Stress testy przeprowadzane są w USA od 2009 roku co roku na podstawie pokryzysowej ustawy Dodda-Franka narzucającej bankom nowe normy ostrożnościowe. Biorą w nich udział największe holdingowe instytucje finansowe o skonsolidowanej sumie bilansowej ponad 50 mld dolarów, a od kilku lat także mające siedzibę w USA spółki banków zagranicznych. W tym roku w stres testach brały udział 34 największe banki. Ich łączne aktywa na koniec 2016 roku wynosiły 9,75 bln dolarów.

W badaniu chodzi o to, by banki wykazały, jak zachowają się ich bilanse w perspektywie kolejnych dziewięciu kwartałów, czyli w tym przypadku do końca I kwartału 2019 roku. Scenariusze opierają się na 28 zmiennych opisujących sytuację gospodarczą w USA i w czterech regionach – strefie euro, Wielkiej Brytanii, Japonii i rynkach wschodzących Azji (Chiny, Indie, Południowa Korea, Hong Kong i Tajwan).

Hipotetyczne scenariusze, tak jak w poprzednich latach, były trzy – bazowy oparty na konsensusie prognoz dotyczących sytuacji gospodarczej, niekorzystny oraz skrajnie niekorzystny zakładający silną recesję na świecie i w USA. W Ameryce stopa bezrobocia miałaby wzrosnąć z 5,25 proc. na koniec 2016 roku do 10 proc. w okresie prognozy.

Kompleksowa Analiza i Przegląd Kapitału (CCAR), wychodząc z ilościowej oceny adekwatności kapitałowej ujawnionej w stress testach oraz projekcji potencjalnych strat w warunkach skrajnych, poddaje analizie wiarygodność planów co do dystrybucji kapitału, a więc wypłaty dywidendy lub skupu własnych akcji.

Reklama

Fed ocenia, czy banki mają wystarczający kapitał do kontynuowania działalności, wiarygodne plany pozyskania go w razie konieczności i czy mogą sobie pozwolić na jego dystrybucję i w jakiej wysokości. Oceniane jest zarządzanie ryzykiem, kontrola wewnętrzna oraz praktyki zarządzania wpływające na adekwatność kapitałową. W przeszłości kilkakrotnie zdarzyło się, że wypłata kapitału została przez Fed wstrzymana lub znacząco obniżona.

W tym roku 13 największych i najbardziej złożonych banków podlegało zarówno ocenie ilościowej, czyli stres testom, jak i jakościowej. 21 innych podlegało jedynie stress testom.

Trzy scenariusze

Tegoroczny scenariusz bazowy przewidywał umiarkowany wzrost gospodarki USA w całym okresie, lekkie wahania stopy bezrobocia, wzrost inflacji do 2,5 proc., stały wzrost rentowności papierów skarbowych na całej krzywej i stopniowe zacieśnianie się spreadów między papierami rządowymi a korporacyjnymi. Na świecie tempo wzrostu PKB miało być zróżnicowane. Na rynkach wschodzących Azji zakładano wzrost o 6 proc., w Wielkiej Brytanii i strefie euro o 1,5 proc., a w Japonii zaledwie o 0,75 proc.

W scenariuszu niekorzystnym założono w USA trwającą ponad rok recesję, jeszcze dłuższą w Wielkiej Brytanii i strefie euro oraz dwuletnią w Japonii. Równocześnie rynki wschodzące doznałyby znacznego osłabienia wzrostu PKB. Jego tempo w Azji zmniejszyłoby się nawet do 1,4 proc. na początku 2017 roku. Najsilniejsza recesja założona została na początku okresu projekcji, w 2017 roku. Potem gospodarki miały powoli powracać na ścieżkę wzrostu, a w 2019 roku nabierać już rozpędu.

Istotnym założeniem było to, że recesji towarzyszyć miała globalna awersja do długoterminowych aktywów o stałym dochodzie. To powodowało „wystromienie” krzywej rentowności wszędzie na świecie. Zauważmy, że choć na świecie obserwujemy lekkie przyspieszenie wzrostu, krzywa dochodowości w przypadku większości papierów dłużnych zachowuje się podobnie jak w scenariuszu niekorzystnym założył Fed.

