Udostępniamy nagranie wideo:

https://wideo.pap.pl/videos/15565/

Claeys podkreśla, że frekwencja w wyborach prezydenckich w Francji jest zwykle bardzo wysoka. "W przypadku innych wyborów – regionalnych czy europejskich – już tak nie jest. Francuzi traktują wybory prezydenckie bardzo poważnie i zwykle głosuje ok. 75 proc. uprawnionych, czasem nawet 80 proc." - powiedział PAP.

Jak dodał, to nie pierwszy raz, gdy wybory we Francji przypadają w długi weekend i nigdy nie miało to dużego wpływu na frekwencję. "Są różne sposoby głosowania – można wrzucić głos do urny samodzielnie lub też ktoś może zagłosować w naszym imieniu i to działa bardzo dobrze. Nie spodziewam się, żeby frekwencja była w tym przypadku problemem" - dodał.

Reklama

Jego zdaniem, jeśli okaże się jednak, że będzie niższa niż spodziewana, powodem nie będzie długi weekend, tylko fakt, że żaden z kandydatów nie reprezentuje jednej z dwóch dużych partii, które rządziły we Francji w ciągu ostatnich trzech dekad - socjalistów i republikanów. "Jeśli niektórzy wyborcy nie przyjdą, to dlatego, iż nie będą czuli, że Macron czy Le Pen reprezentuje ich poglądy i to może spowodować niższą frekwencję" - podsumował.

W pierwszej turze frekwencja wyniosła 77,77 proc. Pięć lat temu w wyborach prezydenckich, które wygrał Francois Hollande, w pierwszej turze frekwencja wyniosła 79,47 proc., a w drugiej 80,35 proc.

W niedzielę we Francji odbędzie się druga tura wyborów prezydenckich, w której zmierzą się centrysta Emmanuel Macron i skrajnie prawicowa Marine Le Pen. Według mediów, o wyniku pojedynku może przesądzić frekwencja i mobilizacja przeciwników Le Pen.

Głosowanie rozpocznie się o godzinie 7 i potrwa do godz. 19, choć w dużych miastach lokale wyborcze będą otwarte do godz. 20. Sondaże exit poll zostaną udostępnione natychmiast po zakończeniu głosowania; oczekuje się, że wynik wyborów zostanie podany zaledwie kilka godzin później. Inauguracja nowego prezydenta, niezależnie od tego kto zwycięży, nastąpi w ciągu mniej więcej 10 dni.

Po raz pierwszy w historii V Republiki o najwyższy urząd w państwie walczyć będą kandydaci spoza głównego nurtu francuskiej polityki, którzy w pierwszej turze wyeliminowali przedstawicieli socjalistów i centroprawicowych Republikanów.

Francuskie wybory obserwowane są z dużą uwagą na całym świecie; od ich wyniku zależeć będzie, czy Francja zawalczy o reformy i silną pozycję w Unii Europejskiej, czy np. rozważać będzie wyjście ze strefy euro oraz przebudowanie międzynarodowych sojuszy. Faworytem sondaży - z przewagą rzędu 20 proc. - jest prounijny centrysta, 39-letni Macron.

Łukasz Osiński (PAP)