Nowa inicjatywa prezydenta w sprawie kredytów mieszkaniowych w walucie obcej powinna zastąpić projekty pomocy frankowiczom, nad którymi już pracuje Sejm – uważa Marek Chrzanowski, przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego.

KNF bardzo szybko i pozytywnie odniosła się do nowego pomysłu wsparcia kredytobiorców walutowych, który zgłosił prezydent Andrzej Duda, czyli m.in. utworzenia Funduszu Restrukturyzacyjnego. Wobec wcześniejszych inicjatyw takiego entuzjazmu nie było.

Pozytywnie oceniam przedstawiony projekt ustawy. Widzę w nim rozwiązanie odpowiedzialne społecznie, a jednocześnie bezpieczne dla stabilności systemu finansowego. Daje temu wyraz również zaszyta w rozwiązaniu elastyczna wielkość składki na Fundusz Restrukturyzacyjny, która nie będzie mogła przekraczać kwartalnie 0,5 proc. wartości bilansowej portfela kredytów podlegających restrukturyzacji. Wysokość składki, jaką banki zapłacą na nowy fundusz, będzie określana w toku prac Rady Funduszu. Powinna być ona dopasowana do potrzeb klientów i kondycji banków, aby optymalnie sprzyjać podejmowaniu decyzji w zakresie dobrowolnej restrukturyzacji kredytów walutowych.

Jaki był wkład KNF w powstawanie tego projektu?

Projekt jest zgodny z rekomendacjami Komitetu Stabilności Finansowej, które wypracowano z naszym udziałem.

Reklama

Jak długo będzie pobierana opłata kwartalna od banków?

Horyzont funkcjonowania Funduszu Restrukturyzacji teoretycznie wyznacza moment całkowitej eliminacji ekspozycji na walutowe kredyty mieszkaniowe. Wartość składki, która zależy od wartości portfela kredytów podlegających restrukturyzacji, jest limitowana jedynie od góry. Oznacza to, że Rada Funduszu mogłaby podjąć decyzję o przyjęciu niższej wartości. W takim przypadku faktycznie ponoszony roczny koszt utrzymania Funduszu byłby dla sektora zdecydowanie niższy.

Czy wysokość opłaty na nowy fundusz będzie taka sama dla wszystkich banków czy możliwe jest jej zróżnicowanie? Czy banki realizujące plan naprawczy, a posiadające kredyty frankowe, też będą ją ponosiły?

Wysokość stawek kwartalnych wpłat na Fundusz Wsparcia Kredytobiorców, w tym Fundusz Restrukturyzacyjny, będzie ustalać Rada Funduszu uwzględniając ich wpływ na stabilność systemu finansowego. Zasadna jest dyskusja czy nie modyfikować rozwiązania w kierunku bezpiecznym dla banków przechodzących proces sanacji, ale oczywiście zapewniającym pełny dostęp ich klientów do gwarantowanych w projekcie instrumentów wsparcia i restrukturyzacji. Można by było w tym celu skorzystać z upoważnienia dla Rady Funduszu, by w szczególnie uzasadnionych sytuacjach, na wniosek kredytodawcy, rozłożyła składkę na raty.

Czy do tej pory banki nie wychodziły do klientów z propozycjami przewalutowania kredytów? Ten proces miał się rozpocząć po ogłoszeniu rekomendacji Komitetu Stabilności Finansowej w styczniu.

Nie zauważyłem takiego procesu w skali wartej odnotowania. Musimy pamiętać że, dopóki nie będzie przyjętych rozwiązań ustawowych, banki i klienci będą wstrzymywać się z decyzjami. Obie strony muszą wiedzieć, że przyjęte rozwiązanie będzie docelowym i jedynym, aby móc decydować się na stworzenie lub przyjęcie wiążącej oferty. Wskazany w projekcie mechanizm najprawdopodobniej spowoduje konwersję kredytów walutowych, o ile zagwarantowany zostanie mechanizm powodujący przenoszenie niewykorzystanych przez banki środków na restrukturyzację do wspólnej puli możliwej do zagospodarowania przez ich konkurentów. Takie rozwiązanie zapewniłoby żywotne zainteresowanie banków w pełnym wykorzystaniu wpłacanej przez nie składki i kierowaniu do klientów oferty możliwej do zaakceptowania.

Co będzie, jeśli klienci nie zechcą przewalutować swoich kredytów? Złoty zyskuje do franka, stopy procentowe w Szwajcarii są niskie, obciążenie ratą kredytu zmniejszyło się znacząco. Banki wpłacą do funduszu pieniądze, a po pół roku będzie mogła je wykorzystać konkurencja.