W okresie recesji dolar miał być traktowany jako bezpieczna przystań. Od 2017 roku miał ulegać silnej aprecjacji, która potem powoli miała słabnąć. Scenariusz niekorzystny przedstawiony przez Fed w tym roku niewiele różnił się od ubiegłorocznego, gdy wszystkie banki zaliczyły stress testy. Do głównych różnic należała hipoteza o wyższych długoterminowych stopach i bardziej stromej krzywej rentowności.

Scenariusz skrajnie niekorzystny zakłada silną recesję na świecie, charakteryzującą się trzema podstawowymi zjawiskami. Pierwszym był gwałtowny wzrost premii za ryzyko oraz wzrost ryzyka kredytowego. Drugim – brak płynności porównywalny z okresem 2007-2009 i związane z tym zaburzenia cenowe aktywów. Trzecim – krytyczna sytuacja nawet kilku wielkich instytucji. Miały one szybko sprzedawać różne klasy aktywów na mocno rozchwianym rynku.

Tegoroczny skrajnie niekorzystny scenariusz przewidywał bardziej gwałtowny wzrost bezrobocia, zakładał bardzo niską, ale dodatnią rentowność bonów skarbowych USA, głębszy spadek cen nieruchomości komercyjnych, silniejszą recesję w strefie euro i mniej dotkliwą w Azji niż narysowany na użytek zeszłorocznych stres testów.

Zmiany metodologiczne

Przypomnijmy, że w zeszłym roku po raz drugi okazało się, że nawet w warunkach skrajnie niekorzystnych najtwardszy kapitał wszystkich największych instytucji znalazłby się powyżej wymaganego przez regulatora poziomu. W założonych na użytek ubiegłorocznych badań warunkach średni wskaźnik kapitału CET 1 dla objętych nimi wówczas 33 instytucji obniżyłby się z 12,3 proc. na koniec 2015 roku do 7,1 proc. w szczycie szoku.

To oznaczało, że pozostałby i tak o 160 punktów bazowych wyższy od tego, jaki banki miały w I kwartale 2009 roku. W tym roku okazało się, że pomimo surowszych warunków w scenariuszu skrajnie niekorzystnym amerykańskie giganty są jeszcze silniejsze.

W metodologii tegorocznych stress testów nastąpiły pewne zmiany.

Po pierwsze, wprowadzono obliczenia przewidywanego poziomu kapitału liczonego dla wskaźnika dźwigni (Leverage Ratio. LR), który zacznie w USA obowiązywać od 2018 roku. Przypomnijmy, że dla największych amerykańskich banków ma on wynosić 5 proc.

Pod drugie, Fed ulepszył modele obliczeniowe, żeby były bardziej wrażliwe na warunki ekonomiczne w porównaniu do modeli z poprzednich lat. Banki miały bardziej surowo testować swoje aktywa. Wobec narosłych w kilku segmentach rynku czy też klasach aktywów wysokich wycen miały brać pod uwagę ryzyko głębszego spadku cen tam, gdzie ostatnio ceny aktywów silnie wzrosły.

W końcu uporządkowane zostało także liczenie krok po kroku przychodów i strat po to, żeby zachować spójność powstawania poszczególnych etapów wyniku i potrzeb kapitałowych w różnych obszarach działalności banku.

Ponadto sześć instytucji: Bank of America, Citigroup, Goldman Sachs, JPMorgan Chase, Morgan Stanley i Wells Fargo miało oszacować straty związane z szokiem rynkowym o charakterze globalnym. Tegoroczny scenariusz zakładał silniejszy szok na rynkach światowych niż ten z roku 2016. Dotyczyło to zwłaszcza płynności, dyslokacji cen, zmian cen aktywów powiązanych, oderwania się wycen instrumentów pochodnych od aktywów bazowych oraz zmienności.

Prócz wymienionej szóstki także Bank of New York Mellon i State Street miały oszacować skutki chwilowego i nieoczekiwanego niewykonania zobowiązania przez kontrahenta. Policzyć związane z tym straty na instrumentach pochodnych, finansowaniu papierów wartościowych, w tym pożyczek papierów i transakcji z przyrzeczeniem odkupu, oraz efekty tych strat dla kapitału.

Siła amerykańskich banków

Potwierdzeniem siły amerykańskiego sektora bankowego są cokwartalne dane zagregowane i analizy prezentowane przez ubezpieczyciela depozytów FDIC. W I kwartale tego roku instytucje osiągnęły łączny zysk netto 44 mld dolarów, czyli o 5 mld dolarów (12,7 proc.) wyższy niż rok wcześniej. Był to równocześnie drugi najlepszy w historii wynik kwartalny amerykańskiego sektora, słabszy jedynie od zanotowanego w III kwartale zeszłego roku, gdy zysk wyniósł 45,6 mld dolarów.

