"Ćwiczenie jest zwieńczeniem wielomiesięcznego okresu planistycznego, wielu treningów i ćwiczeń dowódczo-sztabowych. Służy też ocenie głównego ćwiczącego - którym w tej edycji jest dowódca 12. Dywizji Zmechanizowanej - także przydzielonych komponentów i pododdziałów" - powiedział dowódca generalny rodzajów sił zbrojnych gen. dyw. Jarosław Mika, który jest kierownikiem ćwiczenia

Mika przyznał, że często spotyka się z pytaniem, czy ćwiczenie Dragon jest odpowiedzią na ćwiczenie Zapad. "Absolutnie nie" - odparł. "Już dziś możemy powiedzieć, że za dwa lata będzie kolejny Dragon, za rok ćwiczenie Anakonda. To cykliczne ćwiczenie, które wpisuje się w kalendarz, zgodnie z przyjętym planem ćwiczeń na poszczególne lata" - podkreślił generał.

Jak zaznaczył, ćwiczenie Dragon zostało zgłoszone zgodnie z procedurami OBWE. "Jest transparentne, prowadzone cyklicznie, ukierunkowane na doskonalenie naszych umiejętności, biorąc pod uwagę, do czego powinny być przygotowane siły zbrojne" - powiedział Mika.

Przypomniał, że w ćwiczeniu bierze udział 17 tys. żołnierzy, w tym po raz pierwszy Wojska Obrony Terytorialnej, przedstawiciele sił zbrojnych 11 państw, a także organizacje pro obronne.

Reklama

Ceremonie rozpoczęcia ćwiczenia Dragon-17 poza Zegrzem odbyły się m.in. w Drawsku Pomorskim, Ustce, Gdyni, Szymanach, Orzyszu, Nowogrodzie i Dęblinie.(PAP)