Rafał Sadoch z DM mBanku zaznacza, że opublikowane w środę dane o wzroście gospodarczym w I kwartale, a także szybki szacunek GUS dotyczący inflacji, "nie miały większego wpływu na notowania złotego, który utrzymuje się na wysokich poziomach".

"Potencjalnie zarówno w jednym jak i drugim przypadku można było doszukiwać się elementów przemawiających na niekorzyść polskiej waluty. Choć dzisiejsze dane GUS okazały się spójne w opublikowanym w połowie miesiąca odczytem flash i wskazały na przyspieszenie dynamiki wzrostu gospodarczego do 4.0 proc. r/r, to jednak rozczarowująco niska okazała się dynamika inwestycji, która pozostaje nieznacznie, ale jednak poniżej zera (-0.4 proc. r/r), podczas gdy rynek oczekiwał dynamicznego odbicia na skutek niskiego efektu ubiegłorocznej bazy. W przypadku inflacji nastąpił z kolei spadek wskaźnika do 1.9 proc. r/r z 2.0 proc. r/r poprzednio" - komentuje Sadoch.

Jego zdaniem, dane te nie będą miały jednak jakiegokolwiek wpływu na decyzje Rady Polityki Pieniężnej, "której retoryka i tak pozostaje gołębia".

Sadoch przyznaje, że podczas środowej sesji polska waluta w największym stopniu zyskała wobec dolara, który "pozostaje w defensywie". Jednak, w opinii analityka mBanku, "uwzględniając dane napływające z amerykańskiej gospodarki oraz zbliżającą się kolejną podwyżkę stóp procentowych przez amerykańską Rezerwę Federalną perspektywa odwrócenia trendu staje się coraz bardzie realna".

Reklama

Konrad Ryczko z DM BOŚ także uznaje, że środowa sesja na rynku złotego mijała relatywnie spokojnie, choć w jego opinii słabszym niż oczekiwano danym makro, zwłaszcza jeśli chodzi o poziomy inwestycji i inflacji, można przypisać wpływ na nieznaczne osłabienie złotego.

"Inflacja za maj wypadła nieznacznie poniżej prognoz (1,9 proc. r/r vs 2,0 proc. r/r), co wstępnie sygnalizuje wygaszanie impulsu inflacyjnego z początku roku oraz stanowi argument dla RPP za utrzymaniem stóp na bieżących poziomach" - komentuje Ryczko.