Inwestorzy są racjonalni, więc ceny papierów wartościowych w każdej chwili w pełni odzwierciedlają wszystkie informacje dostępne na ich temat – tak brzmi hipoteza rynku efektywnego. Została sformułowana po raz pierwszy w nieco uproszczonej formie w 1900 roku przez matematyka Louisa Bacheliera. Rozwinęła się i ukształtowała w latach 70. XX wieku, głównie dzięki prof. Eugene’owi E. Famie z Uniwersytetu Chicagowskiego.

Jak to jednak bywa, nic nie trwa wiecznie, a nauka wciąż się rozwija. Przyszedł czas na znaczące przeformułowanie teorii dotyczącej efektywności rynku finansowego – przekonuje na łamach swojej książki „Adaptive Markets: Financial Evolution at the Speed of Thought” (Princeton University Press, 2017) Andrew W. Lo, wykładowca MIT Sloan School of Management (jest tam dyrektorem laboratorium inżynierii finansowej).

„Strach jest wspaniałą rzeczą” – od takiego krótkiego zdania zaczyna swoje dzieło Lo. I od razu wiadomo, że ta książka będzie wyjątkowa. Amerykański naukowiec przekonuje, że strach jest narzędziem, które przez tysiące lat pozwalało przeżyć (i rozwinąć się) przedstawicielom homo sapiens. Nie jest łatwo odłożyć na półkę narzędzie, które tak długo było w użyciu. Zresztą to chyba nie byłoby wskazane. Problem w tym, że człowiek używa tego narzędzia nie tylko w zwykłym codziennym życiu, ale także podczas inwestowania na giełdzie. Stąd biorą się krachy wywołane paniką. Tłum inwestorów po prostu poddaje się w pewnym momencie stadnym instynktom (wedle reguły: „skoro stado bierze nogi za pas, to i ja muszę”)…

Instynkty i emocje wciąż rządzą inwestorami, którzy nie do końca są racjonalni, chociaż starają się takimi być – przekonuje Lo. To dlatego ból związany ze stratą finansową jest o wiele wyraźniej odczuwalny (i dłużej pamiętany) niż radość po zanotowaniu zysku. To dlatego przeciętny inwestor nie pozwala zyskom rosnąć – bo ma zakodowane, że „lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu”. Człowiek podlega prawom ewolucji od setek tysięcy lat, a rynek finansowy pojawił się ledwie 400 lat temu – czyli „przed chwilą” (jak można stwierdzić, patrząc się na historię homo sapiens).

Reklama

„Homo sapiens nie miał czasu, aby przystosować się do nowej rzeczywistości, do nowego środowiska. To jest duże wyzwanie dla inwestorów, zarządzających. Potrzebujemy nowego sposobu myślenia o zachowaniu ludzi na rynku finansowym. Proponuję uzupełnić hipotezę rynku efektywnego o hipotezę rynku adaptacyjnego. […] Hipoteza rynku adaptacyjnego zakłada, że rodzaj ludzki wciąż ewoluuje, a prawa rządzące inwestorami są bardziej podobne do praw biologicznych niż do praw fizyki. Człowiek to nie przedmiot, tylko organizm żywy konkurujący z innymi, by przeżyć. Ta prosta prawda ma daleko idące implikacje. Zasady ewolucji – konkurencja, innowacja, reprodukcja, adaptacja – są bardziej przydatne w procesie rozumienia mechanizmów rynku finansowego, niż racjonalna analiza charakterystyczna dla świata fizyki. Idąc dalej, to oznacza, że ceny aktywów nie zawsze odzwierciedlają wszystkie dostępne informacje, a w dodatku mogą być w dużej mierze kształtowane przez emocje, takie jak strach i chciwość. To oznacza, że rynek nie zawsze nagradza za wiedzę. To oznacza, że inwestowanie na rynku akcji nie zawsze może być dobrym pomysłem. To oznacza, że zmieniające się otoczenie biznesowe wpływa często na zachowania inwestorów bardziej niż ich instynkty – mądrość rynku jest czasami zastępowana szaleństwem tłumu” – ten cytat z książki Lo, chyba najlepiej oddaje, co naukowiec chce przekazać.

Lo przekonuje, że hipoteza Famy nie jest zupełnie błędna. Ale wymaga uzupełnienia. By czytelnik zrozumiał, o co chodzi, Lo przywołuje historyjkę o pięciu ślepych od urodzenia mnichach, którzy spotykają słonia: „Jeden z nich dotyka jego nogi i mówi, że słoń jest jak drzewo. Drugi łapie słonia za trąbę i stwierdza, że zwierzę jest podobne do węża. I podobnie jest w przypadku pozostałych mnichów: dobrze opisują szczegóły, ale nie widzą pełnego obrazu. Rynki wydają się efektywne w pewnych momentach, ale generalnie takie nie są”.

