Wszystko zaczęło się od wizyty karabinierów w domu Nicolo De Paoli, którzy przyszli aby przeprowadzić u niego rewizję w poszukiwaniu broni. Kiedy niczego nie znaleźli i wyszli, De Paoli zamieścił na Facebooku wideo, w którym zaatakował funkcjonariuszy i przeklinał.

Kilka dni później został wezwany na posterunek , gdzie poinformowano go o wymierzeniu mu kary w wysokości 103 euro za wypowiedziane przez niego przekleństwa. Od razu powiedział tam, że nie zapłaci grzywny.

Zgodnie z przepisami taki czyn nie jest przestępstwem, ale można za takie wykroczenie wymierzyć karę do 300 euro.

"Gdybyśmy wszyscy musieli płacić za przekleństwa to region Wenecja Euganejska w ciągu miesiąca rozwiązałby problem włoskiego długu publicznego" - stwierdził De Paoli w rozmowie z dziennikarzem lokalnej prasy. (PAP)

Reklama