Od miesięcy rośnie liczba nielegalnych imigrantów szukających azylu w Kanadzie z obawy przed zmianami w polityce imigracyjnej USA. Zimą media donosiły prawie codziennie o migrantach, którzy ryzykowali życie i zdrowie, brnąc przez śnieg; teraz migranci kierują się głównie do Quebecu. Mer Montrealu Denis Coderre napisał w środę na Twitterze, że „według jego źródeł” w lipcu liczba nowo przybyłych wyniosła 2,5 tys. „To kolejna konsekwencja polityki imigracyjnej Donalda Trumpa” - ocenił Coderre.

Tydzień temu do zarządzających stadionem olimpijskim w Montrealu wpłynęła prośba o udostępnienie części zabudowań na tymczasowe centrum dla uchodźców. W środę przewieziono tam pierwszych zatrzymanych przez kanadyjskie służby graniczne (CBSA).

Według danych CBSA w 2013 r. w Kanadzie złożono 2987 wniosków o azyl, a w 2016 r. - już 7023. Większość wniosków złożono w dwóch prowincjach, Ontario i Quebecu. W pierwszym półroczu br. zarejestrowano 4345 osób ubiegających się o azyl w Kanadzie, z czego 3350 przekroczyło granicę amerykańską z Kandą w Quebecu. Jak podał dziennik „La Presse”, we wtorek granicę z tą kanadyjską prowincją przekroczyło 500 migrantów, a w środę kolejnych 300. Minister ds. imigracji Quebecu Kathleen Weil poinformowała w czwartek, że na początku lipca dziennie do władz wpływało 50 wniosków o azyl, obecnie – 150. Ok. 70 proc. uciekinierów z USA stanowią Haitańczycy.

W 2010 r. po trzęsieniu ziemi na Haiti prawie 58 tys. Haitańczyków otrzymało prawo czasowego pobytu w USA. Administracja prezydenta Donalda Trumpa obecnie ocenia, jak zaawansowana jest odbudowa na Haiti, a jedną z możliwych konsekwencji jest wycofanie w styczniu 2018 r. zgody na pobyt dla Haitańczyków.

Reklama

Między Kanadą a USA obowiązuje umowa o bezpiecznym kraju trzecim, na mocy której osoby starające się o status uchodźcy muszą złożyć wniosek azylowy w pierwszym kraju, w którym się znajdą; najczęściej są to USA. Jednak obecnie wiele osób szuka azylu w Kanadzie, wiedząc, że mogą liczyć na wstępną rozmowę z urzędnikami. Tegoroczny limit przyjmowania uchodźców przez Kanadę to ponad 43 tys. osób.

Częścią problemu są też rozwijające się szlaki przerzutowe z Ameryki Łacińskiej przez Meksyk do USA i, coraz częściej, do Kanady. Na granicy amerykańsko-kanadyjskiej działają nieformalne sieci transportu, od organizacji pomocowych po taksówkarzy podwożących pod samą granicę.

W lutym premier Kanady Justin Trudeau rozmawiał z Trumpem o problemie nielegalnej imigracji z USA do Kanady, a w marcu amerykański prezydent zapowiedział zmiany w systemie imigracyjnym USA na wzór rozwiązań kanadyjskich. Z uwagą przyjęto więc środowe informacje z USA, że Trump poparł projekt zmian w systemie imigracyjnym.

Oficjalna imigracja do Kanady bazuje na punktacji za umiejętności i corocznych limitach. W tym roku rząd zakłada, że do Kanady przyjedzie 280-320 tys. imigrantów. Rządowe limity ogłoszone w październiku ub.r. to 172,5 tys. dla imigrantów ekonomicznych, 84 tys. dla osób przyjeżdżających w ramach łączenia rodzin oraz 43,5 tys. dla uchodźców.

Od lat do Kanady przyjeżdża co roku ok. 250 tys. osób. Imigracja ma wspomagać rozwój kanadyjskiej gospodarki. Od utworzenia Kanady jako państwa federacyjnego w 1867 r. rząd stawia na imigrację jako klucz do gospodarczego sukcesu, a podstawy polityki imigracyjnej uchwalono w 1869 r. System punktowy pojawił się w latach 60. XX w.

W przypadku Montrealu i prowincji Quebec jest jeszcze jeden aspekt – francuskojęzyczna prowincja lubi podkreślać swoją niezależność, także w polityce imigracyjnej. Montreal opublikował niedawno własną strategię w polityce zagranicznej.

>>> Czytaj też: Karaiby, wielkie pieniądze i wskrzeszanie umarłych. Reprywatyzacja w Warszawie to materiał na film sensacyjny