Wiosenne przymrozki spowodowały duże straty w sadach, najbardziej ucierpiały czereśnie. Sadownicy chcą pomocy od resortu rolnictwa - powiedział PAP szef Związku Sadowników RP, poseł PSL Mirosław Maliszewski.

Największe straty będą w produkcji czereśni, gdyż właśnie te drzewa ucierpiały najbardziej podczas załamania się pogody, która miało miejsce podczas Świąt Wielkanocnych - w nocy z niedzieli na poniedziałek - poinformował Maliszewski. W niektórych sadach straty mogą sięgać nawet 90 proc., ponieważ czereśnie były w okresie kwitnienia i pąki opadły.

W ubiegłym roku zebrano w Polsce rekordową ilość czereśni - 54 tys. ton wobec 48 tys. ton rok wcześniej.

Maliszewski dodał, że ucierpiały także inne gatunki owoców, jak gruszki, śliwki czy wczesne truskawki. Straty mogą też wystąpić w jabłkach. Najbardziej ucierpiały te regiony Polski, gdzie znajdują się zagłębia owocowe, a więc w centralnej Polsce, okolicach Sandomierza, Lubelskiem.

Jego zdaniem można więc się spodziewać mniejszej podaży tych owoców i nieco wyższych cen oraz większego importu.

Reklama

Maliszewski poinformował, że w czwartek po południu w Grójcu zaplanowane jest spotkanie sadowników z ministrem rolnictwa Krzysztofem Jurgielem. Jak mówił, związek chce rozmawiać o możliwościach zrekompensowania rolnikom strat, jak również o ubezpieczeniach rolnych.

Tłumaczył, że właściciele sadów chcieli się ubezpieczyć, ale ustawa, która gwarantuje 65 proc. dopłaty do składek ubezpieczeniowych, weszła w życie zbyt późno, bo na początku kwietnia br. Tym bardziej, że dodatkowo obowiązuje 14-dniowy okres karencji.

"Mamy nadzieję, że minister rolnictwa przedstawi program pomocy dla tych wszystkich, którzy ponieśli straty" - powiedział Maliszewski.

Wyjaśnił że sadownicy oczekują, iż będzie to dopłata do hektara sadów tj. taka pomoc jaka była w związku z embargiem, suszą czy gradobiciem. Dopłaty te były różne - na poziomie 400-800 zł na hektar. Teraz - zdaniem szefa sadowników - "wydaje się, że powinno tu być 1000 zł do hektara". Maliszewski zaznaczył, że wcześniej te straty powinny być oszacowane.

Szacowaniem strat zajmują się specjalne komisje powoływane przez wojewodów na wniosek samorządu lokalnego. Jak mówił poseł, niektóre gminy już występują do wojewody o powołanie takiej komisji, powinny one rozpocząć pracę jak najwcześniej.