się w najbliższą niedzielę, 23 kwietnia, a druga - 7 maja.

>>> Czytaj też: Wybory w cieniu terroryzmu. Państwo Islamskie przyznaje się do ataku w Paryżu