Odnosząc się do zainicjowanego przez Rosję memorandum o strefach deeskalacji w Syrii, Baszar el-Asad stwierdził, że wsparta przez Iran i Turcję inicjatywa Rosji, „co do zasady jest słuszna”. Należy jednak poczekać, zanim można będzie ocenić jej skuteczność.

"Wcześniejsze inicjatywy (uregulowania) ponosiły klęskę nie dlatego, że były złe, a z powodu ingerencji niektórych państw, które sprzyjały eskalacji działań wojennych" – ocenił Asad. Wypowiadając się na temat negocjacji w Genewie, syryjski lider stwierdził, że "były to wyłącznie spotkania dla mediów". "Genewa to był proces, którego celem było wymuszenie na nas ustępstw" – ocenił. Dodał, że nie zamierza ustępować w sprawach, które dotyczą suwerenności i interesów syryjskich.

Jak powiedział, celem utworzenia stref deeskalacji, w których "znajdują się i terroryści, i ludność cywilna", jest przede wszystkim obrona tej ostatniej, a w następnej kolejności umożliwienie rozejmu pomiędzy rządem i bojownikami. "Najważniejsze jest przerwanie rozlewu krwi, żeby można było zainicjować proces polityczny między nami a grupami wpływu w tych strefach" - zaznaczył.

W czasie rozmowy Asad wielokrotnie podkreślał, że wojna w Syrii jest wynikiem działań "niektórych państw zachodnich" – przede wszystkim USA, które "chcą panować nad światem tak, jak kiedyś naziści". "Terroryzm jest zarówno instrumentem, jak i efektem" – ocenił. Porównał również wojnę w Syrii, w której naród syryjski jest ofiarą, do II wojny światowej. Asad mówił również, że podobnie jak Łukaszenka, jest krytykowany na Zachodzie, co wynika z faktu, że prowadzi politykę mającą na celu dobro własnego narodu.

Reklama

We fragmentach wywiadu opublikowanych we wtorek, Asad złożył Białorusinom życzenia z okazji obchodzonego w ich kraju 9 maja Dnia Zwycięstwa w II wojnie światowej i stwierdził, że "Zachód próbuje demonizować prezydenta Łukaszenkę, podobnie jak prezydenta Putina". Zachęcił Białorusinów, by "nie ustępowali współczesnemu nazizmowi w postaci zachodniej okupacji".

Z Mińska Justyna Prus (PAP)