Miller była główną przedstawicielką strony pozywającej brytyjski rząd w związku z Brexitem przed Wysokim Trybunałem (High Court) i Sądem Najwyższym (Supreme Court), a następnie, wygrywając spór dotyczący kompetencji władzy wykonawczej w tej sprawie, wymusiła na premier Theresie May zwrócenie się o zgodę obu izb parlamentu na rozpoczęcie procedury wyjścia Wielkiej Brytanii z UE.

W rozmowie z dziennikarzami, m.in. "New York Timesa", "El Pais", "Liberation", "Le Monde", "Die Welt" i PAP, na pięć tygodni przed przedterminowymi wyborami parlamentarnymi, Miller oceniła, że przeciwnicy tzw. twardego Brexitu powinni zjednoczyć się w kampanii i "próbować ograniczyć większość konserwatystów w Izbie Gmin".

Takie jest główne założenie uruchomionej przez nią w ubiegłym tygodniu kampanii Best for Britain, w ramach której wraz ze wspierającymi ją ludźmi biznesu, popkultury i aktywistami udzieli poparcia ok. 50 kandydatom w wyborach parlamentarnych, którzy opowiedzą się za pomysłem tzw. wartościowego głosowania parlamentarnego na koniec dwuletnich negocjacji w sprawie wyjścia z Unii Europejskiej.

Miller chce, by posłowie mieli prawo nie tylko przyjąć lub odrzucić warunki porozumienia ustalonego w rozmowach między UE-27 a Londynem, ale też zdecydować o pozostaniu we Wspólnocie. "Nie chodzi o zatrzymanie Brexitu, ale o to, jaki on będzie i czy będziemy mieli prawo wyboru. (...) Jedna z opcji zakłada, że nie wynegocjujemy absolutnie niczego. Z pewnością logika i zdrowy rozsądek nakazują myśleć, że gdyby tak miało być, to nie powinniśmy wychodzić (z UE)" - przekonywała.

Reklama

Nazwiska polityków wspieranych przez Best for Britain zostaną wybrane na podstawie analizy danych wskazujących, gdzie "progresywni" - jak ich oceniła Miller - kandydaci mogą liczyć na uzyskanie mandatu i tym samym ograniczyć spodziewaną skalę zwycięstwa Partii Konserwatywnej w czerwcowych wyborach.

Best For Britain planuje m.in. popularyzować głosowanie strategiczne - ponad liniami partyjnymi, na kandydata z największą szansą na pokonanie kandydata torysów - a także dodatkowe źródła finansowania, wsparcie wolontariuszy i celebrytów. Miller zaznaczyła, że planowana jest też ogólnokrajowa kampania profrekwencyjna w celu zmobilizowania młodych, prounijnych wyborców.

Jak podkreśliła, wzorem dla niej jest kampania parlamentarna przeprowadzona w Kanadzie w 2015 roku, gdzie w wyniku taktycznego głosowania do władzy doszła Partia Liberalna Kanady premiera Justina Trudeau, a także powstające w Europie ruchy obywatelskie, m.in. polski Komitet Obrony Demokracji.

"Jeśli premier May uzyska ogromną większość, jej interpretacja wyniku wyborczego będzie następująca: +zostawcie mnie w spokoju, nie zadawajcie pytań, dostałam mandat do zrobienia tego, co chcę+. (...) Izba Gmin nie powinna być miejscem, gdzie słyszy się tylko echo, bo tam powinno się prowadzić rozsądną debatę. Tymczasem słyszymy doniesienia z Downing Street, że każdy, kto sprzeciwia się Brexitowi lub mówi coś negatywnego, jest ignorowany. To kompletnie zamyka dyskusję i prowadzi w stronę ekstremalnie twardego Brexitu" - argumentowała Miller, dodając, że realizacja takiego scenariusza "zagrażałaby demokracji".

Aktywistka i bizneswoman, która dotychczas finansowała walkę z tzw. twardym Brexitem z własnych pieniędzy, zebrała w ciągu dwóch tygodni ponad 350 tys. funtów na rzecz kampanii od ponad 11 tys. osób indywidualnych, a także firm i ludzi biznesu, m.in. szefa koncernu Virgin Richarda Bransona. We wtorek biuro kampanii otwarto w londyńskiej dzielnicy Covent Garden.

Miller podkreśliła, że ludzie podzielający jej poglądy "muszą budować nową, społeczną platformę dyskusji". "W przypadku zwycięstwa Partii Konserwatywnej, zaniknięcia i kompletnego braku znaczenia Partii Pracy, ktoś musi zająć pozycje centrowe. (...) Wydaje mi się, (...) że na końcu będziemy musieli stworzyć nową partię" - powiedziała.

Komentując medialne doniesienia o narastających napięciach między Wielką Brytanią a UE-27, Miller podkreśliła, że "najbardziej szokuje ją (...) fakt, iż rząd i parlament mają bardzo niewielkie zrozumienie struktur i aspektów prawnych działania Unii Europejskiej". "Rząd coś wymyśla i później dziwi się, gdy odkrywa, że jest to niemożliwe. Ciągle to robią, a urzędnicy służby cywilnej muszą sobie rwać włosy z głowy" - irytowała się.

Miller uważa, że "zmiana tego będzie bardzo trudna". "W przeciwieństwie do wielu krajów europejskich w Wielkiej Brytanii nie ma tradycji rozmów politycznych przy stole. Brexit to trochę zmienia, ale zazwyczaj nie rozmawiamy o polityce w kawiarniach czy barach. Ludzie naprawdę nic nie wiedzą o Unii Europejskiej, nie rozumieją jej, nie uczą się o tym w szkole" - wyliczała.

Aktywistka, która swoje zaangażowanie przypłaca regularnymi groźbami śmierci i pozostaje pod stałą ochroną policji, widzi jednak również powody do nadziei.

"Jest bardzo wiele osób, wolontariuszy, którzy czują się bezsilni. Wciąż są resztki grup z ubiegłorocznej kampanii referendalnej, ale nie wiedzą, co robić, jak komunikować swoje cele, kogo wesprzeć. My im w tym pomożemy. To prawdziwa armia ludzi, którzy mogą - szczególnie w ciągu ostatnich 48 godzin przed wyborami - dużo zmienić" - przekonywała, podkreślając, że czerwcowe wybory "dotyczą tylko jednego tematu: Brexitu".

"W Kanadzie też wszyscy mówili, że się nie uda, a Trudeau jest teraz premierem" - dodała.

Według aktualnej średniej z sondaży, obliczonej przez serwis Britain Elects, Partia Konserwatywna może liczyć na 46,1 proc. poparcia (+8,3 pkt. proc. w porównaniu z wyborami w 2015 roku), czyli o blisko 20 pkt. proc. więcej niż Partia Pracy (27,3 proc., spadek o 3,9 pkt. proc.). Na trzecim miejscu plasują się prounijni Liberalni Demokraci, na których głos chce oddać 10,5 proc. Brytyjczyków (wzrost o 2,4 pkt. proc.), a na czwartym eurosceptyczna Partia Niepodległości Zjednoczonego Królestwa (7,2 proc. - spadek o 5,7 pkt. proc.).

Zgodnie z prognozami Partia Konserwatywna może spodziewać się znacznego wzmocnienia swojej pozycji i zwiększenia samodzielnej większości parlamentarnej, co dałoby mocniejszą pozycję premier May w negocjacjach w sprawie wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej.

Z Londynu Jakub Krupa (PAP)