Szef MON podkreślił, że ćwiczenie było sprawdzianem sojuszniczej reakcji w ramach art. 5 traktatu waszyngtońskiego i zawierało "wszystkie możliwe etapy zagrożeń". "Zaczęło się od zagrożeń hybrydowych, od aktu dywersji, a skończyło na wprowadzeniu B-52 ciężkiego bombowca który jest symbolem potęgi i skuteczności działania sił amerykańskich" - mówił Macierewicz. Dziękował "za te wspaniałe ćwiczenia świadczące o sile i skuteczności NATO, o sile i skuteczności armii amerykańskiej".

"Można powiedzieć, że tutaj, w Orzyszu, wykuwa się prawdziwa siła sojuszu, ze szczególnym uwzględnieniem olbrzymiego wkładu armii Stanów Zjednoczonych, która stanowi 90 procent, jeżeli chodzi o grupę bojową stacjonującą w Polsce" - powiedział. Zaznaczył, że pododdziały z Polski i innych państw także odegrały ważną rolę; podkreślił też udział innych batalionowych grup bojowych NATO rozlokowanych na wschodnich obrzeżach sojuszu. (PAP)