Geny czy doświadczenie – co odpowiada za skłonność do podejmowania ryzyka? Jak pokazują badania, cechy odziedziczone po rodzicach mają duże znaczenie dla tego, w jakim stopniu będziemy działać zachowawczo, a w jakim zachowywać się brawurowo – również w odniesieniu do pieniędzy.

Niemały wpływ na charakter inwestora ma środowisko, w którym żyje. Ale największe znaczenie w kształtowaniu jego postaw inwestycyjnych mają doświadczenie życiowe i inwestorskie.

Zysk i strata to dwie strony tej samej monety. Postawa inwestora pytającego o starty to klasyczny przykład osoby ostrożnie ważącej ryzyko, patrzącej właśnie na te obydwie strony. Również dziś analiza danych funduszy inwestycyjnych dla wielu kupujących powinna zaczynać się od pytania „a ile można stracić?”. Taka postawa pozwala nam ono określić, jak duże ryzyko jesteśmy w stanie wziąć na siebie. Przykład: agresywny fundusz akcji daje średni roczny zysk w wysokości 10 proc. przy czym najlepszy roczny wynik to aż 39,9 proc. wzrostu. W tym samym czasie fundusz konserwatywnej alokacji wypracował przeciętnie 5,5 proc. zysku, a w najlepszym roku zarobił 12 proc. Zestawienie obydwu funduszy wygląda zupełnie inaczej jeśli spojrzymy na historyczne straty jakie one poniosły. W przypadku funduszu agresywnego było to aż 36 proc. Fundusz pieniężny stracił maksymalnie 4,8 proc.

Urodzeni ryzykanci

Jedni inwestorzy będą patrzeć tylko na pozytywną stronę wyników funduszy, koncentrując się na perspektywie dużych zysków. Osoby bardziej zachowawcze wezmą pod rozwagę możliwość niepowodzenia w inwestycji i pod tym kątem będą kalkulowały zaangażowanie na danym rynku. Co sprawia, że ktoś jest w stanie zaryzykować jedną trzecią pieniędzy a ktoś inny zawsze w pierwszej kolejności boi się potencjalnej straty? Naukowcy od lat próbują dociec od czego zależy skłonność do większej brawury w sprawach finansowych, a co powstrzymuje ludzi od gry o duże stawki i skłania do – czasem nadmiernej - ostrożności.

Reklama

Wnioski są takie, że nasz profil ryzyka zależy od trzech czynników. Po pierwsze - cech wrodzonych. Po drugie - wpływu środowiska, w którym żyjemy. I po trzecie doświadczenia życiowego. O niektórych ludziach mówi się, że mają żyłkę do ryzyka i jest to powiedzenie jak najbardziej oddające prawdę. Skłonność do podejmowania ryzyka jest w dużej mierze cechą wrodzoną, co potwierdzają niezwykle ciekawe badania przeprowadzone w Szwecji. Naukowcy przyjrzeli się zachowaniom par bliźniaków wychowywanych razem oraz osobno, w różnych rodzinach adopcyjnych. Materiał badawczy był zupełnie unikalny, gdyż Szwecja od końca XIX wieku prowadzi rejestr bliźniaków. Od dawna, dla celów podatkowych gromadzone są również dane finansowe obywateli, co pozwala na wgląd w ich sytuacje finansową i posiadane aktywa. Zestawiając obydwie bazy danych i analizując portfele inwestycyjne 37 tys. bliźniąt naukowcy stwierdzili, że w 20 do 40 proc. decyzje inwestycyjne warunkowane są cechami wrodzonymi, a nie nabytymi. Nie jest to rzecz specjalnie zaskakująca, ponieważ genetycy wyodrębnili gen odpowiedzialny za ryzyko.

>>> Czytaj też: Pułapka specjalizacji. Co takiego robi Musk, że uczy się szybciej i lepiej od innych?

