W wywiadzie dla portalu szef polskiej dyplomacji podkreślił, że w Polsce od jakiegoś czasu toczy się proces legislacyjny, który dotyczy reformy całego wymiaru sprawiedliwości.

"Ten proces nie jest zakończony, w związku z tym nie akceptujemy sytuacji, że w jego trakcie mamy interwencje z zewnątrz i ingerencje w ten proces" - mówił. Zdaniem Waszczykowskiego będzie można go oceniać, jeśli on się zakończy, bo wtedy będzie można poznać jego ostateczne rezultaty.

Jak podkreślił szef MSZ, dzisiaj "ingerencja" nie jest stosowna, ponieważ nie wiadomo wciąż, jak te zmiany ostatecznie będą wyglądać. "Mamy dwa weta prezydenta oraz jego zapowiedź, że przedstawi inne rozwiązania. Mamy ponadto zapowiedzi polityków w parlamencie, iż także będą pracować nad innymi rozwiązaniami i to zarówno w gronie ugrupowań rządzących, jak i polityków opozycji. To powoduje, że końcowe decyzje zapadną co najmniej za kilka miesięcy. Dlatego dzisiejsze włączanie się Komisji Europejskiej w ten proces jest niezasadne i przedwczesne" - powiedział.

Zdaniem Waszczykowskiego podejmowanie procesu wobec Polski w oparciu o artykuł 7. traktatu jest bezprzedmiotowe po zapowiedzi premiera Viktora Orbana, który - jak mówił minister spraw zagranicznych - "jasno powiedział, że nikt nie dopuści do tego, aby zaakceptować ten mechanizm". "To jest zapowiedź co najmniej jednego państwa członkowskiego UE, że nie zaakceptuje jednomyślności w Radzie Europejskiej. W związku z tym nie ma podstaw, aby ciągnąć ten mechanizm" - powiedział Waszczykowski.

Reklama

"Natomiast jeśli kiedykolwiek ktokolwiek poda nas do Trybunału Sprawiedliwości UE, to oczywiście będziemy zabiegać o to, aby obronić polskie rozwiązania i aby mieć możliwość interpretacji polskiego systemu i polskiej konstytucji zgodnie z naszym interesem narodowym, a nie interesem jakichś zewnętrznych ciał, które mogą nie znać i nie rozumieć naszej wewnętrznej sytuacji" - podkreślił szef MSZ.

Artykuł 7. unijnego traktatu pozwala na nałożenie w ostateczności sankcji na kraj, naruszający zasady demokracji i rządów prawa. Do podjęcia takiej decyzji potrzebna jest jednak jednomyślność wśród przywódców państw UE.

Waszczykowski mówił też, że "to, co prowadzi pan Timmermans nie jest dialogiem z Polską, ponieważ on próbuje dyktować nam rozwiązania w Polsce w oparciu o kwestionowany mechanizm, który przyjęła Komisja Europejska w 2014 r.". W ocenie szefa MSZ ten mechanizm dyscyplinowania państw członkowskich jest kwestionowany w UE przez służby prawne, był też kwestionowany przez poprzedni rząd polski.

"Pan Timmermans w sposób dziwny postrzega kwestie dialogu, ponieważ zamiast kontaktować się z nami bezpośrednio, np. w czasie wizyt w Polsce, to wykorzystuje je do uczestnictwa w wiecach politycznych. Ostatnio był np. w +Gazecie Wyborczej+ mimo tego, iż miał zaproszenie do MSZ, aby podjąć rozmowy bezpośrednio z nami. Z drugiej strony my nie akceptujemy wezwań do Brukseli konstytucyjnych ministrów z Polski, którzy mieliby być przesłuchiwani przez pana Timmermansa, który jest urzędnikiem międzynarodowym i nie przystoi mu, żeby w ten sposób się zachowywał, szantażował nas, czy wyznaczał jakieś terminy" - powiedział szef MSZ.

Sytuacja w Polsce była tematem środowego spotkania unijnych komisarzy. Wiceszef KE Frans Timmermans stwierdził, że podpisanie przez prezydenta Andrzeja Dudę ustawy o ustroju sądów powszechnych uzasadnia - w momencie jej publikacji - rozpoczęcie procedury o naruszenie praworządności. KE ma przesłać wezwanie do usunięcia uchybienia natychmiast po tym, jak ustawa zostanie opublikowana. Timmermans podkreślił jednocześnie, że KE cieszy się z faktu, iż prezydent Duda podjął decyzję o zawetowaniu ustaw o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa. KE oczekuje też w ciągu miesiąca odpowiedzi na swoje zalecenia ze strony polskiego rządu. (PAP)