Amerykanie są obecnie znacznie mniej mobilni niż dawniej. Od 2015 do 2016 roku przeprowadziło się tylko 11,2 proc. z nich.

To najniższy odsetek od 1948 roku, czyli od momentu rozpoczęcia zbierania danych na ten temat przy sporządzaniu spisu ludności. W 1984 roku aż 20 proc. Amerykanów zmieniało stałe lokum. Od tego czasu odsetek ten regularnie maleje - pisze Quartz. Dlaczego?

Richard Fry z Pew Research Center zauważa, że tak duży spadek wynika z małej mobilności millenialsów. Obecni 25-35-latkowie przeprowadzają się znacznie rzadziej od przedstawicieli poprzednich generacji (w tym samym wieku w ciągu ostatnich 50 lat).

Powyżej podane dane są zaskakujące, biorąc pod uwagę, że millenialsi rzadziej od rodziców i dziadków posiadają rodziny, mieszkania czy dzieci, czyli czynniki, które ograniczają mobilność. Skąd więc bierze się niechęć millenialsów do zmieniania mieszkań? Fry wskazuje na znaczenie kryzysu finansowego z 2008 roku oraz okres powolnego gospodarczego. Jedną z głównych zachęt do przeprowadzki jest praca, a mało atrakcyjny rynek zatrudnienia ostatnich lat nie dostarczył millenialsom impulsu do zmian.

Innym czynnikiem może być trudność w zapewnieniu sobie własnego lokum. Kupno własnego M jest dla młodych impulsem do przeprowadzki. Jednak sytuacja millenialsów pod tym względem jest trudna: z jednej strony w USA zacieśniono kryteria przyznawania kredytów, z drugiej natomiast, młodzi zmagają się często ze spłatą studenckich kredytów.

Reklama

Fenomen malejącej mobilności dotyczy nie tylko USA. Dotyczy całego uprzemysłowionego świata. W latach 1990-2010 wskaźnik mobilności spadł między innymi w Kanadzie, Australii i Nowej Zelandii. Wzrósł z kolei w biedniejszych krajach takich jak Chiny, Indonezja czy Wietnam.

>>> Polecamy: Były szumne zapowiedzi, jest skromny pilotaż. Program Mieszkanie plus ślimaczy się