W całej Polsce do końca 2017 r. planowane jest przyjęcie do służby ok. 5 tys. osób – wynika z informacji DGP. Związkowcy mają jednak wątpliwości, czy ten cel uda się osiągnąć, choć zainteresowanych jest wielu.
– Na rynku pracy nasz zawód przestał być konkurencyjny. Wynagrodzenie w policji jest porównywalne z pensją, jaką otrzymuje się w dyskontach spożywczych. Chociaż tam czasem nawet lepiej płacą – przekonuje Andrzej Szary, przewodniczący Zarządu Wojewódzkiego NSZZ Policjantów województwa wielkopolskiego.
W praktyce wygląda to tak, że kwota bazowa służąca do obliczenia wysokości uposażenia zasadniczego funkcjonariusza oraz dodatków wynosi obecnie 1523,29 zł, co przekłada się na pensję początkującego policjanta w kwocie 2670 zł netto. Do tego trzeba jeszcze doliczyć dodatek za stopień oraz służbowy (w Komendzie Stołecznej Policji także dodatek stołeczny).

Ryzyko trudno przełożyć na pieniądze

Wysokość wynagrodzeń to jednak niejedyny problem. Kolejny to ryzyko, jakie wiąże się z wykonywaniem służby.
Reklama
– Nikt nie chce narażać się za tak niewielkie pieniądze – tłumaczy Andrzej Szary. W jego ocenie duże znaczenie ma również to, co dzieje się wewnątrz policji. – Upolitycznienie i zmiany kadrowe wyraźnie pokazują, że nie jest to stabilna formacja. Młodzi funkcjonariusze niedługo nie będą się mieli od kogo się uczyć. Już i tak kadra policji jest bardzo odmłodzona. Jeżeli ktoś ma 7–10 lat służby, to może uchodzić za bardzo doświadczonego. Dołóżmy do tego fatalny system emerytalny, który zakłada 25 lat służby i wymóg osiągnięcia wieku 55 lat. Gdy się to wszystko przekalkuluje, to służba się po prostu nie opłaca – podkreśla.
Przypomina jednocześnie, że NSZZ Policjantów wysunął niedawno postulaty reform w polskiej policji w celu poprawy sytuacji socjalno-bytowej i prawnej funkcjonariuszy. Związkowcy żądają m.in. podwyżki pensji, a także zmian systemu emerytalnego.

Trwa ładowanie wpisu

Dużo chętnych, ale nie tych, co potrzeba

O dziwo, pomimo niezbyt korzystnych warunków zatrudnienia, chętnych nie brakuje. Liczba osób na jedno miejsce 15 sierpnia 2017 r. wynosiła 9,6 kandydata. Nadal więc chętnych jest więcej niż wolnych miejsc. Jak to wytłumaczyć? – Pamiętajmy, że policjant jest zatrudniony na czas nieokreślony i otrzymuje regularne pensje. Mamy też gwarancję należnego płatnego urlopu czy świadczeń rodzinnych, np. macierzyńskich – tłumaczy Grzegorz Gubała, przewodniczący NSZZ Policjantów województwa małopolskiego.
Duże zainteresowanie nie oznacza jednak, że z naborem nie ma problemów. Szacuje się, że 1 sierpnia 2017 r. liczba wakatów wynosiła ok. 5 tys., chociaż, jak tłumaczy Mariusz Ciarka, rzecznik prasowy KGP, należy wziąć poprawkę na zatrudnienie w ostatnim czasie nowych policjantów. Co zatem przeszkadza w obsadzaniu wolnych stanowisk?
W ocenie Ciarki w dużej mierze problemem jest poziom kandydatów, którzy są z roku na rok słabsi i coraz trudniej przejść im przez sito wieloetapowej rekrutacji. – Niektórzy twierdzą, że do policji trudniej się dostać niż na renomowaną uczelnię. Po złożeniu dokumentów sprawdzana jest karalność kandydata oraz jego najbliższe otoczenie. Przechodzi on testy z wiedzy ogólnej i sprawności fizycznej, a także te psychologiczne. Badany jest również przez komisję lekarską. Na tych etapach dużo osób odpada. Nie sposób tego krytykować. Nie możemy sobie pozwolić na pierwszego lepszego kandydata, stawiamy na jakość – podkreśla rzecznik.
Zwraca jednocześnie uwagę, że naturalne jest, że wakaty powstają także w związku z odejściem ze służby policjantów, którzy uzyskali prawo do emerytury. – O ile odejścia na emeryturę mają miejsce przez cały rok, to do służby przyjmujemy w określonych terminach i stąd różnice w stanie zatrudnienia w tym czasie. Wakaty w poszczególnych jednostkach związane są również z przenoszeniem się pomiędzy jednostkami policji – tłumaczy.

>>> Czytaj też: Wszystko, co trzeba wiedzieć o Wojskach Obrony Terytorialnej