- Ludzie odczuwający ból są kiepskimi decydentami – mówi dziennikarka śledcza Cathryn Jakobson Ramin, autorka książki „Crooked: Outwitting the Back Pain Industry and Getting on the Road to Recovery”.

Miliony takich złych decyzji sprawiają, że cześć sektora medycznego w USA związana z leczeniem urazów pleców ma każdego roku wartość 100 mld dol. - pisze Quartz. Kwota jest tak wielka, twierdzi Jacobson, ponieważ branża „sprzedaje” ludziom nieskuteczne, a często nawet niebezpieczne, metody rozwiązywania problemu. Wliczyć należy w to niepotrzebne przepisywanie przez lekarzy środków przeciwbólowych, przeprowadzanie operacji oraz kręgarstwo.

Około 80 proc. Amerykanów doświadczy w swoim życiu co najmniej jednego epizodu bólu w dolnej części pleców, a miliony chronicznie cierpiących z tego powodu praktycznie nie nadają się do pracy. Często za sprawą pseudointerwencji medycznych albo stałego, uzależniającego przyjmowania leków takich jak Vicodin czy Oxycontin (wraz z podnoszeniem się progu tolerancji na lek i eskalacją bólu). Prawda jest taka, co potwierdzają obszerne badania Ramin, że większość z tych osób po prostu potrzebuje aktywności fizycznej.

Ramin przytacza w swojej książce kilka uderzających przykładów patologicznych działań sektora zdrowia w USA. Dotyczą między innymi zabiegów chirurgicznego unieruchamiania dwu lub więcej kręgów. Polega on na usunięciu zniszczonych lub uszkodzonych dysków i połączeniu fragmentów kręgosłupa stykających się z nimi. To zabieg, na który Amerykanie wydają najwięcej pieniędzy ˗ łącznie około 40 mld dol. rocznie.

Reklama

Zabieg, który kosztuje średnio 80 tys. dol. udaje się zaledwie w 35 proc. przypadków. Najczęściej u młodych, atletycznie zbudowanych osób. Problem polega jednak na tym, że średnia wieku dla osób poddających się mu wynosi 54 lata.

Skalę zakłamania branży pokazuje jedna z ankiet przeprowadzonych na konferencji Bonita Springs na Florydzie. 99 na 100 chirurgów odpowiedziało w niej, że gdyby zalecono im wykonanie chirurgicznego unieruchamiania kręgów odpowiedzieliby „absolutnie nie”.

>>> Polecamy: "Breaking Bad" po polsku. Czechy i Słowacja są zalewane metaamfetaminą znad Wisły