"Co bardzo ważne, już widzimy, że środki te trafiają nie tylko do największych aglomeracji - a taki był cel polityki rozwojowej w poprzednich latach - ale są kierowane na rozwój zrównoważony, tak by mieszkańcy mniejszych i średnich ośrodków czy obszarów wiejskich odczuwali, że o nich pamiętamy" - zaznaczył Kwieciński w wywiadzie dla PAP.

I podkreślił: "Dzięki wyraźnemu przyspieszeniu w wykorzystywaniu funduszy europejskich w Polsce w ciągu ostatniego roku, możemy dzisiaj śmiało powiedzieć, że mamy boom w funduszach unijnych. Jesteśmy określani jako lider w wykorzystaniu funduszy europejskich - zarówno pod względem ilościowym, jak i jakościowym - jeśli chodzi o uzyskiwane efekty". Wiceszef MR spodziewa się, że "druga połowa roku w funduszach będzie nawet jeszcze lepsza. Naszym celem jest osiągnięcie na koniec roku 50 proc. zakontraktowania środków z puli przysługującej nam w tej perspektywie".

Jak zarazem wskazał, rozpoczęły się już rozmowy dot. Brexitu i "nasłuchujemy, jakie mogą być konsekwencje tych negocjacji z Wielką Brytanią dla polityki spójności". "Przygotowujemy się na różne scenariusze, które mogą być efektem tych negocjacji, ale niewątpliwie fundusze unijne powinniśmy wykorzystywać jak najszybciej i jak najlepiej" - podkreślił.

Reklama

W tym kontekście wiceszef MR zwrócił uwagę na to, że "mamy nadal utrzymującą się różnicę w wykorzystywaniu funduszy na poziomie krajowym i na poziomie regionalnym". "Programy krajowe znacznie lepiej wykorzystują fundusze, osiągając zaplanowane wskaźniki. Natomiast w programach regionalnych jest różnie. Są regiony, które świetnie sobie radzą - jak województwo pomorskie czy opolskie" - wyjaśnił.

Jak zaznaczył, "mamy jednak również maruderów, takich jak województwo kujawsko-pomorskie, warmińsko-mazurskie czy świętokrzyskie, gdzie poziom zakontraktowania środków z puli przyznanej w perspektywie 2014-20 wyraźnie odbiega od liderów". W wydatkach jest podobnie. "Te regiony muszą się mocniej wziąć do pracy, żeby przynajmniej dołączyć do grupy średniaków" - apelował Jerzy Kwieciński.

"Nie rozumiem, dlaczego część regionów tak się opóźnia, bo przecież idą wybory samorządowe w przyszłym roku i wydawałoby się, że każdy region powinien się wykazać jak najlepszymi wynikami. Dodatkowo przyspieszenie realizacji w programach regionalnych pomoże nam w osiągnięciu jeszcze lepszych efektów w polityce spójności w skali kraju, ponieważ 40 proc. wszystkich funduszy mają do wykorzystania właśnie regiony" - powiedział wiceminister.

PAP: Jaką w tej chwili mamy sytuację, jeśli chodzi o wydatkowanie funduszy europejskich? W zeszłym roku relatywnie niskie wykorzystanie funduszy przełożyło się na niższy od planowanego wzrost PKB.

Jerzy Kwieciński: Perspektywa finansowa 2014-20 oficjalnie rozpoczęła się z początkiem roku 2014, ale pod koniec roku 2015 Polska bardzo słabo korzystała z funduszy unijnych. W listopadzie 2015 byliśmy pod tym względem na ostatnim miejscu w UE. Wtedy nasz rząd przeprowadził audyt realizacji tej perspektywy. Jego konsekwencją było przygotowanie planu działań na rzecz z jednej strony przyspieszenia wykorzystania funduszy, a z drugiej strony zwiększenia efektywności ich wykorzystywania.

Już w drugiej połowie zeszłego roku zaczęliśmy odczuwać pozytywne efekty tego planu. A obecnie z kraju, który był na samym końcu, staliśmy się absolutnym liderem. Nigdy, w porównaniu z innymi krajami, tak dobrze nie wypadaliśmy pod względem korzystania z funduszy europejskich.

PAP: Jaki jest więc nasz udział w puli ogólnej?

J.K.: 34 proc. pieniędzy, które w tej chwili KE przekazuje do krajów członkowskich, trafia do naszego kraju. Zazwyczaj to było mniej więcej 15-20 proc. Przypomnę, że nasz ogólny udział w funduszach spójności w tej perspektywie to 22,6 proc. Więc można śmiało powiedzieć, że unijna polityka spójności opiera się obecnie w dużym stopniu na Polsce. Oczywiście jest parę mniejszych krajów, które też sobie świetnie radzą, jak np. kraje bałtyckie, jednak to w niewielkim stopniu przekłada się na ogólną masę wykorzystywanych środków, ponieważ kwoty przyznanych im funduszy są wielokrotnie niższe od naszej puli.

Z zaszłościami w funduszach sobie poradziliśmy. Fundusze unijne są na właściwej ścieżce. Jeżeli mówimy o liczbach, to mamy już podpisanych niemal 19 tys. umów w całym kraju. Mamy zakontraktowanych już ponad 112 mld zł z UE. W sumie te umowy, łącznie z naszym wkładem krajowym, opiewają na ponad 174 mld zł. Te pieniądze trafiają do naszej gospodarki i do różnych zakątków naszego kraju, co pozwala na utrzymanie zrównoważonego rozwoju kraju. Spodziewam się, że druga połowa roku w funduszach będzie nawet jeszcze lepsza. Naszym celem jest osiągnięcie na koniec roku 50 proc. zakontraktowania środków z puli przysługującej nam w tej perspektywie.

