Podczas środowej konferencji prasowej zaprezentowali oni m.in. wyniki sondażu na temat pomocy dla frankowiczów, z którego wynika, że większość Polaków jest przeciwna udzielania pomocy tej grupie kredytobiorców.

Centrum im. Władysława Grabskiego - przedstawiające się jako niezależny think thank - zaprezentowało podczas środowej konferencji raport "Kredyty frankowe - analiza sytuacji i rekomendacje".

Autorzy raportu uważają m.in., że nie jest dobrym pomysłem rozwiązywanie problemu frankowiczów na drodze ustawowej. Jak mówił Piotr Palutkiewicz z Centrum Grabskiego, wszystkie trzy projekty ustaw, nad którymi pracuje teraz podkomisja sejmowa, będą generować, jak wynika z wyliczeń KNF, bardzo duże koszty.

Nawet najmniej kosztowny projekt prezydencki, zwracał uwagę, ma kosztować 9,1 mld zł i może spowodować, że 10 banków zamknie rok ze stratą. Poza tym projekt ten, argumentował przedstawiciel Centrum, nikogo tak naprawdę zadowala, a zarazem są wobec niego zastrzeżenia konstytucyjne, bo jest "daleko idącą ingerencją w swobodę zawierania umów".

Reklama

Z kolei planowane regulacje nadzorcze, czyli nakładanie na banki z kredytami frankowymi np. większych wymogów kapitałowych, mówił Palutkiewicz, też nie są sposobem na rozwiązanie problemu frankowego. Dziś bowiem polski system bankowy jest jednym z najlepiej uregulowanych i zarazem najbezpieczniejszych, a dodatkowe regulacje mogą się odbić np. na kosztach usług bankowych - przekonywał ekspert CG. Również pozostawianie problemu frankowiczów sądom nie rozwiązuje problemu, bo wyroki w tych sprawach są bardzo różne.

W opinii autorów raportu Centrum Grabskiego, przy szukaniu metod rozwiązania problemu frankowiczów należy przede wszystkim wziąć pod uwagę opinię publiczną. Stąd podczas środowej konferencji zaprezentowano wyniki sondażu w tej sprawie. Z badania tego (przeprowadzonego w marcu br. przez firmę Ibris na próbie ponad tysiąca osób) wynika, że aż 59 proc. Polaków jest przeciwna pomocy frankowiczom, 33 proc. jest za udzieleniem takiej pomocy, a 8 proc. nie ma zdania.

Z kolei spośród zwolenników pomocy aż 43 proc. uważa, że należy pomagać jedynie w trybie indywidualnym, a tylko 35 proc. opowiada się za systemową pomocą dla frankowiczów. Z kolei aż 60 proc. badanych uważa, że pomagać należy jedynie tym, którzy są w trudnej sytuacji materialnej.

Wyniki tego badania, zwracał uwagę Palutkiewicz, korespondują z generalnymi danymi, dotyczącymi walutowych kredytów mieszkaniowych. Problem dotyczy bowiem 534,9 tys. kredytów frankowych, osoby posiadające kredyt frankowy stanowią 5,95 proc. wszystkich kredytobiorców, 96,7 proc. tych kredytów jest spłacanych terminowo, a jednocześnie 2/3 frankowiczów to osoby, które mają też inne kredyty - informował ekspert Centrum Grabskiego.

Biorąc to wszystko pod uwagę, zaznaczył Palutkiewcz, autorzy raportu Centrum Grabskiego uznali, że pomoc powinna być adresowana do wszystkich kredytobiorców. Zatem nie tylko frankowiczów, ale także kredytobiorców złotówkowych. Powinna też przede wszystkim dotyczyć osób znajdujących się w najtrudniejszej sytuacji finansowej (z wysokim tzw. DTI, czyli relacją wysokości zadłużenia do dochodu), a także być kierowana do spłacających kredyt na pierwsze mieszkanie.

Najlepszą zatem metodą pomocy frankowiczom jest, zdaniem autorów raportu Centrum Grabskiego, modyfikacja istniejącego funduszu wsparcia kredytobiorców, by mógł być wykorzystywany w większym stopni niż dotychczas. Dziś, przyznał ekspert CG, fundusz ten nie cieszy się wielkim powodzeniem, stąd autorzy raportu rekomendują jego modyfikację, np. objęcie pomocą większej grupy osób przez obniżenie kwalifikującego do uzyskania pomocy wskaźnika DTI. "To jest najskuteczniejsza droga rozwiązania tego problemu" - przekonywał Palutkiewicz.