Dlatego nie określono wielkości składki w sposób stały, tylko jej maksymalną wysokość. Jeżeli Rada Funduszu zaobserwuje, że ze strony klientów w ogóle nie ma zainteresowania przewalutowaniem nawet po kursie zbliżonym do historycznego, będzie to znaczyło, że instrument nie jest potrzebny, co w konsekwencji spowoduje zmniejszenie wielkości składki lub jej zawieszenie.

W Sejmie trwają jednak wciąż prace nad trzema projektami ustaw, których koszt dla banków waha się od 9 do blisko 53 mld zł. Co się powinno z nimi stać?

Te projekty nie są kompatybilne z rozwiązaniami, które właśnie ogłosił pan prezydent. Nowy projekt powinien być substytutem dotychczasowych propozycji rozwiązań. Warto pamiętać, że banki wstrzymywały się z oferowaniem klientom restrukturyzacji kredytów ze względu na to, że posłowie wciąż pracują nad rozbieżnymi projektami. Dzisiaj potrzebna jest jasność legislacyjna, a obecny projekt powinien być docelowym i jedynym rozwiązaniem. KNF, zgodnie z rekomendacją KSF, ma przygotować rekomendację dla banków, która będzie zbiorem dobrych praktyk w procesie restrukturyzacji kredytów walutowych. Zakładamy, że zakończymy prace nad nią do końca roku, ale wymaga to również przyjęcia analizowanej ustawy i rozstrzygnięcia losu trzech projektów, które są w Parlamencie.

Co KNF będzie zalecał bankom w procesie restrukturyzacji, np. najpierw przewalutowanie kredytów udzielonych po najniższym kursie, z najwyższym wskaźnikiem zadłużenia do dochodu czy będą brane pod uwagę jeszcze inne kryteria?

Stosowne prace dotyczące opracowania założeń do tej rekomendacji zostały podjęte przez Urząd KNF. Należy mieć na uwadze, że są one uzależnione od zakresu zmian w zasadach funkcjonowania Funduszu Wsparcia Kredytobiorców. W pierwszej kolejności z założeniami tej rekomendacji musi zapoznać się jednak Komisja Nadzoru Finansowego, dlatego nie chcę na tym etapie mówić o szczegółach.

Czy upadł pomysł włączenia KNF do Narodowego Banku Polskiego?

Nie widzę podstaw do takiego twierdzenia. Obie instytucje potwierdzają gotowość połączenia. Uważam, że będzie ono służyło budowaniu długoterminowych podstaw stabilności systemu finansowego. Dzisiaj mamy komfortową sytuację w sektorze finansowym, ale to nie znaczy, że ona zawsze taka będzie. W przyszłości mogą pojawić się burze na horyzoncie i łatwiej będzie przez nie przejść, jeśli nadzór będzie zintegrowany z bankiem centralnym. Dla dobra systemu finansowego, po połączeniu nadzoru mikro i makroostrożnościowego, byłoby zasadne uzupełnienie w kolejnym etapie kompetencji banku centralnego o proces resolution, czyli mechanizmu restrukturyzacji i uporządkowanej likwidacji banków, znajdujący się obecnie w kompetencjach Bankowego Funduszu Gwarancyjnego.

KNF straci jednak swoją pozycję, będzie tylko częścią banku centralnego.

Oceniam ten proces nie z perspektywy własnej pozycji, a w kontekście interesu publicznego. Zdaje sobie sprawę z wyzwań, które mogą się pojawić w przyszłości. Opóźnianie integracji dwóch kluczowych dla nadzoru ostrożnościowego instytucji może spowodować, że w krytycznym momencie decyzje przyjdą za późno, co będzie niosło znaczące koszty dla polskiej gospodarki.

Czy sam proces integracji nie rodzi ryzyka? Zazwyczaj oznacza pewien paraliż organizacyjny.

Rozumiem, że na początku myślimy o unii personalnej z wiodąca rolą NBP, gdzie nadzór nadal działałby w dotychczasowej strukturze organizacyjnej. W takiej sytuacji nie byłoby potrzeby łączenia departamentów analitycznych, inspekcyjnych czy licencyjnych, a jedynie, nawet nie w pierwszym kroku, tzw. backoffice obu instytucji. Taka zmiana nie stępiłaby w żaden sposób ostrza nadzoru.

Już coraz więcej łączy NBP i KNF. Zastępcą przewodniczącego KNF został właśnie Andrzej Diakonow, dyrektor departamentu audytu w banku centralnym. Dlaczego nie dostał nadzoru nad bankami?

Nowy wiceszef KNF ma doświadczenie w zarządzaniu dużymi organizacjami i dlatego zdecydowałem się powierzyć mu stworzenie departamentu zajmującego się audytem oraz przekazać departamenty zajmujące się budżetem, administracją i informatyką oraz praktykami rynkowymi. Szczególnie w obszarze IT musimy pójść mocno do przodu, bo cały sektor finansowy bierze dzisiaj udział w technologicznej rewolucji. Od teraz nadzór nad sektorem bankowym będę sprawował samodzielnie i to jest docelowy model. Jest to jeden z najważniejszych obszarów naszej działalności i uważam, że odpowiedzialność za niego powinna spoczywać na Przewodniczącym KNF.