Na jeszcze sprawniejsze wykorzystywanie unijnych pieniędzy pozwoli nowelizacja tzw. ustawy wdrożeniowej, która jest już po pierwszym czytaniu w Sejmie. Jeżeli wszystko dobrze pójdzie, to ta ustawa ma szanse na uchwalenie jeszcze w lipcu. To jest nasz ambitny plan. Naczelnym celem nowej ustawy jest sprawienie, by fundusze unijne były bardziej przyjazne, łatwiejsze do wykorzystywania dla beneficjentów, przede wszystkim dla przedsiębiorców, ale również dla samorządów. Stąd nieprzypadkowo zmiany w ustawie wdrożeniowej włączyliśmy do Konstytucji Biznesu, dlatego, że firmy bardzo chętnie korzystają z funduszy europejskich. Te zmiany mają pozwolić zarówno na łatwiejsze aplikowanie o fundusze, jak również później na sprawniejszą realizację projektów.

PAP: A na ile krytyczne głosy wobec nas ze strony liderów UE oraz Brexit mogą być groźne dla realizacji tej perspektywy finansowej?

J.K.: Musimy się liczyć z konsekwencjami Brexitu, zwłaszcza tymi finansowymi. Znajduje to też odbicie w dokumencie przedstawionym niedawno przez dwoje komisarzy: komisarza Guenthera Oettingera, który odpowiada za przygotowanie kolejnego budżetu UE po roku 2020 i komisarz Corinę Cretu odpowiedzialną za politykę regionalną. Dokładnie, jakie te konsekwencje będą, jeszcze nie wiemy, to zależy od negocjacji. Od tego, na ile i jak długo Wielka Brytania będzie realizowała swoje zobowiązania względem UE. I od tego, jak Wielka Brytania będzie chciała sobie ułożyć stosunki ze Wspólnotą. Kraje Europejskiego Obszaru Gospodarczego (Norwegia, Islandia i Lichtenstein), nie będąc członkami UE z jednej strony korzystają z dostępu do wspólnego rynku, ale z tego tytułu wypłacają środki na rzecz wspólnych działań w UE, co znamy jako Fundusze Norweskie. Płacą ponad 80 proc. tego, co płaciłyby jako członkowie Wspólnoty. Podobnie Szwajcaria, która nie należy do Unii, a wypłaca tzw. Fundusze Szwajcarskie (ok. 50 proc. tego, co płaciłaby będąc w UE).

Z tego co słyszymy, Wielka Brytania nie będzie chciała należeć do EOG, tylko będzie negocjować odrębny status w relacjach z UE. Gdyby nie chciała całkowicie zrywać związków z Unią, możemy przewidywać, że pewne wpłaty będzie uiszczać.

PAP: A kiedy będziemy wiedzieli, jak to się rozstrzygnie?

J.K.: Po zakończeniu negocjacji ws. Brexitu, co planowane jest na przełom I i II kwartału 2019 r. Chociaż pewne założenia do stanowiska Wielkiej Brytanii w tej kwestii powinniśmy poznać wcześniej.

PAP: Czy istnieje więc możliwość, że w związku z Brexitem zostaną nam ograniczone środki jeszcze z tej perspektywy?

J.K.: Realizacja tej perspektywy potrwa do 2023 roku. Poziom wykorzystania funduszy zazwyczaj jest niski na początku i rozpędza się z czasem. Będzie on wysoki w latach 2018, 2019, 2020, 2021. Potem lekko spadnie. Więc Brexit może mieć tutaj znaczące reperkusje. Oczywiście jest pytanie, jak to sfinansować. Będzie to przedmiotem z jednej strony negocjacji z Wielką Brytanią, a z drugiej strony między krajami UE - czy i jak ten ubytek pokryć. Pytanie, czy na potencjalną lukę powstałą po udziale Wielkiej Brytanii zrzucą się proporcjonalnie wszystkie kraje członkowskie UE, czy też fundusze z tej perspektywy zostaną częściowo obcięte. Scenariusz, w którym Wielka Brytania do końca tej perspektywy będzie dawać tyle, ile wcześniej było ustalone, nie jest zbyt prawdopodobny.

PAP: Czyli tym bardziej powinniśmy spieszyć się z wykorzystaniem tych pieniędzy?

J.K.: Absolutnie, to jest zarówno apel do instytucji krajowych, jak i do samorządów, ale też do beneficjentów, żeby jak najszybciej te środki wykorzystywać. To interes nas wszystkich.

PAP: A co z jakością wydatkowania funduszy unijnych, deklarowaliście na początku rządów, że będziecie je wydawać efektywniej niż poprzednicy?

J.K.: Bardzo silnie naciskamy nie tylko na ilość, ale na jakość. Nie wydajemy, tylko inwestujemy. Zmieniliśmy kryteria wyboru projektów, nawet pierwotnie za mocno przykręciliśmy śrubę w przypadku np. projektów badawczo-rozwojowych. Staramy się, by te kryteria były jak najbardziej prorozwojowe. Służą temu zmiany w ustawie wdrożeniowej i włączenie wojewodów do systemu monitorowania i nadzoru wykorzystywania funduszy na poziomie regionalnym. Zmieniliśmy też ustawę o zamówieniach publicznych, tak by przy wyborze oferty kryterium ceny nie było kluczowe.

Rozmawiała Sonia Sobczyk