"Prawdziwe wiadomości" są nadawane raz w tygodniu z Trump Tower w Nowym Jorku na Facebooku w programie, który ironicznie bywa nazywany Trump TV - Telewizją Trumpa.

Prezenterką "prawdziwych wiadomości" jest Kayleigh McEnany, do ubiegłej soboty dziennikarka znienawidzonej przez Trumpa telewizji CNN. Niektórzy zwolennicy prezydenta rozszyfrowują skrót CNN - zamiast Cable News Network (Kablowa Sieć Wiadomości) jako Communist News Network (Komunistyczna Sieć Wiadomości).

McEnany dała się poznać w CNN podczas ubiegłorocznej kampanii wyborczej jako żarliwa zwolenniczka kandydatury Trumpa.

Nowa prezenterka przejęła prowadzenie programu od Lary Trump - synowej prezydenta. Przed tygodniem zaprezentowała premierowe wydanie "prawdziwych wiadomości".

Reklama

McEnany wkrótce po swoim debiucie jako prezenterka "real news" została mianowana w poniedziałek rzeczniczką Narodowego Komitetu Partii Republikańskiej.

W ostatnim wydaniu "prawdziwych wiadomości" McEnany w ciągu 90 sekund omówiła udekorowanie przez Trumpa "Medalem Honoru" weterana wojny wietnamskiej, poparcie prezydenta dla projektu ustawy o zmniejszeniu legalnej imigracji do Stanów Zjednoczonych oraz pomyślne wiadomości o stanie gospodarki.

"Prezydent Trump stworzył milion nowych miejsc pracy i z powrotem skierował gospodarkę na właściwe tory" - powiedziała McEnany.

"Washington Post" - zdaniem prezydenta czołowy przedstawiciel mediów z sektora fałszywych wiadomości - w reakcji na "prawdziwe wiadomości" serwowane przez Trump TV zwrócił uwagę, że wzrost liczby nowych miejsc pracy nastąpił już w ostatnich sześciu miesiącach rządów prezydenta Baracka Obamy, i to w o wiele szybszym tempie niż dzieje się to ostatnio.

Waszyngtoński dziennik i wielu przeciwników obecnej administracji skrytykowało Trump TV jako przykład propagandy Białego Domu.

"Uff. Przypomina mi to mgliście wiele programów państwowej telewizji, jakie widziałem w różnych krajach" - napisał na Twitterze były ambasador Stanów Zjednoczonych w Rosji Michael McFaul.

Obrońcy Trumpa zwracają uwagę, że taka "propaganda sukcesu" nie jest niczym nowym. Administracja prezydenta Baracka Obamy zamieszczała na oficjalnych stronach Białego Domu prezentowane przez Josha Earnesta, sekretarza prasowego Białego Domu, nagrania wideo nazywane West Wing Week (tydzień w zachodnim skrzydle) o poczynaniach administracji Obamy.

W poniedziałek - dwusetny dzień sprawowania urzędu - Trump skrytykował na Twitterze amerykańskie "media głównego nurtu" za bagatelizowanie jego dotychczasowych osiągnięć oraz za doniesienia, w których media powołując się na ostatnie sondaże zwróciły uwagę na erozję poparcia dla Trumpa wśród jego elektoratu.

W innym tweecie Trump, podkreślając, że "zarzuty o zmawianie się z Rosją są +fake news+", wśród osiągnięć 200 dni sprawowania przez siebie urzędu wyliczył: rekordy na giełdach, poprawę bezpieczeństwa granic, wzmocnienie potęgi militarnej USA, wzrost zatrudnienia, zatwierdzenie nominacji Neila Gorsucha na sędziego Sądu Najwyższego, "gospodarczy entuzjazm, deregulację i wiele więcej...".

Z Waszyngtonu Tadeusz Zachurski (PAP)