Wypowiedź ta padła w czwartkowym programie stacji. Było to pierwsze publiczne wystąpienie Sessionsa od czasu ostrej krytyki prezydenta Donalda Trumpa pod jego adresem.

Prokurator generalny powiedział w wywiadzie: "Jeśli uda nam się doprowadzić śledztwa do końca i postawić zarzuty, te osoby pójdą do więzienia".

Sessions dodał, że nie jest zadowolony z wcześniejszych działań resortu sprawiedliwości mających na celu znalezienie winnych przecieków informacji i pod jego przywództwem zachodzą już związane z tym zmiany. Zapowiedział także, że zorganizuje w przyszłym tygodniu konferencje prasową w tej sprawie.

“Prezydent miał prawo prosić ministerstwo sprawiedliwości, by zajęło się tą kwestią w sposób bardziej agresywny, i mamy zamiar to zrobić” - powiedział minister.

Reklama

Na początku tygodnia Trump wyraził niezadowolenie z powodu braku reakcji ministra na ciągłe wycieki informacji oraz wyłączenia się Sessionsa ze śledztwa w sprawie ingerencji Rosji w zeszłoroczne wybory prezydenckie. Spekulowano, że prezydent będzie chciał zastąpić obecnego ministra byłym burmistrzem Nowego Jorku Rudolphem Giulianim.

Prokurator nie skomentował, czy ma zamiar ustąpić ze stanowiska, jeśli prezydent go o to poprosi. Dodał, że podjął właściwą decyzję, wyłączając się ze śledztwa w sprawie rosyjskich ingerencji. “Rozmawiałem na ten temat z ekspertami z resortu sprawiedliwości - powiedział. - Prokurator generalny, który nie przestrzega prawa, nie przewodzi swojemu ministerstwu w należyty sposób”.

Z Waszyngtonu Joanna Korycińska (PAP)