„Pierwsze wyzwanie dla Macrona i polityczny punkt kulminacyjny stanowić będą czerwcowe wybory parlamentarne. Czy zdoła zbudować koalicję, która go poprze? Jak dużo mandatów ruch En Marche zdobędzie?” - zastanawia się premier Finlandii Juha Sipila, który w poniedziałek wieczorem zamieścił na swoim blogu komentarz na temat francuskich wyborów.

Szef centroprawicowego rządu Finlandii zwrócił uwagę, że chociaż Macron wygrał z Marine Le Pen wyraźnie, to jednak wynik szefowej Frontu Narodowego był historycznie dobry.

„Jest ważne, aby debata o rozwoju i przyszłości Unii Europejskiej była kontynuowana. Potrzebna jest odnowa i bardziej efektywne działanie. Francja Macrona z pewnością będzie podążać w tym kierunku. To dobrze. W Finlandii także jesteśmy na to gotowi” - napisał Sipila. Gratulacje dla Macrona szef fińskiego rządu przesłał już chwilę po ogłoszeniu wstępnych sondaży.

Również największy fiński dziennik "Helsingin Sanomat" skupia się na tym, że Macron w miesiąc musi zbudować z niejednolitego ruchu społecznego siłę, która wygra wybory parlamentarne.

Reklama

Ponieważ prezydent elekt wcześniej był m.in. ministrem gospodarki (w socjalistycznym rządzie Manuela Vallsa w latach 2014-2016), to dlatego nie można go uznawać za prezydenta niepolitycznego - czytamy w "Helsingin Sanomat".

Cytowany przez dziennik profesor Niilo Kauppi pracujący na uniwersytecie w Jyvaskyla oraz na uniwersytecie w Strasburgu, twierdzi, że Macron dysponuje wieloma opcjami, aby odnieść sukces w zarządzaniu krajem. Będzie mógł realizować swoją politykę za pośrednictwem rządu i premiera, nawet jeśli jego ruch nie będzie miał większości w parlamencie.

„Można też zakładać, że jeśli uzna, iż nie ma wystarczającego poparcia może rozwiązać Zgromadzenie Narodowe. To dałoby mu czas, aby zebrać swoje szeregi” - uważa Kauppi.

Portal Yle.fi rozważa jak wielu wyborców poparło Macrona z sympatii, a nie z innych powodów. Korespondent Yle-Eurooppa Sampo Vaarakallio przypomina, że Macron i ruch En Marche miał odnowić życie polityczne.

„W świeżości jest siła, ale również niebezpieczeństwo w wyborach” - pisze dla Yle.fi Vaarakallio. Według niego Macron nie może podeprzeć się osobami, które reprezentują starą władzę, a na to przez całą kampanię wyborczą zwracała uwagę Le Pen. Wcześniej we Francji regułą było, że partia, której kandydat wygrał wybory prezydenckie, wkrótce potem dostawała więcej głosów w wyborach parlamentarnych. Wtedy ugrupowanie prezydenta miało mocne poparcie parlamentu. „Teraz sytuacja może być inna i partia Republikanie, niezależnie od zamieszania wokół Francois Fillona może w wyborach parlamentarnych mocno uderzyć. Mogą zdobyć dużo miejsc w parlamencie” - przekonuje Vaarakallio.

Z kolei przewodnicząca fundacji Roberta Schumana Pascale Joannin w wywiadzie dla fińskiego dziennika internetowego "Verkkouutiset", zakłada, że partia Republikanie może się podzielić.

Dziennik przypomina, że we Francji wielu ludzi miało dosyć polityki i partii politycznych, niezależnie od tego kto w nich rządzi. Wyrazili swój protest w pierwszej turze wyborów prezydenckich, kiedy kandydaci o skrajnych poglądach uzyskali 45 proc. poparcia. „To dlatego dla Macrona nadchodzą niełatwe czasy” – czytamy w "Verkkouutiset". Według Joannin siły opozycyjne skrajnej lewicy i prawicy szybko mogą wyjść na ulice.

Z Helsinek Przemysław Molik (PAP)