Oburzenie polityków, mediów i opinii publicznej wywołała we Włoszech informacja o odprawie w wysokości prawie 30 mln euro dla odchodzącego dyrektora generalnego firmy Telecom Flavio Cattaneo. On sam odpowiada, że nie widzi w tym żadnego skandalu.

Cattaneo ustępuje ze stanowiska dyrektora generalnego po 16 miesiącach pracy. Decyzję o jego odejściu za porozumieniem stron podjął główny akcjonariusz włoskiego Telecomu, francuska firma Vivendi.

Wysokość odprawy ma jeszcze zostać zatwierdzona, ale według włoskiej prasy wyniesie od 25 do 30 mln euro.

Politycy zarówno włoskiej lewicy, jak i prawicy, mówią w mediach, że są zbulwersowani i najczęściej używają słowa "skandal". Ich zdaniem jest to tym bardziej oburzające, że suma ta zostanie wypłacona po bardzo krótkim okresie pracy na stanowisku menedżerskim.

"W kraju, w którym jest 11 milionów ludzi ubogich, z czego 5 milionom brakuje pieniędzy na jedzenie, jest to hańba" - powiedział w poniedziałek deputowany centroprawicy Maurizio Bianconi.

Reklama

Cattaneo, cytowany przez dziennik "La Repubblica", oświadczył zaś: "Kwota, która zostanie mi przyznana, nie jest żadnym skandalem ani czymś niestosownym".

"Mam absolutnie czyste sumienie. Moim celem w Telecomie była poprawa niektórych parametrów, które zostały podniesione, w niektórych przypadkach przed wyznaczonym terminem. Z tym był związany mój kontrakt, który zostanie teraz uszanowany" - stwierdził Cattaneo.

Przypomniał, że firma telekomunikacyjna jest prywatna i, jak dodał, "takie panują w niej reguły". "Przecież Telecom nie jest finansowany z publicznych pieniędzy" - zaznaczył.

"Jestem profesjonalistą, a nie normalnym menedżerem. Ten, kto się do mnie zwraca, wie o tym i zgadza się na konsekwencje" - stwierdził Cattaneo.

Media podają nieoficjalnie, że być może następnym miejscem jego pracy będzie komercyjna telewizja Mediaset byłego premiera Silvio Berlusconiego.

>>> Czytaj też: Złoty rośnie w siłę. Prezydenckie weto umacnia polską walutę