Czy USA mogą punktowo zaatakować Koreę Północną, w jaki sposób odpowiedziałby Pjongjang, jakie byłby gospodarcze konsekwencje wojny na Półwyspie Koreańskim?

Co prawda okno możliwych działań dla USA w kwestii powstrzymania Kim Dzong Una przed uzyskaniem międzykontynentalnej rakiety balistycznej uzbrojonej w broń atomową szybko się zamyka (o ile już nie jest zamknięte), ale północnokoreańscy obserwatorzy analizują możliwości wojskowe, jakie ma Donald Trump. Amerykański prezydent ostrzegł w ubiegłym miesiącu, że jeśli Korea Północna wciąż będzie grozić światu, to spotka się z „ogniem i furią”.

Po tym, jak ONZ zgodziła się na wprowadzenie sankcji przeciw reżimowi Kima, Korea Północna jedynie potwierdziła swoje wcześniejsze stanowisko: że program rozwoju broni atomowej jest niezbędny, aby powstrzymać inwazję USA. Pjongjang zaostrzył napięcie, testując rakietę balistyczną, która przeleciała nad Japonią oraz przeprowadzając test bomby wodorowej.

1. Czy USA nie mogą przeprowadzić punktowego, chirurgicznego ataku?

Prawdopodobnie działanie takie nie przyniosłoby wystarczających efektów. Północnokoreańskie rakiety i obiekty jądrowe są rozproszone i ukryte na górzystym terenie kraju. Gdy by amerykański pocisk nie trafił w któryś z obiektów, wówczas na północnokoreański atak zagrożonych byłoby 10 mln mieszkańców Seulu, 38 milionów mieszkańców Tokio czy tysiące amerykańskich żołnierzy i personelu w Azji Północno-wschodniej. Nawet jeśli USA udałoby się trafić we wszystkie północnokoreańskie cele, to wciąż obywatele Korei Południowej mogliby się znaleźć w polu rażenia artylerii północnego sąsiada.

Reklama

2. Dlaczego Kim Dzong Un mógłby zdecydować się na opcję nuklearną?

„Nawet ograniczony atak” ze strony USA mógłby zostać źle zrozumiany przez Koreę Półnoną – jako początek znacznie większego uderzenia. W tej sytuacji Pjongjang może się zdecydować na użycie opcji nuklearnej – uważa Jeffrey Lewis, dyrektor programu nieproliferacji broni z Middlebury Institute of International Studies. W jakiś sposób USA musiałyby zasygnalizować zarówno Korei Północnej jak i Chinom – głównemu partnerowi Pjongjangu – że chirurgiczne uderzenie wojskowe jest ograniczone, a Korea powinna unikać odpowiedzi atomowej.

3. Czy zmiana reżimu jest możliwa?

Nowe przywództwo nie musiałoby oznaczać zmiany myślenia wśród północnokoreańskich elit. Kim Dzong Un przez pewien czas uczył się w szwajcarskiej szkole. Wielu obserwatorów sądziło, że dzięki temu możliwe będzie otwarcie kraju na świat. Okazało się jednak, że przypuszczenia te były błędne. Co więcej, jeśli Kim Dzong Un stałby się celem do usunięcia, to rządząca klika, która go otacza, także musiałaby odejść, a to sprawia, że lista osób do wyeliminowania zwiększyłaby się. Chiny, które obawiają się zarówno kryzysu uchodźczego jak i amerykańskich wojsk przy swoich granicach, będą raczej wspierać istniejący reżim.

4. Czy to oznacza, że unikanie wojny jest najlepszą opcją dla USA?

Amerykańska inwazja na dużą skalę wymagałaby szybkiej likwidacji północnokoreańskiej artylerii, a także rakiet i obiektów jądrowych. Każdy sygnał nadchodzącego ataku, taki jak wzmocnienie amerykańskiej siły uderzeniowej, mobilizacja wojsk Korea Południowej czy Japonii, lub ewakuacja amerykańskich obywateli w regionie – mogłaby skłonić Koreę Północną do ataku prewencyjnego. Chiny i Rosja także mogłyby zostać wciągnięte w tę sprawę. „Realistycznie rzecz ujmując, należy uniknąć wojny” – ocenia John Delury, badacz stosunków międzynarodowych z Yonsei University w Korei Południowej. „Prowadzenie analizy zysków i strat to szaleństwo” – dodaje.

