W ten sposób rzecznik resortu ds. Brexitu odniósł się w czwartek do wypowiedzi głównego negocjatora z ramienia UE Michela Barniera, który w środę ocenił, że z braku postępu w rozmowach dotyczących warunków opuszczenia wspólnoty przez Wielką Brytanię faza rozmów o przyszłych stosunkach po Brexicie najpewniej nie rozpocznie się w październiku, na czym zależałoby stronie brytyjskiej.

"Osiągnęliśmy dobry postęp w wielu sprawach (...) Przedstawiciele rządu pracują w dobrym tempie i jesteśmy przekonani, że do października osiągniemy w rozmowach wystarczający postęp, by przejść do drugiej fazy" - powiedział rzecznik.

Wcześniej strony liczyły, że do października osiągnięty zostanie wystarczający postęp w kluczowych sprawach "rozwodowych", czyli prawach obywateli po Brexicie, uzgodnieniu rozliczeń finansowych oraz przyszłości granicy między Irlandią a Irlandią Północną, która stanie się lądową granicą zewnętrzną UE.

Taki postęp miałby pozwolić unijnym przywódcom na danie zielonego światła do rozmów o głównych aspektach przyszłych stosunków UE-Wielka Brytania, w tym stosunkach handlowych. Na szybkim rozpoczęciu negocjacji na ten temat zależy stronie brytyjskiej, by uspokoić środowisko biznesu w swoim kraju.

Reklama

Źródła po stronie unijnej informują, że brak postępu w rozmowach nie wynika z nadmiernych żądań Wielkiej Brytanii, ale z tego, że nie ma ona żadnego stanowiska w wielu kluczowych aspektach wyjścia z UE, nie tylko w sprawach rozliczeń finansowych. Bruksela szacuje, że zobowiązania Wielkiej Brytanii wobec budżetu UE mogą sięgać 60 mld euro - przypomina Reuters.

"W sprawie rozwiązania finansowego stawiamy sprawę jasno; uznajemy, że Wielka Brytania ma zobowiązania wobec UE, ale także, że UE ma zobowiązania wobec Wielkiej Brytanii" - przekazał rzecznik. (PAP)