Skąd decyzja o odwołaniu, po zaledwie 4 miesiącach, wiceprzewodniczącego KNF od banków?

Pan Filip Świtała zostaje w strukturach nadzoru i wraca na swoje poprzednie stanowisko kierownicze w pionie bankowym. Podjąłem decyzję o odwołaniu, ponieważ uważam, że kluczowy obszar naszej działalności, czyli banki, powinien podlegać bezpośrednio Przewodniczącemu KNF.

Co z wyborem prezesa GPW? Od marca giełda nie ma szefa ze zgodą nadzoru.

KNF odpowiada tylko za zatwierdzanie kandydatów. Mamy ustawowe kryteria i musimy sprawdzić czy one są wypełnione. Zgoda Komisji na odwołanie prezes GPW Małgorzaty Zaleskiej została wydana w marcu, Rafał Antczak zrezygnował z ubiegania się o bycie jej następcą również w marcu. Do połowy czerwca czekaliśmy na wybór nowego prezesa oraz członka zarządu GPW. KNF nie otrzymała niezwłocznie dokumentów odnośnie kandydatów i sami musieliśmy się o nie upomnieć. Trafiły do nas z końcem czerwca i dopiero wtedy mogło się rozpocząć postępowanie administracyjne. Weryfikujemy czy osoby wchodzące w skład zarządu GPW posiadają odpowiednie wykształcenie, co najmniej trzyletni staż pracy w instytucjach rynku finansowego oraz nieposzlakowaną opinię w związku ze sprawowanymi funkcjami.

Dlaczego to postępowanie trwa tak długo? Rafał Antczak czekał na zgodę ponad dwa miesiące i się nie doczekał.

KNF ma obowiązek zapoznać się z pełnym CV kandydatów, a także standardowo prosi o dokumenty związane z całym przebiegiem kariery zawodowej. Tylko wtedy jesteśmy w stanie potwierdzić wymagane doświadczenie, ale również rękojmie odpowiedniego, przyszłego zarządzania GPW. Musimy przykładowo sprawdzić, gdzie kandydat pracował, czy dana spółka nie była ukarana przez KNF, wykluczana z obrotu albo nie znalazła się na liście ostrzeżeń publicznych oraz ewentualnie jaka rola przypadała w procesie zarządzania takim podmiotem kandydatowi. Jeżeli dostajemy dokumenty i nie są one kompletne, wysyłamy wnioski o ich uzupełnienie. Gdy oceniamy nieposzlakowaną opinię, sprawdzamy m. in., czy kandydat nie był karany, czy w swojej karierze swoim zachowaniem nie naruszał interesów rynku albo podmiotów, w których pracował oraz oceniamy te fakty. Należy podkreślić, że w każdym postępowaniu administracyjnym czynnikiem wpływającym na długość procedowania jest jakość i kompletność przesyłanych dokumentów oraz zdolność strony do reakcji na prośbę organu o udzielenie wyjaśnień. Procedura w sprawie udzielenia zgody na powołanie członków zarządu nie jest tu wyjątkiem. Nie jesteśmy motywowani politycznie, nie ma na nas żadnych nacisków. Rozmawiam z wicepremierem Mateuszem Morawieckim oraz prezesem NBP Adamem Glapińskim i nie ma z ich strony żadnej ingerencji w proces zatwierdzania władz GPW.

Jak postępuje restrukturyzacja SKOK-ów? Ile jeszcze procesów przejęć bądź upadłości nas czeka?

Kondycja SKOK-ów jest zróżnicowana. Tak sytuacja wygląda też w grupie kas, które obecnie są w procesie restrukturyzacji. Są podmioty z większymi lub mniejszymi problemami, a także radzące sobie dobrze. Na koniec lipca mamy 37 funkcjonujących kas, z czego w 6, przechodzących proces sanacji, jest zarządca komisaryczny. Jeżeli nie uda się go przeprowadzić tylko z pomocą Kasy Krajowej SKOK, będą one wymagały pomocy ze strony innych kas, banków spółdzielczych czy banków komercyjnych. Banki nadal są zainteresowane aktywnym udziałem w procesie restrukturyzacji kas.

W jakiej kondycji jest największy podmiot sektora SKOK Stefczyka? KNF ostatnio przeprowadziła w nim inspekcję.

Urząd KNF nie może udzielać informacji na temat sytuacji poszczególnych, nadzorowanych podmiotów.

Jak Pan ocenia planowane zmiany w OFE oraz utworzenia pracowniczych planów kapitałowych?

