Na konferencji prasowej w Ankarze przed odlotem do Londynu Yildirim powiedział, że nie może sobie wyobrazić, iż USA muszą wybierać między strategicznym partnerem Turcją a organizacją terrorystyczną.

"Administracja USA nadal ma szanse wziąć pod uwagę podejście Turcji do PKK (Partii Pracujących Kurdystanu - PAP). Jeśli podjęta zostanie inna decyzja, będzie ona na pewno miała konsekwencje i spowoduje negatywne rezultaty także dla USA" - dodał Yildirim.

We wtorek przedstawiciele władz USA poinformowali, że prezydent Donald Trump zatwierdził dostawy broni dla Ludowych Jednostek Samoobrony (YPG). Ma to stanowić wsparcie dla kurdyjskich bojowników w prowadzonej przez nich operacji, która ma na celu odbicie z rąk dżihadystów Ar-Rakki, nieformalnej stolicy IS w Syrii.

Turcja uważa YPG za ramię zdelegalizowanej w Turcji PKK, która zarówno przez Ankarę, jak i USA oraz UE uważana jest za ugrupowanie terrorystyczne. PKK przez trzy dziesięciolecia walczyła z bronią w ręku przeciwko tureckim władzom i armii.

Reklama

Turecki minister spraw zagranicznych Mevlut Cavusoglu oświadczył w środę, że każda sztuka broni, jaką dostają kurdyjskie milicje YPG w Syrii, stanowi zagrożenie dla Turcji.

Cavusoglu, wypowiadając się podczas wizyty w Czarnogórze, oznajmił, że Stany Zjednoczone powinny rozróżniać członków YPG od ich arabskich sojuszników, wraz z którymi tworzą koalicję kurdyjsko-arabską do walki z dżihadystami o nazwie Syryjskie Siły Demokratyczne (SDF). Według szefa tureckiej dyplomacji to Arabowie powinni wejść do Ar-Rakki.

"Zarówno PKK jak i YPG są organizacjami terrorystycznymi i oprócz nazw niczym się od siebie nie różnią. Każda przejęta przez nich sztuka broni jest zagrożeniem dla Turcji" - powiedział.

"W ramach SDF należy rozróżniać Arabów i YPG; to siły arabskie powinny wkroczyć do Ar-Rakki" - dodał Cavusoglu.

Podkreślił, że Stany Zjednoczone znają to stanowisko i że prezydent Recep Tayyip Erdogan omówi te sprawy ze swym amerykańskim odpowiednikiem Donaldem Trumpem, gdy spotka się z nim w Waszyngtonie w przyszłym tygodniu.

Minister obrony USA Jim Mattis oznajmił, że jest przekonany, iż Stany Zjednoczone będą w stanie rozwiązać problemy wynikające z decyzji o dozbrojeniu Kurdów. "Rozwiejemy wszelkie obawy" - powiedział.

"Będziemy ściśle współpracować z Turcją w celu zwiększenia ich bezpieczeństwa na ich południowej granicy" - oznajmił Mattis podczas wizyty na Litwie.

Turcja jest zdecydowanie przeciwna współpracy Amerykanów z Kurdami w Syrii oraz Iraku i oskarża siły YPG o to, że usiłują stworzyć kurdyjskie państwo na północy Syrii. Ankara obawia się, że z powodu zdobywania przez YPG nowych terenów na północy Syrii na nowo rozgorzeje rebelia PKK. Od kiedy w 1984 roku PKK sięgnęło po broń, w walkach zginęło ok. 40 tys. ludzi, głównie Kurdów.

Waszyngton rozróżnia między YPG a PKK i twierdzi, że milicje są cennym partnerem w walce z IS w Syrii. (PAP)

jhp/ mal/