Nie zgadzają się z tym przedstawiciele frankowiczów. "Fundusz wsparcia kredytobiorców, nawet rozszerzony, to rozwiązanie doraźne" - komentuje PAP prezes Stowarzyszenia "Stop Bankowemu Bezprawiu" Arkadiusz Szcześniak. Dodaje, że istota problemu polega na tym, że wiele z tzw. frankowych umów kredytowych była po prostu niezgodna z prawem. Stąd, jak dodaje, frankowicze liczą dziś przede wszystkim na wyroki sądowe, które będą potwierdzać nielegalność ich umów.

Zmiany w ustawie o funduszu wsparcia kredytobiorców, obowiązującej od 2015 roku, już kilkakrotnie zapowiadali przedstawiciele rządu, m.in. po spotkaniach z przedstawicielami frankowiczów. Powiększenie tego funduszu "3-4 razy" zapowiadał także wicepremier, minister rozwoju i finansów Mateusz Morawiecki.

Ustawa o funduszu wsparcia zakłada, że kredytobiorcy pozbawieni pracy i znajdujący się w trudnej sytuacji finansowej mogą przez 18 miesięcy otrzymywać pomoc do 1,5 tys. zł. Rozwiązania te były adresowane do wszystkich kredytobiorców zarówno złotowych, jak i walutowych, a na fundusz wsparcia banki wyasygnowały 600 mln zł. Według SBB w ramach tego funduszu na wsparcie kredytobiorców zostało jednak dotąd wykorzystane zaledwie 7 mln zł.

Jednocześnie sejmowa podkomisja pracuje cały czas nad trzema projektami ustaw frankowych. W ubiegłym tygodniu zwróciła się do kilku instytucji państwowych o dodatkowe informacje, które mają jej pomóc dokonać ostatecznego wyboru projektu, który będzie podstawą dalszych prac. Na początku kwietnia ujawniono, że KNF wyliczyła koszt wejścia w życie projektu PO na 11,1 mld zł, a projektu klubu Kukiz'15 na 52,8 mld zł. Projekt prezydencki miałby z kolei kosztować 9,1 mld zł.

Ten ostatni projekt przewiduje, że banki będą musiały zwrócić swoim klientom różnicę między dopuszczalnym spreadem a tym, który w rzeczywistości pobrały. Ustawa ma obejmować umowy kredytu zawarte od 1 lipca 2000 r. do wejścia w życie "ustawy antyspreadowej" (26 sierpnia 2011 r.). Dotyczyć ma konsumentów, a także tych osób prowadzących działalność gospodarczą, które nie dokonywały odpisów podatkowych w związku z kredytami.

Według dotychczasowych wypowiedzi przedstawicieli rządu i NBP, właśnie prezydencki projekt ma największe szanse na poparcie przez większość parlamentarną.

Projekt PO zakłada, że kredytobiorca mógłby ubiegać się w swoim banku o przewalutowanie posiadanego kredytu hipotecznego w walucie obcej, czyli m.in. we frankach. Przewalutowanie miałoby następować po kursie z dnia sporządzenia umowy restrukturyzacyjnej i polegać na wyliczeniu różnicy między wartością kredytu po przewalutowaniu a kwotą zadłużenia, jaką posiadałby w tym momencie kredytobiorca, gdyby w przeszłości zawarł z bankiem umowę o kredyt w polskich złotych. Bank miałby umarzać część tej kwoty. Jeżeli natomiast różnica byłaby wartością ujemną, to nie podlegałaby umorzeniu, ale stanowiła zobowiązanie kredytobiorcy w całości.

Z kolei złożony przez klub Kukiz'15 projekt ustawy stanowi, że kredyty w złotówkach i kredyty denominowane w obcych walutach zostaną zrównane, co ma oznaczać potraktowanie kredytów frankowych tak, jakby od początku były kredytami w złotych. Ten projekt najmocniej popiera środowisko frankowiczów. (PAP)