Potencjalnych nabywców samochodów elektrycznych w Polsce jest 3,5 mln, wynika z raportu przygotowanego przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR we współpracy z Europejskim Funduszem Leasingowym (EFL), Volkswagen Group Polska oraz Uberem.

Brak zachęt finansowych może jednak zahamować rozwój tego rynku i ograniczać się jedynie do transportu miejskiego, gdzie do 2020 r. autobusy elektryczne będą stanowiły 7% floty.

"Ceny samochodów spalinowych będą w Polsce rosły, a ceny samochodów elektrycznych spadać min. z uwagi na nowe fabryki baterii" - powiedział Tomasz Dominiak z TOR podczas prezentacji raportu.

Z szacunków ZDG TOR wynika, że w Polsce jest około 3,5 mln gospodarstw domowych posiadających co najmniej 2 samochody. To naturalna grupa docelowa nabywców aut elektrycznych. W samych miastach - zdaniem ekspertów - jest ok. 2 mln potencjalnych nabywców aut elektrycznych.

"Potrzebujemy większych zachęt finansowych, by zniwelować obecnie występującą różnicę w cenie między autem elektrycznym a spalinowym" - powiedział Adrian Figurski z TOR.

Jak wynika z analizy, samo zwolnienie z akcyzy, darmowe parkowanie, czy korzystanie z jazdy buspasami to za mało, by zachęcić polskich kierowców do zakupu auta elektrycznego.

"Jak pokazują przykłady z innych rynków, kierowców interesują koszty, które w przypadku zakupu auta elektrycznego są prawie dwukrotnie większe niż auta z napędem konwencjonalnym. Z symulacji, jakie wykonaliśmy wynika, że eksploatacja auta elektrycznego w zakresie kosztów zbliża się do spalinowego tylko w przypadku znacznych ulg w zakresie akcyzy i podatku VAT" - powiedział wiceprezes EFL Radosław Woźniak podczas spotkania.

Jak wynika z opracowania, dzięki szybkiemu rozwojowi technologicznemu już za kilka lat samochody elektryczne będą konkurencyjne cenowo z autami spalinowymi.

"Cena planowanego przez Volkswagena auta modelu I.D., który ma zostać wprowadzony na rynek w 2020 r. będzie porównywalna z ceną Golfa z silnikiem wysokoprężnym" - powiedział Tomasz Tonder reprezentujący markę.

Z analizy wynika że w transporcie publicznym o wiele szybciej i łatwiej nastąpi upowszechnienie elektromobilności. Wynika to m.in. z faktu, że autobusy mają stałe trasy, więc wdrożenie kompleksowych rozwiązań jest o wiele prostsze niż w przypadku transportu indywidualnego. Jak wynika z ankiety przeprowadzonej przez ZDE TOR, spośród dużych miast tylko Kalisz i Szczecin ograniczają zainteresowanie elektromobilnością do autobusów hybrydowych, zaś Wrocław deklaruje pewną rezerwę i oczekuje lepszych parametrów.

"Z naszego raportu wynika, że brak zachęt finansowych będzie ograniczał rozwój aut elektrycznych i powinny być one wartościowo zbliżone do wartości podatku VAT. Te zachęty mogą być wygaszane po 2020 r., kiedy to pojawią się auta zbliżone cenowo do tradycyjnych samochodów" - podsumował Dominiak.

W końcu kwietnia Ministerstwo Energii skierowało do konsultacji projekt ustawy o elektromobilności i paliwach alternatywnych i podało, że liczy, iż ustawa wejdzie w życie od 1 stycznia 2018 r. Projekt ustawy zakłada m.in. konkursy na budowę infrastruktury ładowania w 32 gminach, zwolnienia finansowe dla firm i ułatwienia dla kierowców poruszających się samochodami elektrycznymi. Konsultacje mają potrwać do końca maja.

Wśród zakładanych korzyści dla kierowców aut elektrycznych przewidziano m.in.: propozycję zwolnienia pojazdu elektrycznego z akcyzy, prawo korzystania z pasów dla autobusów, dla firm możliwość odpisu amortyzacyjnego do 30 tys. euro, zwolnienie z opłat w strefach płatnego parkowania.

Cel strategiczny rządu to 1 mln samochodów elektrycznych na polskich drogach w 2025 r.























>>> Polecamy: Słowacja ma problem z fabryką Jaguara. KE wszczęła śledztwo ws. przyznanego dofinansowania