Obecnie na rynku dostępne są certyfikowane kotły klasy 5. z podawaniem automatycznym (tzw. kotły retortowe), które kosztują często ponad 10 tys. zł. Wobec wprowadzanych lub oczekiwanych rygorystycznych norm emisji spalin tego typu instalacji, producenci deklarują prace nad dostarczeniem na rynek prostszych, a przez to w zamierzeniu tańszych urządzeń z podawaniem ręcznym (kotły zasypowe).

Problem braku dostępności stosunkowo tanich instalacji spełniających nowe normy był jednym z wątków piątkowego panelu w ramach konferencji „Kotły małej mocy zasilane paliwem stałym. Zmiany w sektorze ogrzewnictwa indywidualnego w Polsce”. Organizatorem konferencji odbywającej się podczas targów budownictwa Sibex w Sosnowcu był Instytut Chemicznej Przeróbki Węgla (IChPW) w Zabrzu.

Prowadzący panel dyrektor IChPW Aleksander Sobolewski przypomniał m.in., że ostatnio regionalne uchwały antysmogowe wprowadziły woj. małopolskie oraz śląskie. Oczekiwane są także ustawa oraz rozporządzenia dotyczące systemu monitorowania i kontrolowania jakości paliw stałych, które będą dotyczyły przede wszystkim paliw węglowych.

Uchwała woj. małopolskiego dopuszcza stosowanie jako nowe wyłącznie kotłów spełniających wysokie normy emisyjne (klasy 5. lub tzw. unijne standardy Ekoprojektu) z automatycznym podawaniem paliwa. Uchwała woj. śląskiego dopuszcza – przy podobnych standardach – także mniej skomplikowane instalacje z podawaniem ręcznym, zasypowe.

Reklama

W tym kontekście Sobolewski pytał przedstawiciela Platformy Producentów Urządzeń Grzewczych na Paliwa Stałe, kiedy polscy producenci będą gotowi do produkcji niedrogiego kotła na tanie paliwa miałowe, który spełni normy Ekoprojektu.

„Na dziś skupiamy się na kotłach retortowych, automatycznych, ale pojawił się temat kotłów zasypowych, miałowych. Tego typu kotły pojawiają się, w tej chwili to chyba dwa modele, z których jeden jest wątpliwy" - mówił Arczyński. Dodał, że "przy tego typu kotłach zapala się nam czerwona lampka, bo (…) taki kocioł zawsze daje możliwość wrzucenia na ruszt czegokolwiek”.

Dopytywany o perspektywę wprowadzenia na rynek kotłów zasypowych na miał, spełniających klasę 5., przedstawiciel branży określił ją na „rok, do dwóch lat”.

Pytany o cenę takiej instalacji powiedział, że mogłaby to być kwota rzędu 4 tys. zł. „Pewnie ta cena nie będzie wynosiła 2 tys. zł, ale być może będzie wynosiła – przepraszam, strzelam tu, proszę mnie nie trzymać za słowo – ok. 4 tys. zł, bo ten kocioł będzie spełniał dyrektywę Ecodesign (Ekoprojekt - PAP)" - powiedział.

Krystyna Włodarczyk z działu marketingu Polskiej Grupy Górniczej wskazała, że wprowadzając nowe uregulowania "nie bierze się chyba pod uwagę realiów społeczeństwa oraz realiów bazy zasobowej”. „Poza kwestią dotacji do zakupu paliw dla najuboższych, które mogą być udzielane przez najbogatsze miasta, to przygotowywane są rozwiązania maksymalnie drogie” - uznała.

„Wydaje się, że przyszłością dającą szansę węglowi i naszemu społeczeństwu w zakresie ekonomicznego ogrzewania budynków, jest przyjmowanie rozwiązań najtańszych kotłów pracujących na najtańszych paliwach, ale spełniających normy emisyjne” - wskazała Włodarczyk. „Kierunkiem są tu kotły zasypowe, które są teraz (w Małopolsce – PAP) eliminowane” - dodała.

Przedstawicielka PGG zwróciła też uwagę na zapisy regionalnych uchwał eliminujące możliwość stosowania miałów „ekologicznych”. „Eliminujemy z rynku najtańsze kotły, ale i najtańsze paliwa” - zaznaczyła. Wyjaśniła, że obecnie PGG kieruje do sektora komunalno-bytowego przede wszystkim węgle grube, które mogą być spalane wyłącznie w kotłach zasypowych. Eliminacja tego rodzaju urządzeń z rynku – w drodze uchwał - oznaczać będzie również eliminowanie tego sortu węgla.

Jednocześnie obecne automatyczne kotły klasy 5. są certyfikowane przy wykorzystaniu węgla o wartości opałowej 28 megadżuli. „Pytanie, czym będziemy palić w Polsce w tych kotłach. Powprowadzamy kotły 5. klasy, natomiast ich rzeczywista emisja będzie zupełnie inna, bo węgli o wartości 28 MJ nie ma. Pytanie, czy musimy badać na węglu 28 MJ (…). Te kotły powinny być stworzone dla parametrów jakościowych węgli polskich” - podkreśliła przedstawicielka PGG.

„To, co na dzisiaj mamy, to nie bardzo jest taka baza zasobowa, żeby można było paliwa o takich wymogach skierować na rynek” - podkreśliła Włodarczyk. Jak podała, największe zasoby w Polsce mogące być podstawą produkcji ekogroszków do kotłów automatycznych - to węgle o zasiarczeniu ok. 1 proc. i wartości opałowej ok. 24 MJ.

Sobolewski powiedział PAP m.in., że producenci powinni ostatecznie przyznać, że niektóre węgle nie nadają się do ogrzewnictwa indywidualnego – należy je wykorzystywać w energetyce zawodowej. „Uważam, że przy tej tendencji schodzenia z kotłami węglowymi w dół, zmniejszenia zużycia ciepła, przechodzenia na gaz i uciepłownienie, węgla w Polsce będzie potrzeba coraz mniej – i my sobie z tym damy radę” - zdiagnozował. Zaapelował do producentów o elastyczność, konieczną w kontekście zmieniających się uwarunkowań społecznych i prawnych.