Referendum ma się odbyć 1 października.

“To czas, aby podjąć konkretne działania” – uważa Jordi Sanchez, szef Katalońskiego Zgromadzenia Narodowego, grupy obywatelskiej, która prowadzi kampanię na rzecz oddzielenia się Katalonii od Hiszpanii. „Dopóki hiszpański rząd nie ustawi barierek przed parlamentem, możemy uchwalić prawo, którego potrzebujemy” – dodaje.

Przyjęcie przez Katalonię odpowiednich dokumentów może oznaczać największe wyzwanie dla hiszpańskiego porządku konstytucyjnego od 1978 roku, kiedy to uchwalono konstytucję po obaleniu reżimu generała Franco. Konstytucja z 1978 roku przywróciła autonomię Katalonii.

Hiszpański premier Mariano Rajoy, którego ugrupowanie (Partia Ludowa) ma tylko marginalne poparcie w Katalonii, z jednej strony musi działać zdecydowanie, a z drugiej – nie może doprowadzić do dalszej eskalacji napięcia. Madryt zadeklarował już, że jest gotowy do powstrzymania referendum ws. niepodległości – bez względu na to, co mogą planować Katalończycy.

Reklama

Próby separatystów, aby uzyskać poparcie instytucji międzynarodowych, nie powiodły się. Z kolei poparcie w kraju dla sprawy niepodległości Katalonii jest najniższe od 5 lat, a Madryt płaci pensje katalońskiej policji. Jeśli dojdzie do konfrontacji, wówczas policja będzie musiała wybierać, po której stronie się opowie.

Według najnowszego sondażu zamówionego przez kataloński rząd 49,4 proc. Katalończyków sprzeciwia się niepodległości, a 41 proc. ją popiera. Aż 70 proc. ankietowanych chce, aby głosowanie ws. secesji się odbyło.

“Ciężko przewidzieć scenariusz, w którym Katalonia uzyskuje niepodległość w najbliższej przyszłości” – uważa Nicolas Vernon, badacz z brukselskiego think-tanku Breugel i waszyngtońskiego Peterson Institute for International Economics. „Ale też nie można na 100 proc. powiedzieć, że hiszpański rząd wzmocni rządy prawa” – dodaje.

Katalońska taktyka

Konflikt Madrytu z Barceloną został dodatkowo podgrzany przez ataki terrorystyczne sprzed miesiąca. Politycy i specjaliści ds. bezpieczeństwa z Madrytu i Barcelony wzajemnie się oskarżają, zaogniając napiętą atmosferę.

Parlament Katalonii, oprócz ustawy ws. referendum niepodległościowego, rozważa też uchwalenie prawa ramowego, które tworzyłoby fundamenty pod nowe instytucje państwowe – urzędy podatkowe i społeczne, sąd najwyższy i bank centralny.

Uchwalenie tych ustaw oznaczałoby konieczność szybkiej odpowiedzi ze strony Madrytu. Pierwszym krokiem byłoby zwrócenie się do Trybunału Konstytucyjnego, aby ten unieważnił uchwalone prawo.

W rządzącej dziś Hiszpanią Partii Ludowej są też zwolennicy o wiele twardszego stanowiska wobec Katalonii. Lider tego ugrupowania w Katalonii – Xavier Garcia Albion uważa, że premier kraju Mariano Rajoy powinien zawiesić władzę rządu regionalnego w Katalonii.

Były prezydent Katalonii Artur Mas został w tym roku ukarany i czasowo odsunięty od urzędu, razem ze swoim doradcą i członkiem parlamentu - Francesc’iem Homs – za organizację niewiążącego prawnie głosowania niepodległościowego w 2014 roku.

Obecny prezydent Katalonii - Carles Puigdemont – powiedział, że jest gotowy trafić do więzienia, jeśli to ma być konsekwencją przeprowadzenia referendum.

„Ci, którzy w nielegalny sposób chcą podzielić nasz kraj i wznieść nowe mury, zapłacą za to” – komentuje wicepremier Hiszpanii Soraya Saenz de Santamaria.

Tymczasem sprowokowanie ostrej reakcji rządu w Madrycie może być właśnie tym, o co może chodzić separatystom. Dzięki takiej reakcji Katalończycy wytworzą poczucie kryzysu i być może będą w stanie przeciągnąć na swoją stronę umiarkowanych obywateli.

Jak dotąd jednak Mariano Rajoy, aby zablokować działania separatystów, uciekał się tylko do wyroków sądów. Hiszpański premier dodatkowo zaostrzył kontrolę finansową nad Katalonią i ostrzegł władze lokalne, że w razie niesubordynacji, poniosą konsekwencje prawne.

W Katalonii mieszka 15 proc. ludności Hiszpanii, czyli 7,5 mln spośród 47 mln obywateli. Tymczasem region ten wytwarza aż 20 proc. PKB całego kraju.

>>> Czytaj też: Kiedy Polska była bogatsza od Hiszpanii?