"Dzisiejszy dzień przebiega na razie spokojnie, ale niebezpieczeństwo nie minęło. Większość brutalnych sprawców przebywa nadal w mieście, pomimo tego, że zatrzymaliśmy dotychczas 260 osób" - powiedział Grote dziennikarzom.

Policja przypuszcza, że lewicowi ekstremiści będą usiłowali przeniknąć w szeregi demonstracji "Solidarność bez granic zamiast G20", która rozpoczęła się o godz. 13. "Wiemy, że będą oni próbowali popełniać przestępstwa podczas demonstracji lub po jej zaskoczeniu" - wyjaśnił Grote.

Minister zaapelował do organizatorów demonstracji, w tym posła Lewicy Jana von Akena, by zdystansowali się od awanturników i zapobiegli ekscesom. "Von Aken ponosi odpowiedzialność za pokojowy przebieg demonstracji" - powiedział Grote.

Organizatorzy spodziewają się 100 tys. uczestników demonstracji.

Reklama

Grote bronił policji przed zarzutami o zbyt opieszałą interwencję przeciwko ekstremistom w dzielnicy Schanzenviertel, którzy przez kilka godzin w nocy z piątku na sobotę bezkarnie niszczyli i plądrowali sklepy.

"Chcieliśmy być na sto procent pewni, że nie narazimy policjantów na niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia oraz że odniesiemy sukces" - powiedział Grote. Jak dodał, zbyt pospieszna akcja mogłaby spowodować konieczność wycofania się, co byłoby jeszcze gorsze. Zdaniem ministra istniało niebezpieczeństwo, że przyczajeni na dachach domów ekstremiści zaatakują policjantów płytami chodnikowymi, koktajlami mołotowa oraz stalowymi kulkami wystrzeliwanymi z proc.

Dopiero po przeczesaniu okolicznym domów przez oddział specjalny i zatrzymaniu najbardziej niebezpiecznych 13 osób, policjanci przystąpili do akcji rozpraszania agresywnego tłumu i usuwania płonących barykad.

Z Berlina Jacek Lepiarz (PAP)