W przyszłości dotychczasowy problem bezrobocia może zostać zastąpiony zjawiskiem braku rąk do pracy, który w przypadku wielu pracodawców już teraz jest odczuwalny. Niewystarczająca podaż pracy w gospodarce może być dla niej bardzo niebezpieczna.

Według najnowszych danych MRPiPS stopa bezrobocia spadła z 8,1% w marcu do 7,7% w kwietniu, podczas gdy w analogicznym okresie ubiegłego roku znajdowała się na poziomie 9,1%. Tak dobra sytuacja na polskim rynku pracy po raz ostatni miała miejsce 26 lat temu. Jednak bardzo pomyślne dane z rynku pracy stały się przedmiotem marketingu politycznego. Pani premier natychmiast ogłosiła, że poprawa sytuacji na rynku pracy jest efektem konsekwentnej polityki gospodarczej obranej przez obecną ekipą rządzącą. Choć te dane faktycznie stanowią powód do radości, to rząd nie powinien przypisywać sobie roli ojca tego sukcesu.

Niskie bezrobocie jest efektem wielu czynników. Przede wszystkim należy zwrócić uwagę na zjawisko cykliczności gospodarki, które w przypadku polskiego rynku pracy trwa około 10 lat. W latach 2008 – 2013 trend był wyraźnie wzrostowy. Kiedy jednak światowa gospodarka zaczęła podnosić się po bardzo dotkliwym kryzysie finansowym, ta tendencja wyraźnie zmieniła kierunek. To oznacza, że kolejny punkt zwrotny może mieć miejsce już w 2018 r. Oczywiście to tylko i wyłącznie analiza historyczna ale nie można zaprzeczać znanej od lat prawidłowości, jaką jest cykliczność zjawisk gospodarczych.

Obecne prognozy są nader optymistyczne. W bieżącym roku stopa bezrobocia może spaść nawet poniżej 7% (w sezonie letnim). Z kolei ustawa budżetowa zakłada, że na koniec 2017 r. wskaźnik ten wyniesie 8%, choć aktualnie oczekuje się, że będzie on znacznie niższy. Z kolei plan finansowy rządu na kolejne trzy lata zakłada, że w 2020 r. stopa bezrobocia spadnie do rekordowego poziomu 4%, czyli prawdopodobnie do swojego naturalnego stanu. Póki co, wiele wskazuje na to, że trend spadkowy ma charakter długoterminowy. Należy pamiętać, że to głównie zasługa sprzyjającej fazy cyklu koniunkturalnego, która na przestrzeni kolejnych lat może przecież ulec zmianie.

Pozostawiając jednak koncepcję cykliczności warto dodać, że spadek stopy bezrobocia w Polsce jest potęgowany przez zjawiska demograficzne oraz nadal aktualny problem emigracji. Oczywiście pewne zmiany na rynku pracy, które zostały przeprowadzane przez kolejne rządy również przyczyniły się do poprawy sytuacji. Tym niemniej, zasług tych nie można przypisywać tylko i wyłącznie obecnej ekipie, która rządzi krajem od dwóch lat, zwłaszcza że wprowadzenie koncepcji hojnej polityki społecznej wpływa w dwojaki sposób na rynek pracy – zwiększa zdolności konsumpcyjne Polaków, toteż wpływa na wzrost produkcji i zatrudnienia, oraz jednocześnie ,,rozleniwia” część społeczeństwa. Ponadto, spadkowi bezrobocia sprzyja wzrost gospodarczy, który najprawdopodobniej będzie przyśpieszał, głównie dzięki redystrybucji środków unijnych i odbijającym od dna inwestycjom.

Reklama

Oczywiście spadająca stopa bezrobocia to dobra wiadomość dla gospodarstw domowych, polityków oraz budżetu, i nieco gorsza dla pracodawców, którzy muszą liczyć się z trudnościami związanymi ze znalezieniem odpowiednich pracowników oraz z rosnącymi kosztami pracy. Z drugiej strony, uwzględniając wszystkie wskazane uwarunkowania ekonomiczne, w przyszłości dotychczasowy problem bezrobocia może zostać zastąpiony zjawiskiem braku rąk do pracy, który w przypadku wielu pracodawców już teraz jest odczuwalny. Niewystarczająca podaż pracy w gospodarce może być dla niej bardzo niebezpieczna. Zjawisko to może doprowadzić do stałej stagnacji gospodarczej. Tymczasem rozwiązanie takiego problemu nie jest zadaniem łatwym, bowiem wymaga odwrócenia obecnych trendów demograficznych, zachęcenia Polaków do reemigracji, czy też zwiększenia liczby zatrudnianych imigrantów.

Podsumowując, dobry stan polskiego rynku pracy to z całą pewnością powód do radości, lecz nie do nadmiernej euforii. Dlatego też warto spoglądać na przedstawiane przez rząd osiągnięcia z pewnym dystansem, choć z politycznego punktu widzenia przypisywanie sobie sukcesów gospodarczych ma pewien sens (wyborczy) i stanowi powszechną praktykę.

Jeżeli tylko obecne trendy w światowej gospodarce nie ulegną negatywnej zmianie, Polska może zmierzyć się z poważnym problemem braku rąk do pracy. Zatem politycy powinni zmienić dotychczasową perspektywę swojej retoryki: z krótkoterminowej na długoterminową, aby lepiej sprostać przyszłym wyzwaniom.

Autor: Łukasz Rozbicki, analityk MM Prime TFI

>>> Czytaj też: Utrata pracy jest gorsza dla psychiki niż rozwód lub śmierć współmałżonka