Niemiecka prasa pozytywnie przyjęła większość propozycji szefa Komisji Europejskiej Jean-Claude'a Junckera z orędzia o stanie UE, a niektóre gazety piszą wręcz o cezurze. Za najbardziej kontrowersyjny uznano pomysł wprowadzenia euro w całej Wspólnocie.

"Przemówienie przewodniczącego Komisji (Europejskiej) Junckera stanowi cezurę. Celem jest zakończenie kryzysu i wskazanie drogi do bezpieczniejszej, bardziej demokratycznej i bardziej atrakcyjnej Unii Europejskiej. Kraje Unii powinny podążyć tą drogą" - pisze Thomas Kirchner na łamach "Sueddeutsche Zeitung".

13 września 2017 roku przejdzie do historii jako dzień, w którym UE podjęła próbę odnowy po głębokim kryzysie, którego kulminacyjnym punktem był Brexit - uważa komentator.

Zdaniem Kirchnera Juncker nawiązuje do tradycji Jacques'a Delorsa i Helmuta Kohla, "zachęcając wszystkie kraje, by przyjęły wreszcie wspólną walutę euro i przystąpiły do układu z Schengen".

"Mówi też o reformach, które mają zapewnić Europie większą skuteczność i sprawić, by miała więcej seksapilu, o ponadnarodowych listach wyborczych, połączeniu urzędów szefa KE i przewodniczącego Rady Europejskiej oraz o decyzjach podejmowanych większością głosów w centralnych dziedzinach polityki" - czytamy w "SZ".

Reklama

Publicysta zaznacza, że Europa Junckera jest równocześnie skromniejsza, gdyż "nie chce już być wszystkim i nie obiecuje wszystkiego", chce natomiast słuchać swoich obywateli i troszczyć się o nich.

Niemiecki komentator zastrzega, że nie wiadomo, czy kraje UE zgodzą się na choćby połowę propozycji Junckera i czy zaakceptują je obywatele. Nie wyklucza, że kolejny kryzys finansowy zniszczy unię walutową.

"Jednak pomysły Junckera są słuszne. Jeżeli Unia chce zrobić krok do przodu, musi skoncentrować się na sprawach istotnych, musi też stać się bezpieczniejsza i bardziej demokratyczna" - ocenia Kirchner. Jego zdaniem niektóre kraje członkowskie, które mają problem z wartościami takimi jak praworządność i solidarność, mogą w przyszłości znaleźć się na bocznym torze - ostrzega autor komentarza w "Sueddeutsche Zeitung".

Bardziej sceptycznie ocenia przemówienie Junckera "Frankfurter Allgemeine Zeitung". Komentator gazety Klaus-Dieter Frankenberger nawiązuje do słów szefa KE, że Unia "dostała wiatr w żagle" i zastrzega, że żaden z kryzysów, które w minionych latach nękały UE i kraje członkowskie, nie został rozwiązany na trwałe.

"Bezrobocie jest w wielu krajach niesłychanie wysokie; przepaść, która dzieli kraje UE chociażby w kwestii polityki uchodźczej, jest nadal szeroka i głęboka" - wylicza autor.

Nawiązując do propozycji Junckera, by wszystkie kraje przyjęły euro, Frankenberg pyta, czy takie "pospieszne" wprowadzenie wspólnej waluty wbrew woli tych krajów jest najlepszym pomysłem. "Euro, które miało zapewnić jedność, ujawniło różnice. Dlatego z rozszerzaniem strefy walutowej należy postępować bardzo ostrożnie" - twierdzi autor.

Publicysta "FAZ" ocenia, że niektóre propozycje Junckera sprawiają wrażenie, jakby ich jedynym celem było wzmocnienie roli KE w systemie instytucji europejskich.

"Die Welt" ocenia propozycje Junckera bardzo krytycznie. "Należy zapytać, na jakiej odległej planecie statek kosmiczny UE i jego kapitan Juncker spędzili ostatnie lata. Czy podczas nadal nierozwiązanego kryzysu migracyjnego należy na poważnie rozszerzać strefę Schengen? Czy podczas bilionowych transakcji skupowania obligacji przez Europejski Bank Centralny rzeczywiście należy rozszerzać obszar obowiązywania polityki pieniężnej? Czy tkwiąca po uszy w kryzysie Europa naprawdę potrzebuje waluty euro w jeszcze większej liczbie krajów?" - pyta autor komentarza. Jego zdaniem takie reformy byłyby najprostszą drogą do tego, by z marzenia o wspólnej Europie uczynić "niekończący się koszmar".

Wydawany w Berlinie "Tagesspiegel" uważa, że propozycja rozszerzenia strefy euro podyktowana jest względami politycznymi. Juncker chce utrzymać jedność UE, ponieważ grozi jej rozpad na Wschód i Zachód - uważa autor komentarza. "Rządy w krajach takich jak Węgry czy Polska depczą państwo prawa, odmawiają przyjęcia uchodźców i znajdują się w defensywie w dyskusji o dumpingowym wynagrodzeniu dla pracowników delegowanych" - czytamy.

"Tagesspiegel" uważa też, że zasypanie przepaści między Wschodem a Zachodem za pomocą wprowadzenia euro wymagałoby lat, a może nawet dziesięcioleci. "Lepszym rozwiązaniem byłaby ściślejsza integracja krajów stanowiących rdzeń UE" - uważa komentator berlińskiego dziennika.

>>> Czytaj też: Dyrektor przedstawicielstwa KE w Polsce: Juncker proponuje powrót do Unii kompromisu [WYWIAD]