Wzrost gospodarczy w wysokości 4,3 proc. prognozowany przez Moody's jest realny, choć będzie niełatwy do osiągnięcia - powiedziała PAP prof. Elżbieta Mączyńska z SGH. Inwestycje prywatne ruszą - jej zdaniem - m.in. wtedy, gdy wymusi to wzrost płac.
ikona lupy />
Elżbieta Mączyńska / Media / mat. prasowe

Agencja Moody's podniosła prognozę wzrostu PKB Polski w br. do 4,3 proc. z 3,2 proc. i obniżyła dla deficytu sektora finansów publicznych do 2,5 proc. PKB z 2,9 proc. Wyższy od oczekiwań wzrost PKB i sytuacja fiskalna są korzystne dla wiarygodności kredytowej - wynika z raportu agencji.

„Tak duża korekta prognozy wzrostu PKB w 2017, o ponad 1 punkt procentowy, w 2017 r. trochę zaskakuje. Wielu ekonomistów, w tym i ja, prognozuje wzrost na ostrożnym poziomie 4 proc. Prognoza Moody's tę wielkość przekracza. Jeśli jednak w gospodarce nie wystąpią do końca 2017 roku jakieś nieoczekiwane, niekorzystne zjawiska, to prognoza Moody's jest możliwa do spełnienia. Istnieją ku temu realne podstawy. Przede wszystkim pozostają do wykorzystania rezerwy, jakie tkwią w potencjale inwestycji z funduszy europejskich. Istotną podstawą korzystnych prognoz jest też znaczny wzrost inwestycji zagranicznych i wzrost zainteresowania zagranicznych inwestorów naszym krajem" - powiedziała PAP prof. Mączyńska.

Zwróciła uwagę, że opinie agencji ratingowych, chociaż reputację tych instytucji nadszarpnął kryzys finansowy, mają istotne znaczenie dla inwestorów zagranicznych. Wpływają też na koszty zaciąganych przez nasz kraj kredytów. Ważne jest - kontynuowała Mączyńska - jak agencja Moody's określi nasz rating w przeglądzie zapowiadanym na 8 września. Pytanie - wskazała - jak na tę ocenę wpłynie nasza sytuacja polityczna. Zastrzegła jednak, że nie wydaje się, by inwestorzy przywiązywali dużą wagę do sytuacji politycznej, o czym świadczy relatywnie duży napływ inwestycji zagranicznych.

Reklama

Zdaniem Mączyńskiej mamy do czynienia z szeregiem zdarzeń, które kreują korzystny gospodarczy obraz Polski. W tym kontekście zwróciła uwagę na ostatnią wizytę wicepremiera Mateusza Morawieckiego w USA. Po piątkowym spotkaniu z kierownictwem JP Morgan w Nowym Jorku wicepremier poinformował, że bank chce ulokować w Polsce jedną ze swoich siedzib.

Dotychczas - zaznaczyła - jeszcze "nie rozpędziły się" inwestycje unijne. M.in. z tym - mówiła - związana jest dobra kondycja budżetu - inwestycje unijne wymagają bowiem współfinansowania z pieniędzy publicznych. Obecnie jednak - w ocenie ekspertki - inwestycje z funduszy UE - rządowe i samorządowe – stopniowo przyspieszają. "To dodatkowo poprawi sytuację gospodarczą" - mówiła.

Współfinansowane z funduszy UE inwestycje publiczne pociągną za sobą - jak dodała - "ciągle kulejące" inwestycje sektora firm prywatnych. Wykonawcami inwestycji publicznych są bowiem - jak zauważyła Mączyńska - właśnie firmy prywatne.

Kolejnym czynnikiem, który przyczyni się do "rozruszania" inwestycji prywatnych - zdaniem profesor - będzie wymuszany przez sytuację rynkową wzrost wynagrodzeń. Wyraziła zarazem zdziwienie, że braki na rynku pracy ciągle jeszcze nie przekładają się na realny wzrost płac. Przywołała dane z raportu "Plany Pracodawców", w którym czytamy m.in.: "Po spadkach deklaracji o planowanych podwyżkach w ostatnich dwóch kwartałach, liczba respondentów, którzy zamierzają zwiększyć wynagrodzenie w najbliższym półroczu wzrosła o 5 p.p. (z 24 proc. do 29 proc.). Jest też wyższa w porównaniu do III kwartału 2016 roku (25 proc.), ale daleko jej do rekordu z grudnia (44 proc.)".

"Sądzę, że sytuacja na rynku pracy, gdzie pracodawcom coraz trudniej jest znaleźć pracowników o odpowiednich kwalifikacjach, będzie jednak wymuszała wzrost płac, a wzrost płac z kolei będzie wymuszał na pracodawcach decyzje o podejmowaniu inwestycji w nowoczesne, pracooszczędne technologie, sprzyjające zarazem poszerzaniu i unowocześnianiu asortymentu produkcji. Żeby uniknąć zwiększonych kosztów płacowych, przedsiębiorcy będą musieli inwestować w nowocześniejszy sprzęt, cyfryzację, robotyzację itp." - powiedziała Elżbieta Mączyńska.

W jej ocenie następny warunek, by firmy prywatne zaczęły inwestować, to pewność popytu, czyli zbytu na produkty, "a nasz wzrost gospodarczy silnie jest napędzany konsumpcją". Kolejna sprawa - według Mączyńskiej - to „wyczerpywanie się rezerw poziomu wykorzystania istniejących zdolności produkcyjnych". Przedsiębiorstwa - jak dodała - będą się decydowały na inwestycje także wtedy, gdy nie będą się obawiały tendencji deflacyjnych, czyli spadku cen na produkowane wyroby i usługi.

"Generalnie obecna sytuacja dobrze wróży" - konkludowała.

Analitycy Moody's napisali w raporcie, że spodziewają się, iż wzrost PKB będzie napędzany solidną konsumpcją prywatną, a także powolną, ale stabilną, odbudową w inwestycjach, co odzwierciedla korzystne warunki w otoczeniu zagranicznym i wyższe napływy funduszy z Unii Europejskiej.

Moody's zaplanował przegląd ratingu Polski na 8 września. W maju agencja potwierdziła rating Polski na poziomie A2 i podniosła jego perspektywę do stabilnej.

>>> Czytaj też: Miara mierze nierówna, czyli dlaczego trzeba wątpić w każdy indeks i ranking