Projekcja YouGov, która jest głównym tematem na pierwszej stronie środowego wydania "Timesa", oparta jest na nowym modelu biorącym pod uwagę 50 tys. wywiadów z wyborcami. Model ten pozwala wyliczyć, na jakie poparcie partie mogą liczyć nie na poziomie krajowym, ale w poszczególnych głównych regionach kraju.

Brytyjskie wybory odbywają się w ordynacji większościowej (650 okręgów jednomandatowych), co oznacza, że nie ma bezpośredniego przełożenia pomiędzy poparciem na poziomie krajowym a liczbą uzyskanych miejsc w Izbie Gmin.

Według najnowszej prognozy, rządząca krajem od 2010 roku Partia Konserwatywna wprowadziłaby do parlamentu zaledwie 310 posłów, o 20 mniej niż obecnie i nie osiągnęłaby wymaganej większości 326 mandatów. Również trzy największe partie opozycyjne - Partia Pracy, Szkocka Partia Narodowa i Liberalni Demokraci - nie byłyby w stanie uzyskać większości, zdobywając łącznie zaledwie 317 miejsc.

Dziennik podkreślił jednocześnie, że zaprezentowane badanie ma szeroki margines błędu: w przypadku wyjątkowo udanego dnia wyborczego, torysi mogliby liczyć na 345 mandatów, powiększając swój stan posiadania o piętnaście nowych miejsc w Izbie Gmin.

Reklama

"Główna prognoza (...) byłaby katastrofalnym wynikiem dla (premier) Theresy May, która zwołała wybory, kiedy sondaże wskazywały na możliwość zdecydowanego zwycięstwa. Jej poparcie wydaje się spadać z powodu kiepskiego przyjęcia programu wyborczego partii, zawierającego m.in. plany, aby większa liczba wyborców w starszym wieku ponosiła koszt opieki społecznej w domu".

Autorzy badania, analitycy ośrodka badania opinii publicznej YouGov, przyznali w rozmowie z "Timesem", że przedstawiony "szacunek jest kontrowersyjny", ale podkreślili, że główne założenia modelu zostały wewnętrznie przetestowane podczas ubiegłorocznego referendum ws. wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, pokazując konsekwentnie przez całą kampanię - i zgodnie z ostatecznym wynikiem - przewagę zwolenników opuszczenia Wspólnoty.

YouGov uzyskał silną pozycję na rynku badań preferencji politycznych po tym, jak niemal bezbłędnie przewidział wynik szkockiego referendum niepodległościowego w 2014 roku, w którym 55 proc. osób zagłosowało przeciwko oderwaniu się od Wielkiej Brytanii.

"The Times" podkreślił jednak, że szacunki YouGov zostały "przyjęte ze sceptycyzmem" przez osoby związane z obiema największymi partiami, a także przez inne ośrodki opinii publicznej. Andrew Hawkins, prezes firmy ComRes, podkreślił, że "jeśli wyborcy zachowają się (do końca kampanii) tak, jak zrobili (przed poprzednimi wyborami) w 2015 roku, Partia Konserwatywna wciąż może liczyć na samodzielną większość ponad 100 posłów".

Opublikowany w środę inny sondaż, przeprowadzony przez firmę ICM, dawał torysom 45 proc. poparcia w skali kraju przy zaledwie 33 proc. poparcia dla opozycyjnej Partii Pracy, 8 proc. dla proeuropejskich Liberalnych Demokratów i 5 proc. dla eurosceptycznej Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa, co przełożyłoby się na samodzielną większość 76 mandatów.

Z kolei wtorkowa prognoza brytyjskiej agencji prasowej Press Association, oparta na średniej z pozostałych sondaży, daje Partii Konserwatywnej 44 proc. poparcia przy 36 proc. dla laburzystów. To przełożyłoby się na 339 posłów torysów w Izbie Gmin - o dziewięć więcej niż obecnie.

Brytyjskie wybory parlamentarne odbędą się 8 czerwca bieżącego roku.

Z Londynu Jakub Krupa

>>> Czytaj też: Chiny nowym liderem globalizacji. Wszystko, co trzeba wiedzieć o Nowym Jedwabnym Szlaku