Komisja Europejska zaprezentowała ostateczną wersję listy podstawowych praw socjalnych w Europie (European Pillar of Social Rights). To dokument, w którym szef KE Jean-Claude Juncker próbuje zdefiniować na nowo, czym jest europejski projekt. W tradycyjnym ujęciu Europa zawsze odróżniała się od USA, azjatyckich krajów rozwijających się czy od Ameryki Południowej pod względem zabezpieczeń społecznych. W praktyce oznaczało to stosunkowo wysokie podatki, silne sieci zabezpieczenia społecznego czy sztywno regulowane rynki pracy. Pomimo, że to prosocjalne podejście w czasie ostatnich lat uległo osłabieniu, to nowy dokument Komisji, mający wyznaczać cele przede wszystkim dla członków strefy euro, chce je dodatkowo podkreślić.

Wśród 20 podstawowych celów zawartych w deklaracji znalazły się m.in. ochrona przed nagłym zwolnieniem z pracy, urlopy rodzicielskie, elastyczne zasady zatrudnienia dla rodziców (zarówno kobiet jak i mężczyzn), a nawet zachęta do rozwoju uniwersalnego dochodu podstawowego – pomysłu, który jest w fazie eksperymentów w Finlandii i Holandii.

“Każdy, komu brakuje podstawowych środków, ma prawo do minimalnych dochodów, gwarantujących godność na wszystkich etapach życia oraz efektywny dostęp do dóbr i usług. Dla tych, którzy mogą podjąć pracę, minimalny dochód powinien być połączony z zachętami do integracji z rynkiem pracy” – czytamy w dokumencie.

Deklaracja ta jest znacznie silniejsza w swojej wymowie, niż wcześniejsze wezwania do zapewnienia „pomocy społecznej” osobom ubogim. W osobnym dokumencie Komisja Europejska wyjaśnia: „Minimalne dochody mają na celu zapobieganie dyskryminacji osób, które nie kwalifikują się do pomocy społecznej lub których prawo do takiej pomocy wygasło. Rozwiązanie takie ma pomagać w zwalczaniu biedy oraz wykluczenia”.

Reklama

Obecne regulacje europejskie pozwalają na co najmniej 4-miesięczny urlop rodzicielski, zarówno dla ojca jak i matki dziecka, oraz prawo do elastycznej pracy po powrocie z urlopu. Komisja Europejska wzywa także kraje UE do wprowadzenia płatnego urlopu nawet wtedy, gdy rodzic nie musi zajmować się dzieckiem. Co więcej, dokument wskazuje na prawo pracownika do zmiany formy zatrudnienia z pełnego na częściowy etat, czy prawo do pracy z domu. Rozwiązania te idą znacznie dalej, niż w przypadku USA, gdzie córka Donalda Trumpa Ivanka Trump lobbuje za wprowadzeniem 12-tygodniowego urlopu rodzicielskiego tylko dla matek.

Dokument pozostaje niejako ślepy na tzw. gospodarkę dzielenia się i firmy, takie jak Uber, które traktują pracowników jak niezależnych wykonawców, a nie jak klasycznych zatrudnionych pracowników.

Według zasady “uczciwych warunków pracy”, wszyscy pracownicy powinni być traktowani na równi oraz mieć dostęp do benefitów i szkoleń, niezależnie od formy zatrudnienia. Regulacje takie są zagrożeniem dla firm tworzących niepewne miejsca pracy. Za nieprzestrzeganie zasad firmy mogą być ukarane. W niektórych krajach system kar już istnieje. Dla przykładu w Austrii firma może zostać ukarana za zwolnienie pracownika powyżej 50 roku życia, który pracuje co najmniej 10 lat.

Choć dokument Komisji Europejskiej jest zestawem rekomendacji, a nie obowiązującym prawem, to w pełni oddaje „ducha czasu”, jaki zapanował w krajach strefy euro: nawet umiarkowane rządy w Niemczech i Hiszpanii wspierają taki poziom ochrony praw pracowniczych, jaki w USA zostałby uznany za przykład ekstremalnego progresywizmu w stylu Berniego Sandersa.

Celem Junckera było opisanie szerokiego konsensusu co do tego, co oznacza życie w Europie. Niektóre grupy, takie jak wpływowe lobby biznesowe BusinessEurope krytykowało niektóre propozycje, np. wydłużenie urlopów rodzicielskich. Ale nawet ono zgadza się z generalną ideologią dokumentu, która na pierwszym miejscu stawia jakość życia, a nie wzrost.

Wygląda na to, że wychodząca z UE Wielka Brytania, która szuka nowych przewag konkurencyjnych nad Europą oraz nowa administracja Trumpa, która jest znacznie mniej prospołeczna niż poprzednia, sprawią, że rozdźwięk między Europą a światem anglojęzycznym będzie jeszcze większy.

>>> Polecamy: Koniec neoliberalnego eksperymentu? Europa wraca do prosocjalnych korzeni