Największe, wielotysięczne, protesty odbyły się w Nowym Jorku, Waszyngtonie, Chicago, Los Angeles i San Francisco.

Większość marszy i wieców odbyła się bez incydentów. Jednak w Portland, w stanie Oregon, policja cofnęła zgodę i wezwała do rozejścia się uczestników protestu, który przybrał gwałtowny charakter. Demonstranci obrzucali funkcjonariuszy świecami dymnymi i innymi przedmiotami. Wybijano też witryny sklepów i podpalano opony samochodowe. Zatrzymano co najmniej trzy osoby.

W Oakland, w stanie Kalifornia demonstranci utworzyli żywy łańcuch blokując budynek lokalnych władz i domagając się aby przerwały one współpracę z agentami federalnych urzędów imigracyjnych. Policja aresztowała cztery osoby.

Protestowano szczególnie przeciwko wprowadzonemu przez obecną administrację ścisłemu przestrzeganiu przepisów imigracyjnych, co szczególnie dotyka osoby bez wymaganych dokumentów pracujące za najniższe stawki np. w barach szybkiej obsługi, szpitalach, rolnictwie i opiekujące się dziećmi.

Reklama

Pojawiały się też hasła krytykujące politykę Trumpa w dziedzinie podatków i zarzucające mu dążenie do ograniczenia praw pracowniczych.

"Przygnębiające jest to, że obecnie bycie imigrantem jest prawie równoznaczne z byciem kryminalistą" - powiedziała 58-letnia Mary Quezada z Północnej Karoliny, która uczestniczyła w marszu w Waszyngtonie. Marsz zakończył się wiecem przed Białym Domem. (PAP)