– Wzrost przychodów i dochodów był silny, poprawiła się jakość aktywów, a liczba nierentownych banków i banków z problemami nadal spadała – powiedział szef FDIC Martin Gruenberg cytowany w komunikacie agencji.

W wynikach banków w USA widać wyraźnie pozytywny wpływ podwyżek stóp procentowych. Dokonana w grudniu zeszłego roku o 25 pb pchnęła w I kwartale w górę przychody odsetkowe o 8,8 mld dolarów, czyli o 7,8 proc. rok do roku. A w marcu była kolejna podwyżka.

Co znamienne, wraz z poprawą koniunktury amerykańskie banki zatrudniają pracowników, wskutek czego wynagrodzenia w sektorze wzrosły o 2 proc. rok do roku. Było to głównym powodem wzrostu kosztów o 4,5 mld dolarów, czyli o 4,3 proc. Odpisy na straty kredytowe wyniosły 12 mld dolarów, co oznacza spadek o 541 mln dolarów, czyli o 4,3 proc. rok do roku.

Znacząca poprawa nastąpiła nie tylko w największych instytucjach finansowych, ale także w sektorze małych community banks, czyli banków spółdzielczych. Zysk ponad 5400 instytucji z tego sektora wzrósł o 10,4 proc. rok do roku, do 522,9 mln dolarów, przy wzroście wyniku odsetkowego o 7,1 proc.

W sumie poprawa wyników spowodowała wzrost średniej dla sektora rentowności aktywów ROA do 1,04 proc., z 0,97 proc. rok wcześniej. Odsetek banków nierentownych zmniejszył się do 4,1 proc., z 5,1 proc. przed rokiem, a liczba banków z problemami spadła do 112 od końca 2016 roku i była najniższa od dziewięciu lat, czyli od I kwartału 2008 roku. Przypomnijmy, że w pokryzysowym szczycie w I kwartale 2011 roku 888 banków w USA było zagrożonych upadłością.

Wyniki stress testów

Trudno się dziwić, że warunkach sprzyjających odporności i stałemu wzmacnianiu kapitałów banków tegoroczne wyniki wypadły jeszcze lepiej niż w latach poprzednich. Od 2009 roku kapitały własne 34 badanych instytucji wzrosły o ponad 750 mld dolarów. Ich średni współczynnik najtwardszego kapitału CET 1 na koniec 2016 roku wynosił 12,5 proc. i pod wpływem warunków skrajnie niekorzystnych obniżyłby się do minimalnego poziomu 9,2 proc. Gdyby wystąpiły warunki założone w scenariuszu niekorzystnym, CET 1 spadłby do 10,7 proc.

Zwraca uwagę fakt, że punkt wyjścia (kapitały na koniec 2015 roku wynosiły 12,3 proc.) był podobny jak w edycji testów z poprzedniego roku, natomiast hipotetyczny poziom minimalny osiągnięty w tegorocznych badaniach był o ponad 200 pb wyższy niż w rok temu. Świadczyć to może o tym, że aktywa amerykańskich banków są obecnie bardziej odporne na oddziaływanie głębokiej recesji czy też negatywnych zjawisk rynkowych.

Historycznie różnice prezentują się jeszcze bardziej jaskrawo. W pierwszej edycji stress testów w 2009 roku 10 z 19 badanych wówczas instytucji nie zaliczyło ich, a Fed zidentyfikował w nich 75 mld dolarów niedoborów kapitałowych.

– Tegoroczne wyniki pokazują, że nawet w czasie poważnej recesji nasze duże banki pozostałyby dobrze kapitalizowane. Pozwoliłoby to im pożyczać w całym cyklu koniunkturalnym, a także wspierać gospodarstwa domowe i przedsiębiorstwa, gdy czasy są trudne – skomentował wyniki Jerome H. Powell, członek Fed cytowany w komunikacie agencji.