Kto z kim przestaje

Chociaż predyspozycje do podejmowania decyzji nieszablonowych mają podłoże genetyczne to drugim, bardzo ważnym czynnikiem wpływającym na nasz profil ryzyka jest środowisko w którym żyjemy: rodzina, lokalna społeczność, kościół, organizacje, miejsce pracy, ale też np. sytuacja polityczna. Z badań przeprowadzonych w 2011 r. w Europie wynika, że stabilność polityczna kraju ma zasadniczy wpływ na podejmowanie długoterminowych inwestycji. W Rumunii Grecji i Rosji skłonność do lokowania pieniędzy na okresy dłuższe niż rok jest daleko niższa niż w Niemczech, Szwajcarii, czy stabilnej Skandynawii.

Największy wpływ na charakter inwestora i jego nastawienie do ryzyka ma doświadczenie życiowe. Naukowcy stwierdzili, że kluczowe znaczenie dla kształtowania się jego osobowości ma okres między 16 a 25 rokiem życia, kiedy ugruntowują się poglądy polityczne i ekonomiczne człowieka. Doświadczenia i nauka wyniesione z młodzieńczych lat będą później rzutowały na decyzje inwestycyjne dojrzałego już inwestora.

Trauma inwestora

Niezwykle ważnym czynnikiem kształtującym charakter nawet wyrobionych już inwestorów są doświadczenia związane z cyklami i krachami rynkowymi. Badania pokazują, że ich przejście przez inwestora osłabia jego skłonność do ryzyka i stawia w pozycji zdecydowanie bardziej zachowawczej od innych graczy. Ludzie, którzy przeżyli Wielką Depresję lat 30 ubiegłego wieku to zupełnie inny typ inwestora niż osoby, które weszły na rynek kapitałowy niewiele później bo po zakończeniu II wojny. O ile ci pierwsi pozostali nieufni to drudzy byli pokoleniem prawdziwych rynkowych optymistów.

Podobnie negatywnie naznaczone zostało pokolenie inwestorów wielkiej inflacji lat. 70, która nadwątliła niejeden portfel inwestycyjny. Za to gracze aktywni na rynku w latach 90 to dzieci szczęścia i hossy.

Badania prowadzone wśród starszych pokoleń w całości znalazły potwierdzenie w nowych pracach naukowych, realizowanych po kryzysie 2008 r. Inwestorzy, którzy go przeżyli są mniej skłonni do podejmowania ryzyka, nie inwestują kiedy na rynku pojawiają się zachwiania kursów i późno wchodzą do gry na rynku wzrostowym jakby czekając na potwierdzenie, że trend jest trwały.

Badania realizowane obecnie, jak i przed laty wskazują na jedną wspólną cechę inwestorów doświadczonych recesją. Otóż w tej grupie silne jest przekonanie, że państwo powinno interweniować i pomagać kiedy nadejdzie kryzys.

Poznaj swój profil

Profilowanie ryzyka pod kątem konkretnej osoby to dzisiaj osobna dziedzina wiedzy i biznesu na rozwiniętych rynkach. W Polsce każdy doradca finansowy ma obowiązek określić profil ryzyka klienta zainteresowanego nabyciem produktu inwestycyjnego. Wynika to z przepisów dyrektywy MiFID obowiązującej w Polsce od siedmiu lat. Klient wypełnia ankietę, udzielając odpowiedzi na szereg pytań, które pozwalają ocenić poziom jego wiedzy o produktach finansowych oraz zakres posiadanej wiedzy i na trefl doświadczenie w inwestowaniu na rynkach finansowych.

Każdy początkujący inwestor powinien obowiązkowo wypełnić ankietę MiFID, bo odpowiedzi na zadane pytania pozwolą mu dość dokładnie określić jaki rodzaj ryzyka inwestycyjnego jest w stanie zaakceptować. To w połączeniu z określeniem celów inwestycyjnych i perspektywy czasowej w jakiej chcemy angażować nasze oszczędności na rynku kapitałowym to podstawa indywidualnej strategii pomnażania oszczędności. O ile nie jesteśmy „Wilkiem z Wall Street”, z wielkim apetytem na zysk i nerwami ze stali, dywersyfikacja aktywów i uśrednianie cen zakupu poprzez regularne inwestowanie zamiast szukania okazji na szybki zysk będą dla nas dobrymi inwestycyjnymi przyzwyczajeniami.

Źródło: BGŻOptima

>>> Czytaj też: Najbardziej wydajny heros rynku pracy. Oto przepis na idealnego pracownika