Miliony obywateli Francji poszły w niedzielę do urn wyborczych, by oddać głos na jednego z dwojga kandydatów w drugiej turze wyborów prezydenckich. Pogoda nie sprzyja wyborom, w wielu miastach jest pochmurno i deszczowo. Frekwencja do godz. 12 wyniosła 28,23 proc.

Od godz. 8 rano we Francji trwa głosowanie w drugiej turze wyborów prezydenckich, w której rywalizują centrysta Emmanuel Macron i liderka skrajnej prawicy Marine Le Pen. To historyczne głosowanie – jeśli wygra 39-letni Macron, będzie najmłodszym prezydentem w historii V Republiki. Jeśli Le Pen, będzie pierwszą kobietą na tym stanowisku.

Paryżanie głosują od porannych godzin w deszczu, a padać ma przelotnie przez cały dzień. Pochmurnie i deszczowo jest również na wschodzie nad Rodanem, w Lyonie, i na zachodzie, w słynącym z produkcji win Bordeaux, a w stolicy Alzacji, Strasburgu, prognozowane są burze. Po południu deszcze mają pojawić się też w Lille przy granicy z Belgią. Słonecznie jest za to na Riwierze.

Deszcz nie powinien jednak odstraszyć Francuzów od pójścia do urn. We Francji wybory prezydenckie zawsze bardzo angażują obywateli, a frekwencja zwykle sięga w drugiej turze 80 proc. Tak było w 2012 roku, gdy przekroczyła próg 80 proc., a wybory wygrał Francois Hollande. Pięć lat wcześniej, w 2007 roku frekwencja w drugiej turze sięgnęła 84 proc., a prezydentem został Nicolas Sarkozy.

Na ulicach Paryża widać policję i wojsko. Władze Francji, obawiając się o bezpieczeństwo, oddelegowały żołnierzy do ochrony lokali wyborczych. Chroni je również kilkadziesiąt tysięcy policjantów i żandarmów, których widać na ulicach Paryża w pobliżu miejsc, w których można oddać głos. Francuzi obawiają się zamachów. 20 kwietnia, trzy dni przed pierwszą turą wyborów, na Polach Elizejskich doszło do ataku terrorystycznego, w którym zginął policjant.

Reklama

"Na ulicach widać policję i czuję się przez to bezpieczniej. Wybory to wielkie święto demokracji i nie można pozwolić, żeby ktoś je popsuł" - powiedział PAP 24-letni Thierry, który głosował w pobliżu dworca Gare du Nord. "Nie jestem przekonana do żadnego z kandydatów, ale w wyborach trzeba wziąć udział. Mieszkam tuż przy lokalu wyborczym, więc pogoda nie jest dla mnie żadną przeszkodą. Nie chcę powiedzieć, na kogo głosowałam, ale mam nadzieję, że te wybory wygra przede wszystkim Francja. Nowy prezydent powinien zająć się reformami i walką z bezrobociem" - zaznaczyła 29-letnia Louise.

35-letni Philippe również uważa, że nowy prezydent powinien przede wszystkim postawić na gospodarkę. "Wielka Brytania wychodzi z Unii Europejskiej, Europa jest w stagnacji gospodarczej, a Francja w defensywie. Potrzebujemy kogoś, kto tchnie we francuską gospodarkę nowego ducha, przyciągnie inwestycje, pomoże stworzyć nowe miejsca pracy. Głosowałem na Macrona" - powiedział PAP.

Kandydaci na prezydenta zagłosowali przed południem w regionie Pas de Calais na północy Francji. Le Pen w Henin-Beaumont, gdzie w pierwszej turze otrzymała 46,5 proc. głosów. Macron w ratuszu miejscowości Le Touquet, w którym kiedyś brał ślub.

Francuskie dzienniki weekendowe wydania poświęciły wyborom. Ze względu na ciszę wyborczą „Le Figaro” artykuł na pierwszej stronie tytułuje neutralnie: „Rozstrzygająca decyzja dla Francji”. Na drugiej i trzeciej stronie wskazuje jednak, że Macron ma większe szanse na wygraną. Dziennik ekonomiczny „Les Echos” na pierwszej stronie daje tytuł: „Macron-Le Pen: walka z ekstremizmem”. „Le Monde” pisze z kolei, że kluczem do drugiej tury wyborów będzie absencja wyborcza, głosy nieważne i to, jak zagłosują ci, którzy w pierwszej turze wybrali innego kandydata niż Macron i Le Pen.

Macron zdecydował się uczcić swoje ewentualne zwycięstwo na placu przed Luwrem w centrum Paryża. „Le Figaro” w weekendowym wydaniu zastanawia się, dlaczego właśnie wybrał to miejsce.

„Plac przed Luwrem ma tę zaletę, że jest miejscem zupełnie neutralnym. (…). Jest także miejscem dziedzictwa, pełnym historii, w samym centrum Paryża, ale nieobarczonym polityką" - wyjaśnia decyzję dla „Le Figaro” Christian Delporte, specjalista ds. komunikacji politycznej.

Zwolennicy Le Pen spotkają się w kompleksie Chalet du Lac w Lasku Vincennes, dużym parku położonym we wschodniej części Paryża, w bezpośrednim sąsiedztwie zamku Vincennes. To największy kompleks zielony w stolicy Francji. Według mediów, jeśli Le Pen odniesie zwycięstwo, może być one świętowane w całym parku.

Ostatnie godziny kampanii wyborczej były bardzo gorące. W piątek wieczorem sztab kampanii wyborczej Macrona ogłosił, że padł ofiarą "zmasowanego ataku" hakerów na skutek którego do sieci przeniknęło ok. 9 gigabajtów dokumentów i danych.

Z Paryża Łukasz Osiński

>>> Polecamy: "Kandydat banków" będzie prezydentem Francji? Prześwietlamy sylwetkę Emmanuela Macrona