Lo streszcza swoją hipotezę rynku adaptacyjnego w pięciu punktach:

  • Człowiek nie jest cały czas racjonalny. Nie jest też cały czas nieracjonalny. Jest istotą kształtowaną cały czas na drodze ewolucji.
  • Człowiek popełnia błędy, ale potrafi się uczyć.
  • Człowiek potrafi myśleć abstrakcyjnie i planować. Myślenie o przyszłości jest tym, co odróżnia ludzi od zwierząt. Człowiek podlega ewolucji niemal tak szybkiej jak myśl.
  • Dynamika rynku finansowego jest napędzana interakcjami międzyludzkimi oraz procesem ewolucji (przystosowywania się człowieka do środowiska ekonomicznego, politycznego, społecznego, biologicznego).
  • Przeżycie jest podstawowym celem człowieka. To dlatego człowiek konkuruje i przystosowuje się do zmieniających się warunków.

Według Lo wielkie krachy giełdowe występują, ponieważ człowiek nie zdążył zaadaptować się do nowego środowiska – rynku finansowego. Autor „Adaptive Markets” porównuje inwestorów do rekinów: gdy pływają w wodzie, w swoim naturalnym środowisku, są groźni, ale wyciągnięci na plażę, stają się śmieszni i bezbronni, bo nie mieli czasu by się przystosować.

Zdaniem Lo przystosowanie się ludzi do wymogów środowiska rynku finansowego to tylko kwestia czasu. Profesor MIT nie usiłuje przekonać czytelnika, że wie, ile ta ewolucja potrwa. Zapewnia jednak, że gdy się dokona, ludzkość może stanąć przed szansą na przezwyciężenie wielu dręczących ją problemów. Lo uważa, że gdy homo sapiens zaadaptuje się do działania na rynku finansowym, będzie w stanie bardzo efektywnie gospodarować pieniędzmi i wykorzystywać je do niezwykle ważnych celów – na przykład do rozwoju medycyny w tak dużym stopniu, iż zdecydowania większość chorób zostanie zwalczona.

Skąd przekonanie u Lo, że przyszłość homo sapiens maluje się raczej w kolorowych barwach? Naukowiec z MIT uważa, że to nie jest przypadek, iż liczba ludności zamieszkującej Ziemię wzrosła dynamicznie w ciągu ostatnich 120 lat. Po prostu, na drodze rozwoju (także ewolucji homo sapiens) stworzyły się ku temu odpowiednie warunki: to nie jest przypadek, że dynamiczny rozwój gospodarczy, wywołany pojawieniem się licznych wynalazków ułatwiających życie, idzie w parze z rozwojem rynku finansowego. To jest najprostszy dowód na to, że ten mechanizm adaptacji działa – przekonuje Lo. „Dziś miliony ludzi codziennie myślą nad tym, jak rozwijać technologię ułatwiającą życie. Nic dziwnego, że nie widać końca postępu technologicznego” – wskazuje Lo.

Uważny czytelnik znajdzie w książce autorstwa Lo wiele niezwykle interesujących pobocznych wątków, które są świetnie rozwinięte. Jak ten o moralności na rynku finansowym albo ten o przyszłości technologii w służbie inwestowania. Erudycja autora naprawdę robi wrażenie.

Czytając kapitalnie napisaną książkę „Adaptive Markets” (płynność, klarowność, dynamika narracji powala), nie tylko wysilamy szare komórki, ale także możemy się pośmiać. Na przykład wtedy, gdy Lo porównuje racjonalnego inwestora typu homo oeconomicus do Yeti (wszyscy myślą, że istnieje, ale nikt go nie widział). Albo wtedy gdy rozdział pokazujący, że człowiek jest bardziej racjonalny podczas inwestowania w długim niż w krótkim terminie, tytułuje refrenem śpiewanym niegdyś przez zespół rockowy Queen („I want it all and I want it now”). Lub wtedy gdy opisując idealnego robo-doradcę finansowego dysponującego sztuczną inteligencją, nazywa go Warren (od imienia guru inwestorów: Warrena Buffetta), puszczając oko do czytelnika.

Jakże to ważna książka (i jakże przystępnie napisana!). Kolejna z serii tych, które dają znać, że biologia i psychologia wdzierają się z impetem do świata finansów. Lektura obowiązkowa. Lektura, która być może, za kilkadziesiąt lat, będzie uznawana za przełomową.

Autor: Piotr Rosik

>>>> Czytaj też: Oto zestawienie najbardziej innowacyjnych państw świata