Tzw. okres implementacji po tym, jak Wielka Brytania opuści Unię Europejską, może trwać nawet 5 lat – wynika z informacji osoby zbliżonej do irlandzkiego rządu, która ma wgląd w przygotowania Dublina do Brexitu. W czasie tego okresu mają zostać wypracowane przyszłe relacje handlowe UE z Wielką Brytania.

“Jeśli okres przejściowy ma mieć sens, odpowiednia umowa powinna zostać uzgodniona wcześniej i podpisana z góry” – uważa Katy Hayward, socjolog polityki z Queen’s University w Belfaście. Jeśli umowa pomiędzy UE a Wielką Brytanią ma być czymś na wzór umowy z Norwegią lub Kanadą, to dwuletni okres przejściowy może być za krótki – dodaje badaczka.

Irlandia, której gospodarka jest najbardziej narażona na skutki Brexitu, chce, aby okres przejściowy był tak długi, jak to tylko możliwe – zapowiedział w poniedziałek minister spraw zagranicznych tego kraju Simon Coveney.

Unia Europejska zaznaczyła, że jakikolwiek okres przejściowy powinien być ograniczony w czasie. Tymczasem zwolennicy Brexitu w rządzie Theresy May mają problem z akceptacją nawet 2-letniego okresu przejściowego.

Reklama

Obecnie w negocjacjach Unii Europejskiej z Wielką Brytanią istnieją trzy problemy, bez których rozwiązania rozmowy o przyszłej umowie pomiędzy Londynem a Brukselą nie będą możliwe. Chodzi o kwestię zachowania otwartej granicy pomiędzy należącą do Wielkiej Brytanii Irlandią Północną, a Republiką Irlandii, prawa obywateli UE w Wielkiej Brytanii oraz kwotę, jaką Wielka Brytania powinna zapłacić Brukseli.

Październikowy szczyt UE najprawdopodobniej nie przyniesie postępu w rozmowach – wynika z wiedzy informatora agencji Bloomberg. Podczas gdy problem praw obywateli UE i Wielkiej Brytanii jest bliski rozwiązania, to strony są mocno poróżnione jeśli chodzi o rachunek Wielkiej Brytanii wobec Unii Europejskiej. Osiągnięto również pewien postęp w sprawie granicy brytyjsko-irlandzkiej, ale ostateczne rozwiązanie tej kwestii będzie wypracowane dopiero wtedy, gdy wyklaruje się kształt przyszłej umowy pomiędzy Londynem a Brukselą.

Theresa May zapowiedziała w piątek, że po Brexicie nie będzie fizycznej infrastruktury na granicy brytyjsko-irlandzkiej. Deklaracja ta spodobała się irlandzkiemu premierowi Leo Varadkarowi.

W ubiegłym miesiącu irlandzki rząd pochwalił brytyjską propozycję ws. uregulowań na wspólnej granicy. Dublinowi szczególnie spodobał się pomysł stworzenia programu zaufanych podmiotów handlowych. W ocenie irlandzkich urzędników stanowiłoby to realną możliwość zachowania przepływów handlowych pomiędzy oboma krajami po Brexicie.

Transgraniczny handel pomiędzy Irlandią a Wielką Brytanią jest wart ponad 3 mld euro rocznie – wynika z rządowych szacunków.

>>> Czytaj też: Świetnie jest być Niemcem. Oto ranking najbardziej wartościowych narodowości