Dziennik "Le Monde" pisze, że we wtorek "w ONZ Trump sporządził listę swych nieprzyjaciół". Natomiast według dziennika "Le Figaro" amerykański prezydent "posiekał swych wrogów na drobne kawałki". "Trump straszy apokalipsą" – brzmi tytuł w "Liberation".

Według redaktora naczelnego tej gazety, Laurenta Joffrina, "doktryna użycia broni jądrowej przez Stany Zjednoczone przewiduje śmiertelną ripostę w przypadku uderzenia w żywotne interesy Ameryki lub jej sojuszników". Dziennikarz zauważa jednocześnie, że "przemawiając z trybuny ONZ, prezydent USA zerwał z tradycją, która polega na tym, że w +tym tańcu na skraju przepaści+, jakim są spory między państwami nuklearnymi, słowa dobiera się ostrożnie, by uniknąć przedwczesnej eskalacji. Trump jednym zdaniem przekreśla całą tradycję strategiczną i werbalną i nikt nie może go zwolnić ze stanowiska".

"Macron w ONZ jako anty-Trump" – skwitowała słowa obu prezydentów BFMTV.

"Prezydent Francji w przemówieniu lirycznym i pełnym pasji bronił w każdym punkcie wizji świata, przeciwstawnej tej, którą ukazał dwie godziny wcześniej prezydent USA" - czytamy w "Le Monde".

Reklama

Waszyngtońska korespondentka "Liberation" pisze: Macron zdecydowanie bronił "solidnego i możliwego do kontroli" porozumienia atomowego z Teheranem, którego zerwanie "byłoby nieodpowiedzialne".

"Macron, gdy wychwalał w swym przemówieniu multilateralizm i system oenzetowski, przeciwstawiał się amerykańskiemu prezydentowi, nie wymieniając go z nazwiska" – twierdzi korespondentka paryskiej gazety.

Komentator największego francuskiego dziennika "Ouest-France" wyraża satysfakcję z tego, że "grubiaństwo Trumpa pomaga Macronowi na kształtowanie Francji o wiele mniej niż w ostatnich latach dostosowującej się do Waszyngtonu".

Prawie wszyscy francuscy komentatorzy dobrze oceniają postawę prezydenta Francji, który głosi konieczność stosowania soft power i systemu opartego na wielostronnych umowach międzynarodowych.

Z chóru pochwalnych dla prezydenta Francji opinii wyłamuje się radio Europe1, zauważając, że "Macron, dosłownie bijąc pięścią w stół, przeciwstawiał się amerykańskiemu prezydentowi w przemówieniu pełnym symboli, ale bez ważnych zapowiedzi".

Z kolei komentator dziennika "Le Journal de la Haute-Marne" zwraca uwagę, że obaj prezydenci "wywodzą się ze sfer biznesu, gdzie konsensus nie jest tym, co szanuje się najbardziej". "Emmanuel Macron wraz z innymi przywódcami, zdoła zapewne przekonać lokatora Białego Domu, by nie zniszczył Korei Północnej. O wiele trudniej mu będzie przywołać go do rozsądku w sprawie globalnego ocieplenia" - dodaje.

Z Paryża Ludwik Lewin (PAP)