Sytuacja budżetu jest bezpieczna, ale mimo silnego wzrostu dochodów podatkowych istotne obniżenie deficytu sektora finansów publicznych poniżej 2,9 proc. PKB może być trudne - powiedział PAP wiceminister finansów Leszek Skiba.

Zdaniem Skiby, po maju i w kolejnych miesiącach należy oczekiwać kilkunastoprocentowego wzrostu dochodów podatkowych. "Kilkunastoprocentowy wzrost dochodów na koniec roku nie powinien być zagrożony, szczególnie, że mamy bardzo dobry start w pierwszej części roku. Nie widzę ryzyka dla osiągnięcia deficytu sektora finansów publicznych na założonym poziomie (2,9 proc. PKB - PAP)" - powiedział.

"Sytuacja jest bezpieczna" - zapewnił wiceminister. Zastrzegł, że istotne obniżenie deficytu sektora finansów publicznych poniżej 2,9 proc. PKB może być jednak trudne. "Mimo silnego wzrostu dochodów podatkowych nie powinniśmy mieć tu zbyt dużych oczekiwań" - dodał.

Wiceminister wyjaśnił, że silniejsze przyspieszenie tempa wzrostu inwestycji może przyczynić się do pogorszenia salda sektora samorządowego. Dodatkowo, w tym roku realny poziom wydatków może być bowiem nieznacznie większy niż zaplanowano w Aktualizacji Programu Konwergencji. To dlatego, że naturalne oszczędności budżetu będą zapewne niższe od wcześniejszych założeń.

Skiba wytłumaczył, że ustawa budżetowa przewiduje limit wydatków, które mogą zrealizować dysponenci w oparciu o budżet (w tym roku to 384,7 mld zł - PAP). Co roku jest jednak tak, że zaplanowana kwota nie jest wydawana w 100 proc.

Reklama

Zdaniem Skiby, zwłaszcza rząd PO-PSL prowadził restrykcyjną i mało elastyczną politykę, jeśli chodzi o wydatki, czy przesunięcia środków w obrębie budżetu. Prowadziło to do powstawania co roku oszczędności w wysokości ok. 12 mld zł. Skiba zapewnił, że obecna ekipa jest bardziej elastyczna - w zeszłym roku nie wydano ok. 8 mld zł.

"Pojawia się pytanie, jaki będzie poziom oszczędności w 2017 r. Zakładamy, że 8 mld zł to maksymalny poziom niezrealizowanych wydatków" - powiedział.

Pytany, czy przy oszczędnościach w wysokości ok. 8 mld zł i wyższych dochodach deficyt na koniec roku będzie niższy niż np. 50 mld zł, Skiba odpowiedział, że na razie trudno o tym przesądzić i nie jest to "front walki".

"My patrzymy przede wszystkim na deficyt całego sektora finansów publicznych" - zapewnił. Wyjaśnił, że prognozując deficyt na koniec roku w wysokości 2,9 proc. PKB ministerstwo w połowie 2016 r. przyjęło naturalne oszczędności na poziomie 12 mld zł, a nie 8 mld zł. Różnica, czyli dodatkowe 4 mld złotych, które zostaną wydane podwyższy więc deficyt sektora.

"Trzeba będzie znaleźć dodatkowe 4 mld zł, ale nie będzie z tym problemu. Mamy lepsze dochody podatkowe i dochody FUS, co wynika z dobrej koniunktury, poprawy na rynku pracy. Rosną nie tylko dochody budżetu z PIT-u, ale także składki. Tak więc sytuacja się poprawia" - uważa wiceminister.

Jego zdaniem, obniżenie wieku emerytalnego od października tego roku może nie mieć istotnego wpływu na tegoroczny budżet.

"Przygotowując budżet na 2017 rok szacowaliśmy wpływ obniżenia wieku emerytalnego, zarówno pomniejszonych składek, jak i zwiększonych świadczeń w czwartym kwartale. Zobaczymy, jaki będzie efekt. Zakładamy, że raczej 1 października nie pojawi się fala przejść na emeryturę. Uważam, że osoby, które zechcą przejść wcześniej na emeryturę raczej zrobią to po 1 stycznia następnego roku, a nie 1 października" - powiedział wiceminister.

Zwrócił uwagę, że dla części zatrudnionych dłuższa praca wiąże się z 13-tą pensją, czy dodatkowymi świadczeniami w związku ze świętami Bożego Narodzenia. "Dla większości osób, które z powodów zdrowotnych chcą odejść z rynku pracy, bardziej uzasadnione ekonomicznie byłoby rozwiązanie umowy od 1 stycznia" - ocenił. Jego zdaniem, nie należy też spodziewać się presji ze strony pracodawców, by pracownicy przechodzili na emeryturę. "Obecnie, przy niskiej stopie bezrobocia pracownik jest ceniony. Pracodawcy raczej szukają pracowników, a nie pozbywają się ich" - dodał Skiba.

Zgodnie z majowym komunikatem Ministerstwa Finansów o wykonaniu tegorocznego budżetu, deficyt po kwietniu spadł do 0,9 mld zł, wobec 2,3 mld zł po marcu, i wyniósł 1,5 proc. deficytu dopuszczonego w tym roku w wysokości 59,3 mld zł.

MF podało, że dochody po kwietniu br. wyniosły 117 mld zł, tj. 36 proc. zaplanowanych na ten rok dochodów w wysokości ok. 325,4 mld zł. Wydatki sięgnęły 117,9 mld zł, tj. 30,6 proc. z zaplanowanej na ten rok kwoty 384,7 mld zł.

"Według szacunkowych danych w okresie styczeń-kwiecień 2017 r. dochody budżetu państwa były wyższe o 11,6 mld zł w porównaniu z tym samym okresem roku ubiegłego. Dochody podatkowe wzrosły w tym okresie o 21 proc. rdr" - poinformował resort finansów.

Zauważono, że wzrost dochodów odnotowano we wszystkich głównych podatkach. Dochody z VAT były wyższe o 33,8 proc. rdr (tj. ok. 14,4 mld zł), z podatku akcyzowego i podatku od gier wzrosły o 3,6 proc. rdr (tj. ok. 0,7 mld zł), z podatku PIT były wyższe o 7,6 proc. (o ok. 1,1 mld zł), z podatku CIT wzrosły o 15,1 proc. (tj. ok. 1,7 mld zł). Natomiast dochody z tytułu podatku od niektórych instytucji finansowych wyniosły 1,4 mld zł.

>>> Czytaj też: Demontaż neoliberalnego modelu w gospodarce. Mimo falstartu Chile obrało właściwy kierunek