W rozmowie Modzelewski podkreślał, że dobra koniunktura w Polsce jest uwarunkowana narastającym popytem wewnętrznym. "Początek temu procesowi dał program 500 plus. To był jednorazowy wzrost popytu konsumpcyjnego w tych grupach dochodowych, które raczej nie spodziewały się wzrostu wydatków, pojawiła się tzw. dobra struktura popytu, adresowana w stosunku do podaży konsumpcyjnej, głównie towarów" - powiedział.

Jak podkreśla ekspert, echem tego był wzrost wynagrodzeń. "Mamy pierwszą w istocie falę przyrostów płac, gospodarka zaczęła charakteryzować się poszukiwaniem pracownika. To jest pierwszy raz faktycznie od 1990 roku - mamy poszukiwanie pracy, pracodawcy szukają pracowników, wzrost wynagrodzeń jest bardzo ostrożny, ale narastający" - zaznaczył prof. Modzelewski.

"Mamy drugi czynnik popytu konsumpcyjnego, czyli wzrost wynagrodzeń w grupie niskich i średnich wynagrodzeń. Oczywiście przyczyniło się do tego działanie regulacyjne państwa, chociażby w postaci płacy minimalnej, minimalnego wynagrodzenia z tytułu umów-zleceń" - powiedział.

Modzelewski przypomniał, że na początku zeszłego roku przedsiębiorcy wyrażali zaniepokojenie możliwym rozwojem sytuacji. "Była taka zła narracja, żyliśmy w świecie wrogiej narracji, że to wszystko ma się źle potoczyć. Pamiętamy prognozy z 2015 roku, że 2016 będzie jeszcze +jak cię mogę+, ale już 2017 to będzie kompletna katastrofa".

Reklama

"Te prognozy okazały się błędne, z czego musiały się wycofać nawet agencje ratingowe. Ale ważniejsza dla nas jest postawa inwestorów, to znaczy małych i średnich przedsiębiorstw - po okresie niepokoju mamy optymistyczne spojrzenie w przyszłość - głównym źródłem optymizmu jest popyt" - powiedział prof. Modzelewski.

Według niego postawa przedsiębiorców świadczy o tym, że "po wahaniach udało się stworzyć podstawy tzw. ostrożnego optymizmu".

>>> Czytaj też: Sztuka a nie sztuczka. Czy rząd rzeczywiście uszczelnił system podatkowy?