Minister zdrowia Konstanty Radziwiłł ocenił w środę po spotkaniu w siedzibie Europejskiej Agencji Leków (EMA) w Londynie, że duże są szanse na to, aby Warszawa stała się nową siedzibą tej instytucji po wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej.

W rozmowie z PAP i Polskim Radiem Radziwiłł podkreślił, że "Warszawa jest świetnym miejscem" na nową siedzibę EMA, m.in. ze względu na dostęp do wysoko wykwalifikowanych farmaceutów i lekarzy kończących polskie uczelnie, a także dynamiczny rozwój krajowego rynku farmaceutycznego.

"Miejsce, w którym jest Europejska Agencja Leków, musi zapewniać odpowiednie otoczenie, a Polska to miejsce, w którym mamy co roku 2 tys. absolwentów studiów farmaceutycznych, 3,5 tys. absolwentów studiów medycznych, mamy świetnie przygotowanych informatyków i ponad 100 firm, które produkują leki, oraz 12 uniwersytetów, na których odbywa się kształcenie w zakresie farmacji" - wyliczał minister.

Jak dodał, polski przemysł farmaceutyczny "od pewnego czasu wszedł bardzo wyraźnie w badania i rozwój", a Polska jest "potęgą", jeśli chodzi o badania kliniczne, których prowadzi się ponad 500 rocznie.

"Dla Polski to także interes w tym sensie, że jedna z największych instytucji unijnych, która zatrudnia prawie tysiąc osób, to miejsce, do którego ściągną inni: firmy konsultingowe, przemysł farmaceutyczny i ich zarządy europejskie, a zatem to wielka szansa rozwojowa dla Polski i duże pieniądze" - argumentował Radziwiłł.

Reklama

Zdaniem ministra zdrowia wybór Polski byłby także realizacją unijnych zapowiedzi o tym, żeby "rozwijać instytucje Unii Europejskiej szczególnie wśród tak zwanych nowych państw członkowskich".

"Trzeba powiedzieć, że wśród krajów w Europie Środkowo-Wschodniej nie jesteśmy jedynymi chętnymi, ale w porównaniu z innymi miastami regionu - np. Bratysławą, Bukaresztem, Sofią - jesteśmy po prostu najlepsi i co do tego nie mam żadnych wątpliwości" - przekonywał.

Jednocześnie Radziwiłł zaznaczył, że choć ostateczna decyzja krajów UE będzie miała charakter polityczny, to "ma nadzieję, że (...) będzie oparta przede wszystkim o meritum".

EMA odpowiada za ochronę zdrowia ludzi i zwierząt poprzez ocenę wniosków o dopuszczenie do sprzedaży produktów leczniczych. To największa unijna instytucja w Londynie, która zatrudnia 900 osób. Jest atrakcyjna dla unijnych stolic, gdyż jej roczny budżet wynosi 322 mln euro i jest odwiedzana przez 36 tys. ekspertów rocznie, którzy przyjeżdżają pracować nad oceną leków.

Oprócz Warszawy przyjęciem EMA są zainteresowane także: Amsterdam (Holandia), Ateny (Grecja), Barcelona (Hiszpania), Bonn (Niemcy), Bratysława (Słowacja), Bruksela (Belgia), Bukareszt (Rumunia), Kopenhaga (Dania), Dublin (Irlandia), Helsinki (Finlandia), Lille (Francja), Mediolan (Włochy), Porto (Portugalia), Sofia (Bułgaria), Sztokholm (Szwecja), Wiedeń (Austria), Zagrzeb (Chorwacja); zgłoszenie nadeszło też z Malty.

Teraz kandydaturami zajmie się Komisja Europejska, która przedstawi swoją ocenę 30 września, a w październiku przedyskutują ją unijni ministrowie ds. europejskich. Ostateczną decyzję w sprawie przeniesienia agencji ministrowie podejmą w listopadzie.

Zmiana lokalizacji Europejskiej Agencji Leków - podobnie jak Europejskiego Urzędu Nadzoru Bankowego, który także znajduje się w Londynie - jest bezpośrednią konsekwencją decyzji Wielkiej Brytanii o planowanym wyjściu z Unii Europejskiej do końca marca 2019 roku.

Ta kwestia nie jest objęta trwającymi negocjacjami pomiędzy Komisją Europejską a brytyjskim rządem, lecz jest uzgadniana przez pozostałe 27 państw członkowskich wspólnoty.

>>> Czytaj też: Europejski Urząd Nadzoru Bankowego w Warszawie? Stolica chce przejąć od Londynu dwie unijne agencje