Na briefingu poprzedzającym inaugurację szczytu G7 u podnóża Etny Tusk przedstawił kwestie priorytetowe dla UE.

Podkreślił, że spotkanie w Taorminie to szczyt największych w ostatnich latach wyzwań i jeden z najtrudniejszych. Zapewnił, że Unia Europejska będzie chciała doprowadzić do jedności stanowisk wśród uczestników spotkania.

Nawiązując do walki z terroryzmem Tusk oświadczył wspominając rozmowy w Brukseli: "Całkowicie zgodziłem się z prezydentem Donaldem Trumpem, że wspólnota międzynarodowa, G7, USA, UE muszą być stanowcze, wręcz brutalne wobec terroryzmu".

Przewodniczący Rady Europejskiej zaznaczył, że przywódcy G7 powinni wyrazić jedność wobec kryzysu ukraińskiego i potwierdzić sankcje wobec Rosji do czasu wypełnienia przez nią zobowiązań, wynikających z porozumień mińskich. Zauważył, że od ubiegłorocznego szczytu G7 w Japonii nie widać żadnych zmian, wskazujących na to, iż należy zmienić to podejście.

Reklama

"Odnoszę wrażenie, że w sprawie Ukrainy stoimy mniej więcej na tej samej linii, co prezydent Donald Trump i (sekretarz stanu USA) Rex Tillerson" - oznajmił Tusk. "Ja jestem mniejszym optymistą i jestem mniej sentymentalny" - dodał.

>>> Czytaj też: 2,2 proc. PKB na wojsko w 2020, stała obecność NATO w 2022. Duda po szczycie w Brukseli

Mówiąc o kryzysie migracyjnym Tusk powiedział, że najważniejszym celem jest "zachowanie jedności G7 w przeświadczeniu, że jest to kwestia globalna, a nie regionalna". "Mamy nadzieję, że uda nam się przekonać o tym naszych kolegów" - dodał.

Według Tuska w sprawie Syrii należy przestać marnować czas i doprowadzić do rozejmu oraz zapewnić ludności pomoc humanitarną.

Podczas tego samego briefingu przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker oświadczył, że należy w całości wcielić w życie paryskie porozumienie w sprawie klimatu. Tak odniósł się do sceptycyzmu, jaki wyraża w tej sprawie prezydent Trump.

Rozmowy z Trumpem w Brukseli Juncker określił jako "bardzo przyjacielskie i konstruktywne".

Zdementował doniesienia, jakoby prezydent USA zaprezentował "bardzo agresywne" podejście w sprawie nadzwyżki handlowej Niemiec. Media informowały wcześniej, że Trump miał powiedzieć, że "Niemcy są bardzo źli", bo sprzedają bardzo dużo samochodów do USA. "Wyjaśniłem prezydentowi Trumpowi, że nie może porównywać pozycji handlowej USA wobec jednego kraju, ale raczej wobec całej Europy" - oświadczył Juncker.

>>> Czytaj też: Zięć Trumpa objęty śledztwem FBI w sprawie kontaktów z Rosją