W czternastym spotkaniu "Strategie rynkowe 2017" udział wzięli przedstawiciele Union Investment TFI, PKO TFI, KBC TFI, TFI PZU oraz Skarbiec TFI. Partnerem merytorycznym cyklu są Analizy Online.

Podczas debaty Grzegorz Zatryb, główny strateg Skarbiec TFI, ocenił, że wbrew temu, czego jeszcze niedawno spodziewał się rynek, obligacje mogą dać zarobić, a rynkom długu sprzyjać będzie niska inflacja.

"Jeśli chodzi o obligacje, to sytuacja jest o tyle niekorzystna dla prognozujących, że ta klasa aktywów została pogrzebana już jakiś czas temu. Spodziewano się inflacji, szybszego wzrostu, stopy procentowe miały rosnąć, ale na razie nic takiego się nie dzieje. Fundusze obligacji dają w tym roku przyzwoite stopy zwrotów. Wygląda na to, że inflacja nie pojawi się jeszcze przez dłuższy czas" - ocenił Zatryb.

"Z jednej strony będziemy mieć presję na wzrost krzywej dochodowości ze względu na działania banków centralnych, a z drugiej strony niewiarę rynków, że pojawi się inflacja, czego efektem będzie spłaszczanie się krzywej dochodowości. Przy polskich papierach 10-letnich pozwala to zakładać stopę zwrotu na poziomie ok. 3 proc., a taka jest mniej więcej rentowność 10-latek" - dodał.

Reklama

Na rolę banków centralnych w kształtowaniu pozytywnego sentymentu na rynkach długu zwrócił uwagę Jarosław Leśniczak, główny strateg ds. rynków globalnych TFI PZU.

"Warto podkreślić wpływ banków centralnych na poszczególne klasy aktywów. Cały czas jest sporo pieniędzy na rynku, które muszą znaleźć gdzieś ujście. (...) Najlepiej widać to w obligacjach - banki centralne wciąż kupują obligacje, ponad 100 mld miesięcznie. Ceny papierów pozostają wysokie, a rentowności niskie. Głównymi kupującymi są banki centralne, ale kupują je też fundusze. Samozadowolenie rynku jest niepokojące, jakaś korekta może zachwiać rynkiem, ale niekoniecznie zawalić" - powiedział.

"Nie widzę zatem jakiegoś wielkiego załamania na rynkach, choć samozadowolenie rynku i niedostrzeganie ryzyk jest niepokojące. Korekta może się pojawić, ale nie zawali rynku. Ponadto, cena ropy będzie wpływać obniżająco na inflację, co będzie wspierać obligacje, ponieważ w rzeczywistości są one oparte głównie na bieżącej inflacji" - dodał.

Zdaniem Jarosława Antonika, członka zarządu KBC TFI, na dobry klimat na rynku długu ma wpływ inflacja, które obecnie znajduje się w odwrocie. Antoniak pozytywnie ocenił też perspektywę dla polskiego rynku długu.

"Rentowności na rynku niemieckim powinny iść w górę, trochę w sprzeczności do tego, co może się dziać w krajach peryferyjnych. Tam apetyt na ryzyko będzie powodował zacieśnianie spreadu do obligacji niemieckich - tak, jak jest to teraz w Polsce" - powiedział podczas debaty.

"Sytuacja makro zachęca do inwestowania na rynku długu w Polsce. Spadek rentowności nie będzie jednak bardzo duży, ponieważ - jeśli chodzi o 10-latki - duża część ruchu już się wykonała. Nadal jednak nie widzę sygnałów, które mogłyby spowodować odwrót tego trendu. Mógłby to być skok inflacji lub pogorszenie w finansach publicznych, ale na to się nie zanosi" - dodał.

Z kolei Ryszard Rusak, dyrektor inwestycyjny ds. akcji Union Investment TFI, negatywnie ocenia rynek długu w eurolandzie, nieco przychylniej patrzy jednak na polskie papiery, choć - jego zdaniem - po dłuższym okresie hossy można spodziewać się powrotu do wyższych rentowności.

"Jeśli chodzi o rynki długu w eurolandzie, to nie da się tutaj zarobić. Inwestorzy patrzą głownie na USA. W przypadku Polski główną rolę odegrały czynniki globalne, tj. powrót sentymentu do obligacji oraz bardzo dobre makro - wykonanie budżetu, mało emisji długu na koniec roku. Inwestorzy chyba po raz kolejny nie docenili zmiany strukturalnej na świecie - tego, że zeszliśmy na niższe poziomy inflacji, stóp procentowych, niższej premii za ryzyko na rynkach bazowych" - powiedział.

"Po wielkim bum i powrocie inflacji na przełomie roku niewiele już zostało i nawet jeżeli pewne procesy normalizacji będą następowały to instrumenty o niższym ryzyku i dłuższym duration będą znajdowały nabywców. Jednak po swego rodzaju hossie na rynkach obligacji, pewien odpoczynek i powrót do wyższych rentowności jest możliwy" - dodał.

Podczas debaty najmniej optymistycznie do rynków długu odniósł się Sławomir Sklinda, zastępca dyrektora departamentu zarządzania aktywami PKO TFI.

"Nie widzimy wartości w obligacjach. W części rozwiniętych rynków – nie ma poziomów, na których moglibyśmy grać w jedną lub w drugą stronę. W USA silniejszy dolar i spowolnienie wzrostu gospodarczego będą się kontrować. W Europie może pojawić się delikatny wzrost rentowności obligacji – szum tematów politycznych ustaje, a z drugiej strony makro europejskie powinno jednak bardziej zaskakiwać. Dalszą kompresję yieldów na rynkach bazowych Europy ciężko sobie wyobrazić.

Ponadto, inflacja bazowa będzie zmierzać w górę, co też nie wspiera rynków długu" - ocenił.

"W przypadku Polski, dobre makro raczej wykorzystalibyśmy grając na złotym niż na obligacjach. Jeśli chodzi o rynki rozwijające się - nawet jeśli sytuacja jest dobra, to rentowności są wysokie, bo wyższe mamy tam ryzyko polityczne i tak pozostanie. Ogólnie, nie jesteśmy fanami tej klasy aktywów" - dodał. (PAP Biznes)