Projekty ustaw mamy poznać – zgodnie z komunikatem Ministerstwa Rozwoju – w III kwartale br. Do tego czasu trudno mi się odnosić do planów. Śledzimy proces, bo jest on istotny z punktu widzenia nadzoru na rynkiem emerytalnym. Wierzę, że będzie to zmiana na lepsze. Trzymam kciuki i oczekuję, na propozycje, które pozwolą polskiej gospodarce rozwijać się szybciej w średnim i długim horyzoncie.

Dlaczego KNF odpuścił Raiffeisen Bank zobowiązanie do wejścia na giełdę, które upłynęło z końcem czerwca?

Bank nie zrealizował zobowiązania w terminie, którego nie przedłużyliśmy. Zapowiedzieliśmy spółce-matce, czyli Raiffeisen Bank International, że jeśli ostatecznie nie wprowadzi pakietu akcji na giełdę do 15 maja 2018 r., to skorzystamy z sankcji określonych w polskim prawie. Dzisiaj byłyby one niewłaściwe z punktu widzenia interesu całego sektora. Nie chcielibyśmy utrudniać inwestorowi osiągnięcia wyznaczonego celu, czyli wprowadzenia akcji Raiffeisen Bank Polska na GPW.

Jakie działania może podjąć nadzór gdyby bank nadal nie wywiązywał się nakładanych przez KNF obowiązków?

Zgodnie prawem bankowym, w przypadku stwierdzenia, że podmiot, który uzyskał prawo wykonywania głosu na walnym zgromadzeniu banku krajowego, nie dochowuje złożonych zobowiązań inwestorskich, KNF może podjąć decyzję w przedmiocie zakazu wykonywania prawa głosu z akcji banku krajowego posiadanych przez ten podmiot. Stosownie z kolei do art. 25n ust. 4 wspomnianej ustawy, KNF może następnie, w drodze decyzji, nakazać zbycie tych akcji w wyznaczonym terminie. W przypadku niezbycia akcji w terminie ustawa określa dalsze sankcje wobec akcjonariusza w postaci znaczącej kary pieniężnej w wysokości nawet do 10 proc. przychodu wykazanego w ostatnim zatwierdzonym sprawozdaniu finansowym.

To może dobrze byłoby, aby ktoś kupił od Austriaków Raiffeisen Bank Polska?

O ile inwestor byłby co najmniej równie dobry z nadzorczego punktu widzenia, jak dotychczasowy, to taki scenariusz mógłby wchodzić w grę.

Czy po wycofaniu się Włochów z Banku Pekao, nadzór dostaje jakieś sygnały o kolejnych inwestorach, którzy chcą wyjść z polskiego sektora bankowego?

Sprzedaż akcji Banku Pekao przez UniCredit jest rezultatem słabości włoskiego banku mającej przyczyny w problemach na rodzimym rynku. Mamy stabilne, wiarygodne, dobrze skapitalizowane banki. Efektywność polskiego sektora jest wyższa niż banków w Europie Zachodniej. Ponadto zmiany w strukturze własnościowej banków, które następują na rynku w Polsce są czymś normalnym. Widzimy proces konsolidacji, który na Zachodzie już się odbył. Jeżeli dzisiaj w strukturze własności 55 proc. jest w rękach kapitału polskiego, ale pozostałe udziały są w sposób bezpieczny rozproszone, to jest to dobra sytuacja. Sentyment inwestorów zagranicznych do naszego sektora bankowego nie słabnie. Słabszych inwestorów, którzy nie są w stanie utrzymać swoich spółek-córek, zastępują mocniejsze podmioty.

Kiedy KNF pozwoli temu bezpiecznemu i dobrze skapitalizowanemu sektorowi wypłacać wyższe dywidendy?

Banki są w tak dobrej kondycji m.in. dzięki temu, że prowadziliśmy aktywną politykę dywidendową. To pozwoliło na budowę bezpiecznej poduszki kapitałowej. Musimy pamiętać, że o tym czy banki wypłacą dywidendę decyduje szereg przesłanek. Nadal widzę potrzebę budowania bazy kapitałowej przez banki działające w Polsce, bo wymogi regulacyjne u nas, ale także w UE, są coraz wyższe. Stąd myślę, że nasza polityka ws. podziału zysku nie ulegnie zmianie, jeśli chodzi o przyszły rok. Tym bardziej, że część sektora stanie przed wyzwaniem, jakim będzie restrukturyzacja kredytów frankowych. W takiej sytuacji nie możemy dopuścić, aby proces budowy kapitałów spowolnił. Na pewno będą jednak banki, które zysk wypłacą.

Rozmawiał Bartek Godusławski

>>> Czytaj też: Sztuka a nie sztuczka. Czy rząd rzeczywiście uszczelnił system podatkowy?