Polska nie jest skonfliktowana z UE ani z Komisją Europejską, lecz raczej z pojedynczym komisarzem - pierwszym wiceszefem KE Fransem Timmermansem - powiedział w opublikowanym w poniedziałek wywiadzie dla "Politico" polski minister SZ Witold Waszczykowski.

"Nie ma napięć między Polską a Unią Europejską. Nie ma napięć pomiędzy Polską a Komisją" - powiedział Waszczykowski w wywiadzie dla europejskiej wersji "Politico", udzielonym na marginesie konferencji dotyczącej bezpieczeństwa GLOBSEC 2017 w Bratysławie. Waszczykowski jest określany w "Politico" jako jeden z najbardziej wpływowych polityków w polskim rządzie.

Bruksela prowadzi od ponad roku procedurę ochrony praworządności wobec Polski, wskazując m.in., że nasze władze powinny wykonać wyroki Trybunału Konstytucyjnego, zgodnie z którymi stanowiska sędziów TK ma objąć trzech sędziów wybranych zgodnie z prawem w październiku 2015 r. (obecna większość sejmowa wybrała na ich miejsce inne osoby). Niedawno wiceszef KE Timmermans ocenił na łamach niemieckiego tygodnika "Die Zeit", że sytuacja w Polsce stanowi "fundamentalne zagrożenie dla państwa prawa".

"Politico" pisze, że komentarze polskiego ministra sugerują, iż relacje Warszawy z Brukselą najprawdopodobniej pozostaną lodowate, pomimo ostatnich prób KE wznowienia dialogu w celu znalezienia wyjścia z kryzysu. Polski rząd pozostaje również w konflikcie z Donaldem Tuskiem, któremu bezskutecznie próbował uniemożliwić drugą kadencję na stanowisku szefa Rady Europejskiej - dodaje serwis.

"W Polsce istnieje poczucie, że to jest osobista krucjata Timmermansa, ponieważ sprawy, o które on nas oskarża, zostały dawno temu naprawione przez Sejm" - powiedział szef polskiej dyplomacji, wyrażając - jak zauważa "Politico" - pogląd niepodzielany przez wszystkich w Brukseli. "Naprawdę się martwię, ponieważ to jest niesprawiedliwe twierdzenie Timmermansa. Ono stygmatyzuje Polskę i stwarza złą atmosferę na temat Polski" - wskazał minister.

Reklama

Mimo to Waszczykowski dodał, że Polska do tej pory odczuła niewielki negatywny wpływ wynikający z tego sporu. "Na szczęście to działanie Timmermansa nie jest traktowane poważnie przez agencje ratingowe, przez inwestorów ani przez ludzi biznesu" - zaznaczył.

Szef polskiego MSZ powiedział, że krytycyzm Timmermansa jest typowy dla KE, która w ocenie Polski daleko przekroczyła granice swojego mandatu, do czego UE musi się pilnie odnieść, jeśli chce zachować wiarygodność wśród obywateli regionu. "Nie możemy tego zaakceptować. Nie możemy zaakceptować, że wybrane ciało biurokratów monitoruje i nakazuje i rządzi państwami członkowskimi" - zaznaczył.

Biorąc pod uwagę toczące się w UE dyskusje na temat tego czy i jak pogłębiać integrację wśród państw członkowskich, Waszczykowski powiedział, że określenie roli Komisji jest kluczowe. "Jaka jest legitymacja Komisji?" - spytał Waszczykowski. "Komisja nie ma demokratycznej legitymacji. Nie jest wybierana w wyborach, jest wybierana przez rządy (państw członkowskich). Musimy znaleźć kryteria sposobu wybierania ciała, które ma rządzić federalną Europą. Możemy zaakceptować federalną Europę, która oparta jest na rządach demokratycznych" - podkreślił minister.

Odnosząc się do koncepcji "Europy wielu prędkości", Waszczykowski zapytał: "Dlaczego podział jest lepszy niż jedność?". "Nie widzę żadnych korzyści (wynikających) z podzielonej Europy. Już żyliśmy w podzielonej Europie. 30 lat temu, od zakończenia drugiej wojny światowej do końca zimnej wojny. Czy było to dobre? Nie" - ocenił.

Minister ze sceptycyzmem odniósł się również do pomysłu wejścia Polski do strefy euro - czytamy na portalu "Politico". "Tempo wzrostu (strefy euro) jest bardzo, bardzo wolne - mówił Waszczykowski. - W większości państw spoza strefy euro (tempo) wzrostu osiąga poziom 3 czy 4 proc., jak Polski, więc nie warto należeć do strefy euro". "Politico" zaznacza, że oczekiwane tempo wzrostu eurolandu ma wynieść w tym roku 1,7 proc. PKB.

Szef polskiego MSZ ocenił, że woli utrzymać "Europę wielu walut", podkreślając jednocześnie wartość wspólnego rynku, nazywając go "cennym". Zaznaczył jednak, że gdy strefa euro sama rozwiąże swoje problemy, perspektywa wejścia do eurolandu "może być atrakcyjna".

Jednocześnie Waszczykowski wyraził głębokie zastrzeżenia co do wysiłków na rzecz dalszej integracji bloku, ostrzegając, że federalistyczna UE w sposób nieunikniony osłabi suwerenność pojedynczych państw członkowskich. Dodał, że UE musi zaangażować się w podstawową dyskusję na temat swej przyszłości, zwłaszcza po Brexicie, który Waszczykowski nazwał sygnałem ostrzegawczym.

"Musimy się zastanowić nad stanem unii, ponieważ nie mogę zaakceptować sytuacji, że tracimy drugą gospodarkę w UE i piątą gospodarkę na świecie, mocarstwo nuklearne, członka Rady Bezpieczeństwa ONZ, a mówimy, że +to był błąd Brytyjczyków+. Nie, to był pewnego rodzaju błąd popełniony również przez te instytucje stworzone przez UE" - powiedział polski minister spraw zagranicznych.

Wskazał, że pomysły stworzenia Europy federalnej, choć w teorii pociągające, prawdopodobnie pozostaną nie więcej niż fantazją w najbliższej przyszłości. "Jestem wielkim fanem filmów +Star Trek+" - wyznał Waszczykowski. I dodał na koniec: "Chciałbym żyć w takiej federacji. Ale przed nami tysiąc lat".

>>> Czytaj też: UE przyjęła dyrektywę, która ma ukrócić optymailzację podatkową koncernów