W najgorszym z założonych scenariuszy w ciągu dziewięciu kwartałów badane banki poniosłyby w sumie 493 mld dolarów łącznych strat. Największe byłyby straty na portfelach kredytowych, a ponadto na papierach wartościowych, portfelu inwestycyjnym, tradingowe oraz wynikające z niewywiązania się ze zobowiązań przez kontrahenta oraz z powodu globalnego szoku. Przełożyłyby się ona na 111 mld dolarów łącznego ujemnego wyniku brutto.

Stress testy pokazały zauważalne przesunięcia w portfelach. Instytucje zwiększyły udział papierów zabezpieczonych hipotecznie (MBS) i papierów skarbowych. Zmniejszyły natomiast udział mniej płynnych aktywów – zwłaszcza produktów sekurytyzowanych, szczególnie w portfelach handlowych.

Kluczowym źródłem strat amerykańskich banków byłyby straty kredytowe – w sumie 383 mld dolarów. Od poprzedniego badania portfele kredytowe wzrosły, głównie w kredytach korporacyjnych, na nieruchomości komercyjne i kartach kredytowych. Zahamował wzrost kredytów mieszkaniowych, ale jakość kredytowa portfeli hipotecznych i hipotek komercyjnych znacznie się poprawiła. Spadek cen ropy wpłynął na pogorszenie jakości kredytów korporacyjnych w branży surowcowej, a wzrost stóp – na jakość kredytów w kartach.

Straty wynikające z niewywiązania się ze zobowiązania przez kontrahenta ośmiu wielkich instytucji wyniosły 86 mld dolarów.

Dobre wyniki CCAR

Wyniki CCAR ogłoszone przez Fed w końcu czerwca były zbieżne z oczekiwaniami wynikającymi ze stress testów i nie zaskoczyły rynku. Plany kapitałowe wszystkich 34 banków zostały zaakceptowane. Stało się tak po raz pierwszy od globalnego kryzysu.

Jedynie w przypadku Capital One akceptacja została wyrażona warunkowo i bank musi do końca roku przedstawić nowy plan kapitałowy. Fed podał, że „stwierdził uchybienia” w procesie planowania kapitału przez ten bank.

– Cieszę się, że proces CCAR zmobilizował wszystkie największe banki do osiągnięcia zdrowych poziomów kapitału, a przede wszystkim do znacznego udoskonalenia procesów planowania kapitału – powiedział członek Fed Jerome Powell cytowany w komunikacie banku centralnego.

W oczekiwaniu na ogłoszenie wyników indeks spółek finansowych wzrósł 28 czerwca o 1,3 proc., co oznacza, że apetyt na wypłaty dywidendy lub skup akcji zaostrzył się, a inwestorzy oczekiwali, iż banki do tej pory ostrożnie informowały o swoich planach w tym zakresie, czekając na decyzję Fed.

Tak się też stało. Natychmiast po komunikacie Rezerwy Federalnej niemal wszystkie banki podwyższyły zapowiedzianą wcześniej wypłatę dywidendy. Wzrost dywidendy sięgał nawet 36 proc. w stosunku do wcześniejszych planów, jak w przypadku PNC. Niektóre zapowiedziały dodatkowy skup własnych akcji – Citigroup za 15,6 mld dolarów, a Wells Fargo za 11,5 mld dolarów.

Morgan Stanley ogłosił plan skupu akcji za 5 mld dolarów, a kwartalną dywidendę podwyższył do 25 centów na akcję z 20 centów deklarowanych wcześniej. JP Morgan, faworyt rynku, podniósł dywidendę do 56 centów na akcję z 50 centów i zapowiedział skup akcji za 19,4 mld dolarów.

Największe badane przez Fed amerykańskie banki zwiększyły współczynniki najtwardszego kapitału CET 1 z 5,5 proc. w I kwartale 2009 roku do 12,5 proc. w I kwartale 2017 roku i to już zgodnie z bardziej surowymi zasadami dotyczącymi liczenia aktywów ważonych ryzykiem wniesionymi przez Bazyleę III. Całkowity współczynnik kapitałowy największych 34 banków wyniósł w I kwartale średnio 16,5 proc.

W liczbach bezwzględnych oznacza to wzrost w ciągu ośmiu lat o ponad 750 mld dolarów, do 1,25 biliona dolarów. Można powiedzieć za sprawozdaniem Fed, że banki w USA mają kryzys za sobą. Na kilka dni przed dziesiątą rocznicą upadku dwóch funduszy Bear Stearns, które go rozpoczęły.

Autor: Jacek Ramotowski