"Chodzi nie o dziesiątki, a o setki pracowników dyplomatycznych i technicznych przedstawicielstw USA w Rosji" - pisze dziennik "Wiedomosti". Z kolei agencja TASS podała, że Rosja nie żąda wyjazdu konkretnych dyplomatów. "Wytyczne były takie, by (Amerykanie) do 1 września zmieścili się w wyznaczonym limicie - nie więcej niż 455 osób - a jak będą to robić, to już ich sprawa" - powiedziało TASS źródło w MSZ Rosji.

Obecnie w placówkach dyplomatycznych USA w Rosji pracuje około 600-700 osób - twierdzi źródło cytowane przez agencję RIA-Nowosti. Agencja oceniła także, że USA będą musiały zredukować personel w Moskwie o 200-300 osób.

Wiceszef MSZ Rosji Siergiej Riabkow potwierdził w piątek, że ograniczenie liczebności personelu amerykańskich placówek wchodzi w życie od 1 września. Termin ten widnieje w ogłoszonym wcześniej komunikacie MSZ. Riabkow oświadczył także, że Rosja "ostrzega Waszyngton przed próbami wykorzystania sytuacji" związanej z żądaniami strony rosyjskiej do dalszego "rozkręcania spirali posunięć i kontrposunięć".

Ambasador USA w Rosji John Tefft wyraził "głębokie rozczarowanie i protest" w związku z decyzją MSZ Rosji - poinformowała w komunikacie ambasada Stanów Zjednoczonych w Moskwie.

Reklama

MSZ Rosji ogłosiło w piątek, że od 1 września liczba pracowników przedstawicielstw dyplomatycznych USA (ambasady w Moskwie i konsulatów generalnych w Petersburgu, Jekaterynburgu i Władywostoku) ma zostać zrównana z liczbą personelu rosyjskiego w placówkach w USA, czyli wynieść 455 osób. Ponadto od sierpnia ambasada USA ma stracić dostęp do magazynów w Moskwie i ośrodka wypoczynkowego na jej przedmieściach. Jest to reakcja na "podejmowane w USA decyzje o niezgodnych z prawem sankcjach wobec Federacji Rosyjskiej", a także na "zajmowanie rosyjskiego mienia dyplomatycznego (...) i wysyłanie z kraju z rosyjskich dyplomatów" - oświadczył rosyjski resort spraw zagranicznych.

>>> Czytaj też: Niemcy: W żadnym wypadku nie zgodzimy się na sankcje USA przeciw europejskim firmom współpracującym z Rosją