5. W jaki sposób może odpowiedzieć Korea Północna?

Prawdopodobnie pierwszą reakcją Pjongjangu byłby masowy ostrzał Seulu i okolic. Północnokoreańskie instalacje artyleryjskie rozmieszczone wzdłuż granicy z Koreą Południową mogą być aktywowane szybciej niż rakiety balistyczne, które można skierować na Koreę Południową, Japonię czy amerykańskie bazy w regionie. Kraje te co prawda posiadają systemy przeciwrakietowe, ale nie można zagwarantować, że wszystkie uderzenia zostaną powstrzymane.

Japonia zaczęła informować swoich obywateli, że w razie ataku rakietowego najlepiej szukać schronienia pod ziemią. I choć nie jest do końca pewne, czy Korea Północna może skutecznie celować w amerykańskie miasta, takie jak Denver czy Chicago, międzykontynentalnymi rakietami balistycznymi, to również nie jest pewne, czy amerykańskie systemy przeciwrakietowe zadziałają.

6. Z jakimi konsekwencjami gospodarczymi musiałby się liczyć świat na wypadek wojny?

Korea Południowa odpowiada za ok. 1,9 proc. globalnej gospodarki. Kraj ten jest także ojczyzną takich firm, jak Samsung czy Hyundai. Przerwanie działalności koreańskich firm na skutek wojny doprowadziłoby do długotrwałych i bolesnych konsekwencji dla regionu i świata – i to nawet wtedy, gdy wojna nie miałaby charakteru nuklearnego.

Ucierpiałyby także globalne rynki finansowe, szczególnie w krótkiej perspektywie. Inwestorzy rzuciliby się na tzw. bezpieczne przystanie, czyli złoto, amerykański dolar i frank szwajcarski. „Kryzys humanitarny oraz odbudowa gospodarki Półwyspu Koreańskiego po takim konflikcie wymagałaby współpracy międzynarodowej na szeroką skalę – z udziałem Chin, USA oraz Unii Europejskiej. Prawdopodobnie zajęłoby to ok. dekady” – ocenia Rajiv Biswas, główny ekonomista ds. regionu Azji i Pacyfiku w IHS Markit.

7. Jakie opcje pozostają na stole?

Wielu analityków uważa, że najwyższy czas na rozpoczęcie rozmów, aby uniknąć dalszego pogarszania się sytuacji. Powstrzymanie Korei Północnej od uzyskania broni termojądrowej lub bardziej zaawansowanych rakiet jest celem, który warto zrealizować. Oznacza to - bez względu na to, jak mało atrakcyjnie może to brzmieć – nagradzanie Korei po to, aby kraj ten zasiadł do stołu negocjacyjnego. Jeffrey Lewis z Middlebury Institute of International Studies uważa, że jedną z form nagrody mogłoby być wycofanie lub zmniejszenie obecności wojskowej Amerykanów wokół Korei Północnej.

O tym, co mogłoby potencjalnie zachęcić Koreę do rozmów, powinno się dyskutować z opinią publiczną, z Kongresem USA oraz z Koreańczykami. Zamiast tego odbywa się rozważanie scenariuszy wojennych, a to oddala nas od celu powrotu do rozmów – uważa John Delury, badacz stosunków międzynarodowych z Yonsei University w Korei Południowej. „Realistyczna opcja to dyplomacja i polega na zmniejszeniu tempa wydarzeń. A to będzie wymagało wielu rozmów” – dodaje.

>>> Czytaj też: Kryzys koreański zagraża gospodarce Chin. Z jednego powodu